Franciszek
Karpiński
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Karpiński Franciszek Do mojej przyszł...
Ty, co mym będziesz przywarom ulegać
I późny ogień miłości zażegać,
Czego po tobie żądałbym i wzajem,
Obacz, coć za twe ofiary oddajem:
Nie chcę cię młodym ozdobionej wiekiem,
Ani przyprawnych jagód róży z mlekiem:
Zima nadchodzi, minąłem się z latem,
Na cóż na mrozy narażać się z kwiatem?
Z którą się wiekiem różniemy niewiele,
Która ma cnotę i rozum w podzielę,
Która zna ludzi, ulega w ich błędzie,
Ta mej wędrówki towarzyszką będzie.
Ta, która ucisk jaki wycierpiała,
Znieść złą fortunę i dobrą umiała,
Dźwigając skromnie nałożone brzemię,
Raz w niebo, drugi spoziera na ziemię,
Przy niej ja stanę, gotów do podróży,
Słota nam albo pogoda posłuży,
Czy szlak przestrony, czyli się zacieśni,
Szczęścia mojego śpiewać będę pieśni.
Kiedy się burza zaweźmie umyślnie
I łzy jej z oczu niewinnych wyciśnie,
Ja, zebrawszy je, w sercu mojem złożę;
żal podzielony nie tak trapić może.
Nie przejdą do niej złej fortuny strzały,
Piersi ją moje będą zasłaniały;
Gdy od pocisków schronię ją do końca,
Nazwę to szczęściem, raniony obrońca.
Dla niej już tylko me poświęcę rymy,
I kiedy zgonem bieg nasz dokończymy,
Jeśli kto zechce o me pisma pytać,
I o niej będzie wiek potomny czytać.
I późny ogień miłości zażegać,
Czego po tobie żądałbym i wzajem,
Obacz, coć za twe ofiary oddajem:
Nie chcę cię młodym ozdobionej wiekiem,
Ani przyprawnych jagód róży z mlekiem:
Zima nadchodzi, minąłem się z latem,
Na cóż na mrozy narażać się z kwiatem?
Z którą się wiekiem różniemy niewiele,
Która ma cnotę i rozum w podzielę,
Która zna ludzi, ulega w ich błędzie,
Ta mej wędrówki towarzyszką będzie.
Ta, która ucisk jaki wycierpiała,
Znieść złą fortunę i dobrą umiała,
Dźwigając skromnie nałożone brzemię,
Raz w niebo, drugi spoziera na ziemię,
Przy niej ja stanę, gotów do podróży,
Słota nam albo pogoda posłuży,
Czy szlak przestrony, czyli się zacieśni,
Szczęścia mojego śpiewać będę pieśni.
Kiedy się burza zaweźmie umyślnie
I łzy jej z oczu niewinnych wyciśnie,
Ja, zebrawszy je, w sercu mojem złożę;
żal podzielony nie tak trapić może.
Nie przejdą do niej złej fortuny strzały,
Piersi ją moje będą zasłaniały;
Gdy od pocisków schronię ją do końca,
Nazwę to szczęściem, raniony obrońca.
Dla niej już tylko me poświęcę rymy,
I kiedy zgonem bieg nasz dokończymy,
Jeśli kto zechce o me pisma pytać,
I o niej będzie wiek potomny czytać.
Karpiński Franciszek Do motyla
O jakież skrzydełka jego!
Barwa błękitna z różowym,
Na głowie coś zielonego
A sam w pancerzu stalowym.
Motylu, piękny motylu,
Ja ciebie dziś złapać muszę!
Tylko stanę przy tym dylu,
Złapię, gałązki nie ruszę.
Do mojej miłej Justyny
Poniosę cię z skwapliwością.
Mój ty, motylu jedyny,
Z jakąż cię przyjmie radością!
Ona ci porobi klatki,
Majem cię w koło osłoni,
Każe zbierać różne kwiatki,
Jeść będziesz z jej białej dłoni.
żeby ci tęskno nie było,
Ja szukać drugiego będę,
Jeśli wam tak w parze miło,
Jak ja z Justyną gdy siędę.
Nie bój się śmierci z jej ręki,
żyj, póki zechcesz na świecie!
Ona nie patrzy bez męki,
Choć brzydką muchę kto gniecie.
Oh! on poleciał w gęstwiny!
Nie złapię... próżno się kłócę.
Z czymże do mojej Justyny,
Z czymże ja z pola powrócę?
Barwa błękitna z różowym,
Na głowie coś zielonego
A sam w pancerzu stalowym.
Motylu, piękny motylu,
Ja ciebie dziś złapać muszę!
Tylko stanę przy tym dylu,
Złapię, gałązki nie ruszę.
Do mojej miłej Justyny
Poniosę cię z skwapliwością.
Mój ty, motylu jedyny,
Z jakąż cię przyjmie radością!
Ona ci porobi klatki,
Majem cię w koło osłoni,
Każe zbierać różne kwiatki,
Jeść będziesz z jej białej dłoni.
żeby ci tęskno nie było,
Ja szukać drugiego będę,
Jeśli wam tak w parze miło,
Jak ja z Justyną gdy siędę.
Nie bój się śmierci z jej ręki,
żyj, póki zechcesz na świecie!
Ona nie patrzy bez męki,
Choć brzydką muchę kto gniecie.
Oh! on poleciał w gęstwiny!
Nie złapię... próżno się kłócę.
Z czymże do mojej Justyny,
Z czymże ja z pola powrócę?
Karpiński Franciszek Do pasterki
Pod moim oknem, gdzie ma chatka mała,
Lilija wonna sadzona,
(idy na nie spojrzę, jak wdzięczna i biała.
Myślę o tobie: "To ona".
Jest też tam u was dąb w twoim ogrodzie,
Wierny miejscowi przez swój zgon.
Gdy go nadybicsz. spocznij w jego chłodzie
I pomyśl o mnie: "Oto on".
Lilija wonna sadzona,
(idy na nie spojrzę, jak wdzięczna i biała.
Myślę o tobie: "To ona".
Jest też tam u was dąb w twoim ogrodzie,
Wierny miejscowi przez swój zgon.
Gdy go nadybicsz. spocznij w jego chłodzie
I pomyśl o mnie: "Oto on".
Karpiński Franciszek Do przyjaciela
Na tym tu miejscu z wami ja żyłem,
Z wami tu wodę Niemnową piłem,
Też same brzegi, też same ściany,
Odzie was kochając, byłem kochany.
Sciśnij mię, Filon, wzajem ściśnięty,
Śpiewajmy słodycz przyjaźni świętej.
Za co mi stanie! że mówię śmiało:
"Nic mię od ciebie nic oderwało".
Ktoś kłóci ludzi, kłoś miasta wali.
My się w zaciszu stale kochali.
Sciśnij mię, Filon. wzajem ściśnięty.
Śpiewajmy słodycz przyjaźni świętej.
Niech mi tu twardy kamień postawią,
Którego późne lata nie strawią:
Na nim dam napis nic starły wiekiem:
"Dwóch ludzi bvlo jednvm człowiekiem".
Ściśnij mię, Filon, wzajem ściśnięty,
Śpiewajmy słodycz przyjaźni świętej.
Z wami tu wodę Niemnową piłem,
Też same brzegi, też same ściany,
Odzie was kochając, byłem kochany.
Sciśnij mię, Filon, wzajem ściśnięty,
Śpiewajmy słodycz przyjaźni świętej.
Za co mi stanie! że mówię śmiało:
"Nic mię od ciebie nic oderwało".
Ktoś kłóci ludzi, kłoś miasta wali.
My się w zaciszu stale kochali.
Sciśnij mię, Filon. wzajem ściśnięty.
Śpiewajmy słodycz przyjaźni świętej.
Niech mi tu twardy kamień postawią,
Którego późne lata nie strawią:
Na nim dam napis nic starły wiekiem:
"Dwóch ludzi bvlo jednvm człowiekiem".
Ściśnij mię, Filon, wzajem ściśnięty,
Śpiewajmy słodycz przyjaźni świętej.