
Adam
Ważyk
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Ważyk Adam Postoj
Koń ciągnie wóz Butla Dzieci piją i krzyczą
mleko przelewa się w dzbankach kiedy je niosą kobiety
O piękna panno przyjechałem bryczką
i dzień oślepił mnie i jestem ślepy
O beczkę soli zawadziłem idąc
uchyl zazdrostek bo róże zwiędną
Twe dłonie bielsze są niż albatros
ale nocą ciemno
Ramię zanurzam w twój cień po obojczyk
dymię ptakami jak ptaki z krzaku
nie bądźże chłodna jak ojczym
widziałem cię szóstą w zodiaku
Widziałem twą fotografię
Widziałem cię w pięknym kinie
Widziałem w pięknym zodiaku
Widziałem piękną butelkę
Pamiętam koguta jeszcze szumiał liść
wspomnienia biegną jak wierne psy za dziećmi
i sianem pachnie kiedy myślę wstecz
wóz jak dzień płynie spłynął odjedźmy
Widziałem cię w kinie wielkim
z drzew i owoców twój profil
patrz piję mleko z butelki
niekształtnej jak moje strofy
Z pełnej butelki świta śpiewem
kogut pieje dzieci zachwyca
w lesie nie mogłem odnaleźć domu
i nawet nie wiem
gdzie jest ulica
, , , , , , , , , , ,
mleko przelewa się w dzbankach kiedy je niosą kobiety
O piękna panno przyjechałem bryczką
i dzień oślepił mnie i jestem ślepy
O beczkę soli zawadziłem idąc
uchyl zazdrostek bo róże zwiędną
Twe dłonie bielsze są niż albatros
ale nocą ciemno
Ramię zanurzam w twój cień po obojczyk
dymię ptakami jak ptaki z krzaku
nie bądźże chłodna jak ojczym
widziałem cię szóstą w zodiaku
Widziałem twą fotografię
Widziałem cię w pięknym kinie
Widziałem w pięknym zodiaku
Widziałem piękną butelkę
Pamiętam koguta jeszcze szumiał liść
wspomnienia biegną jak wierne psy za dziećmi
i sianem pachnie kiedy myślę wstecz
wóz jak dzień płynie spłynął odjedźmy
Widziałem cię w kinie wielkim
z drzew i owoców twój profil
patrz piję mleko z butelki
niekształtnej jak moje strofy
Z pełnej butelki świta śpiewem
kogut pieje dzieci zachwyca
w lesie nie mogłem odnaleźć domu
i nawet nie wiem
gdzie jest ulica
, , , , , , , , , , ,
Ważyk Adam Potomstwo Herakli...
My nie wierzymy ani w okrąg czasu
ani w górę spiralną
przeszłość jest porządkiem
przyszłość niespodzianką
Otworzono okno
przez które nic nic widać
dano nam usta
aby nigdy nie pić tej samej wody
dano nam sny napastliwe
i doświadczenie
które przemawia do nas w obcym języku
jesteśmy z nim osłuchani
i rozumiemy piąte przez dziesiąte
ani w górę spiralną
przeszłość jest porządkiem
przyszłość niespodzianką
Otworzono okno
przez które nic nic widać
dano nam usta
aby nigdy nie pić tej samej wody
dano nam sny napastliwe
i doświadczenie
które przemawia do nas w obcym języku
jesteśmy z nim osłuchani
i rozumiemy piąte przez dziesiąte
Ważyk Adam Pożegnanie Inkip...
Inkipo, końskie miasto, gdzie różowe klacze,
wyrastając nad ludzi, na przełaj stuleci
biegły, żegnaj, Inkipo, jeśli cię zobaczę
kiedyś, to chyba w książce pisanej dla dzieci:
spoczciwiałe miasteczko, będziesz kalkomanią
odartą z mgły perłowej i chłopcy poklepią
twoje konie po grzbietach, nie zagadasz stajnią
parskającą do przygód, co się wszystkie ślepo
kończyły - zagadkową karczemną scenerią
albo lasem bez wyjścia... Jakaś nastoletnia
skrytobójczym, pędząc na skradzionej klaczy,
mrużyła do mnie oko: tam nie brano serio
nawet zbrodni i człowiek jak las obojętniał;
ptak się z niego naśmiewał: co właściwie znaczy
Inkipo, to nieludzkie urojenie? żegnaj,
miasto, które sławili mistyfikatorzy!
Ja także zachodziłem miedzy nich onegdaj,
alem ja, brednio moja, zgryzł cię i utworzył
przez pół, pokrętną, stęchłą, jak wnętrze orzecha,
co wysechł, jeśli o mnie spyta kto w Inkipo,
odpowiedzcie mu prawdę: nawet ten odjechał.
wyrastając nad ludzi, na przełaj stuleci
biegły, żegnaj, Inkipo, jeśli cię zobaczę
kiedyś, to chyba w książce pisanej dla dzieci:
spoczciwiałe miasteczko, będziesz kalkomanią
odartą z mgły perłowej i chłopcy poklepią
twoje konie po grzbietach, nie zagadasz stajnią
parskającą do przygód, co się wszystkie ślepo
kończyły - zagadkową karczemną scenerią
albo lasem bez wyjścia... Jakaś nastoletnia
skrytobójczym, pędząc na skradzionej klaczy,
mrużyła do mnie oko: tam nie brano serio
nawet zbrodni i człowiek jak las obojętniał;
ptak się z niego naśmiewał: co właściwie znaczy
Inkipo, to nieludzkie urojenie? żegnaj,
miasto, które sławili mistyfikatorzy!
Ja także zachodziłem miedzy nich onegdaj,
alem ja, brednio moja, zgryzł cię i utworzył
przez pół, pokrętną, stęchłą, jak wnętrze orzecha,
co wysechł, jeśli o mnie spyta kto w Inkipo,
odpowiedzcie mu prawdę: nawet ten odjechał.
Ważyk Adam Próba
Siedziałeś przy biurku słysząc: kobiecy głos w łazience
Leciałeś nad pustynią między dniem a nocą
Jak Łazarz wracający zza grobu
wchodziłeś do tramwaju po ciężkiej chorobie
Stałeś na wielu mostach nad wieloma rzekami
Wszystko to jest prawdą ale prawdą nieciągłą
Stary zegarek
bakelitowy futerał po głowicy granatu
pamiątki są po to aby ustalić twoją ciągłość w czasie
ale nic się nie klei one nic nie mogą
niedołężne fetysze
Nie jesteś ukryty w przedmiotach ale pomiędzy
jak leśny duch w lesie
Pamiętasz pustą chwilę
kiedy patrzyłeś na młody zagajnik
a nie pamiętasz godzin przerażenia
Leciałeś nad pustynią między dniem a nocą
Jak Łazarz wracający zza grobu
wchodziłeś do tramwaju po ciężkiej chorobie
Stałeś na wielu mostach nad wieloma rzekami
Wszystko to jest prawdą ale prawdą nieciągłą
Stary zegarek
bakelitowy futerał po głowicy granatu
pamiątki są po to aby ustalić twoją ciągłość w czasie
ale nic się nie klei one nic nie mogą
niedołężne fetysze
Nie jesteś ukryty w przedmiotach ale pomiędzy
jak leśny duch w lesie
Pamiętasz pustą chwilę
kiedy patrzyłeś na młody zagajnik
a nie pamiętasz godzin przerażenia