
Julian
Tuwim
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Tuwim Julian Humoreska
Noc czarna, krucza,
Na ogród spadła,
Śmierć mi dokucza,
podła, zajadła,
z chichotem czarta,
z pychą papieża,
patrzy uparta,
zęby wyszczerza.
Mózg mi zamroczy,
czerwonym strachem,
zasypie oczy,
drobniutkim piachem.
Potem jak glista
gruba i tłusta,
okrągła, śliska,
zatak mi usta.
Krwi tętna skrzepną
dusznością sparte
oczy oślepną,
strasznie otwarte.
Oniemieć, zgłuchnąć
Zmartwieć mi przyjdzie
pachnąć i cuchnąć
w nagim bezwstydzie.
Kadłub mój zmarły
opłaczą płaczki
będą mnie żarły
małe robaczki.
Tak się zaroją
jak czarne mrowie,
zeżrą pierś moją
zgniły mózg w głowie
głodem się wdłubią
w oczy nabrzekłe,
chciwie wyskubią
mięso romiękłe
Zeżrą wnętrzności,
stoczą je całe
Zostaną kości
suche i białe
Teraz dziewczyno
Niech twe ramiona
ciepłe ramiona
oplotą szyję
Teraz niech w usta
twoje się wpiję
Błogosławiona
Błogosławiona!
Na ogród spadła,
Śmierć mi dokucza,
podła, zajadła,
z chichotem czarta,
z pychą papieża,
patrzy uparta,
zęby wyszczerza.
Mózg mi zamroczy,
czerwonym strachem,
zasypie oczy,
drobniutkim piachem.
Potem jak glista
gruba i tłusta,
okrągła, śliska,
zatak mi usta.
Krwi tętna skrzepną
dusznością sparte
oczy oślepną,
strasznie otwarte.
Oniemieć, zgłuchnąć
Zmartwieć mi przyjdzie
pachnąć i cuchnąć
w nagim bezwstydzie.
Kadłub mój zmarły
opłaczą płaczki
będą mnie żarły
małe robaczki.
Tak się zaroją
jak czarne mrowie,
zeżrą pierś moją
zgniły mózg w głowie
głodem się wdłubią
w oczy nabrzekłe,
chciwie wyskubią
mięso romiękłe
Zeżrą wnętrzności,
stoczą je całe
Zostaną kości
suche i białe
Teraz dziewczyno
Niech twe ramiona
ciepłe ramiona
oplotą szyję
Teraz niech w usta
twoje się wpiję
Błogosławiona
Błogosławiona!
Tuwim Julian Staruszkowie
Patrzymy sobie na ulice
Przez wpółrozwarte okiennice
W czółka całujem cudze dziadki
I podlewamy w oknach kwiatki
żyjemy sobie jak Bóg zdarzy
Zrywamy kartki z kalendarzy
Przez wpółrozwarte okiennice
W czółka całujem cudze dziadki
I podlewamy w oknach kwiatki
żyjemy sobie jak Bóg zdarzy
Zrywamy kartki z kalendarzy
Tuwim Julian Apokalipsa
Ciosami świateł ciemności rozciął
Blask stutysięczny, nożowy zamach.
I noc, podźgana elektrycznością,
W oślepiających stanęła ranach.
Zorzo zbrodnicza, tęczo pożarna,
O, fajerwerku bożka Philipsa!
Jakich objawień pali się barwna
Amerykańska apokalipsa?
Kto idzie? Bokser. W kułakach - ołów,
Zęby na wierzchu: zbawiciel nowy.
I chwali Pana wrzask apostołów
Z krwawo rozdartych szczęk kwadratowych.
Blask stutysięczny, nożowy zamach.
I noc, podźgana elektrycznością,
W oślepiających stanęła ranach.
Zorzo zbrodnicza, tęczo pożarna,
O, fajerwerku bożka Philipsa!
Jakich objawień pali się barwna
Amerykańska apokalipsa?
Kto idzie? Bokser. W kułakach - ołów,
Zęby na wierzchu: zbawiciel nowy.
I chwali Pana wrzask apostołów
Z krwawo rozdartych szczęk kwadratowych.
Tuwim Julian ...Et arceo
Odi profanum vulgus. Kościół czy kawiarnia,
Republika czy koni, wiec szewców czy armia,
Naród, gmina, rodzina, uczelnia, czytelnia -
Wszystko chaos i zgroza, i pustka śmiertelna.
I w tym hucznym stuleciu tyrańskiej wspólnoty,
Śród głupich wielkorządców i tępej hołoty,
Gdzie patos lwi rozdyma mrówczą krzątaninę,
Gromadząc ludzkość w nudną, mieszczańską rodzinę,
Gdzie pustego kościoła krzykliwi papieże
Na gruzach Babilonu - babilońskie wieże
Wznoszą pośród szwargotu wyszczekanych maszyn,
A chciwa czerń szpieguje samotność serc naszych,
W tym wieku rozjątrzonym, wydętym, okrutnym -
Przechodzę, mijam, milczę: obcy, zimny, smutny.
Republika czy koni, wiec szewców czy armia,
Naród, gmina, rodzina, uczelnia, czytelnia -
Wszystko chaos i zgroza, i pustka śmiertelna.
I w tym hucznym stuleciu tyrańskiej wspólnoty,
Śród głupich wielkorządców i tępej hołoty,
Gdzie patos lwi rozdyma mrówczą krzątaninę,
Gromadząc ludzkość w nudną, mieszczańską rodzinę,
Gdzie pustego kościoła krzykliwi papieże
Na gruzach Babilonu - babilońskie wieże
Wznoszą pośród szwargotu wyszczekanych maszyn,
A chciwa czerń szpieguje samotność serc naszych,
W tym wieku rozjątrzonym, wydętym, okrutnym -
Przechodzę, mijam, milczę: obcy, zimny, smutny.