
Maria
Pawlikowska-Jasnorzewska
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria Bzy zerwane w noc...
Obudziłaś nas! Ach, ileż gwałtu,
Ileż rosy nawalnej!
W niemożności wydania krzyku!
A było właśnie tak cicho,
Powiew nas huśtał astralny,
I wdychaliśmy tajemnicę gwiazd
Ośrodkami naszych krzyżyków...
Ileż rosy nawalnej!
W niemożności wydania krzyku!
A było właśnie tak cicho,
Powiew nas huśtał astralny,
I wdychaliśmy tajemnicę gwiazd
Ośrodkami naszych krzyżyków...
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria Brudna wiosna
W okrągłych błotnych miskach
z obcasów i kopyt
lśnią turkusy niebieskie
i chmur heliotropy.
Kałuża płynie z wiatrem -
tu mleczna, tam ruda,
wiosna rvnny wyżyma
lubując się w brudach...
- Serce ordynarnieje
i godzi się z błotem,
skoro w nim słońce
usta zanurzyło złote...
z obcasów i kopyt
lśnią turkusy niebieskie
i chmur heliotropy.
Kałuża płynie z wiatrem -
tu mleczna, tam ruda,
wiosna rvnny wyżyma
lubując się w brudach...
- Serce ordynarnieje
i godzi się z błotem,
skoro w nim słońce
usta zanurzyło złote...
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria Chciałbym zaśpi...
Chciałbym zaśpiewać ci - lecz serce mi bije na trwogę,
piosenkę cichą i złotą, jak kraje własne, kochane,
jak ziemi przyjęcie w duszę, gdy świtem na roli stanę,
taką jak pocałunek, którego dać ci nie mogę.
Chciałbym zaśpiewać ci - lecz iść w dalszą muszę już drogę,
pieśń jako pędy wichrów, łamiące drzewa poddane,
jak górskich potoków huki.. jak słodką otwartą ranę...
taką jak pocałunek, którego dać ci nie mogę.
piosenkę cichą i złotą, jak kraje własne, kochane,
jak ziemi przyjęcie w duszę, gdy świtem na roli stanę,
taką jak pocałunek, którego dać ci nie mogę.
Chciałbym zaśpiewać ci - lecz iść w dalszą muszę już drogę,
pieśń jako pędy wichrów, łamiące drzewa poddane,
jak górskich potoków huki.. jak słodką otwartą ranę...
taką jak pocałunek, którego dać ci nie mogę.
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria Chmura
W turkusowej sadzawce
wśród chmur,
jestem piękną, foremną
wodnicą
- lecz tak zmienną,
jak samo niebo:
twórczym wiatrem
rzeźbiona nicość...
Potwornieję,
pierś mi ciężka rośnie,
cudne formy
drą mi się i mącą
i rozwiewam się -
tęsknie, żałośnie,
w siwą chmurę,
o formie marzącą...