
Agnieszka
Osiecka
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Osiecka Agnieszka O tym
O tym nie będzie wiersza.
Nie będzie łzy, śpiewu, śmiechu,
małego opowiadania.
O tym tylko serce trzaśnie
jak sucha leśna gałązka.
Nie będzie łzy, śpiewu, śmiechu,
małego opowiadania.
O tym tylko serce trzaśnie
jak sucha leśna gałązka.
Osiecka Agnieszka Obie
Sprzedaję puste dni
pracowitej dziewczynie, którą kiedyś byłam.
Ona krąży,
zarabia,
zmierza,
a ja śpię
w posłaniu z pokrzyw.
Na starość
będziemy miały obie dość.
pracowitej dziewczynie, którą kiedyś byłam.
Ona krąży,
zarabia,
zmierza,
a ja śpię
w posłaniu z pokrzyw.
Na starość
będziemy miały obie dość.
Osiecka Agnieszka Obrządek
I tak to jest, mój najmilszy,
jakbyś mnie żywcem pochował...
Ciebie - ja.
Sny nasze
niedośnione
tkwią równo w pudłach
jak zimne ognie.
Oddech -
urwany czujnie
przed najważniejszym słowem...
Progi,
w które nas proszą,
czekają w drzwiach.
Gwiazda betlejemska
, , , , , , , , , , , , , , , , , , do okien naszych
dopukać się nie może.
Gna
nie wezwane pogotowie.
W teatrze
zwlekają z trzecim dzwonkiem.
Narasta piach.
Ty -
zmartwychwstaniesz lotnie.
Ja się nie dźwignę od łopaty.
jakbyś mnie żywcem pochował...
Ciebie - ja.
Sny nasze
niedośnione
tkwią równo w pudłach
jak zimne ognie.
Oddech -
urwany czujnie
przed najważniejszym słowem...
Progi,
w które nas proszą,
czekają w drzwiach.
Gwiazda betlejemska
, , , , , , , , , , , , , , , , , , do okien naszych
dopukać się nie może.
Gna
nie wezwane pogotowie.
W teatrze
zwlekają z trzecim dzwonkiem.
Narasta piach.
Ty -
zmartwychwstaniesz lotnie.
Ja się nie dźwignę od łopaty.
Osiecka Agnieszka Obudzą mnie
Obudzą mnie jarzębin
rozpacze wśród asfaltu,
listopad się pokłoni,
zastuka wiatr do drzwi...
i znowu jak hrabina
pijana wrócę z rautu,
i znów zobaczę siebie:
ten obraz bardzo zły.
W jesieni lustrze bladym,
o jedno lato starsza,
z piosenką do szuflady,
z mężczyzną,
, , , , , , , , , , któremu nie wystarczam.
rozpacze wśród asfaltu,
listopad się pokłoni,
zastuka wiatr do drzwi...
i znowu jak hrabina
pijana wrócę z rautu,
i znów zobaczę siebie:
ten obraz bardzo zły.
W jesieni lustrze bladym,
o jedno lato starsza,
z piosenką do szuflady,
z mężczyzną,
, , , , , , , , , , któremu nie wystarczam.