
Edgar Allan
Poe
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Poe Edgar Allan Czerw Zwycięzca
Oto godowa noc
Śród lat, co w smętnych zgasły snach!
Skrzydlatych, jasnych duchów moc,
W zasłonach i we łzach,
Patrzy na dramat, który gra
Nadzieja, to znów strach,
A gędźbą sfer rozbrzmiewa donośną
Wszystek teatru gmach.
Aktorzy - z kształtów ni to Bóg,
Jak pszczelny szemrzą ul,
Błędnie szukając dróg.
Te kukły swych się jęły ról
Z woli bezkształtnych jakichś lich,
Co sieją w tłumy, jak w skiby pól
Z sępich rozwutych skrzydeł swych
Niewidzialny ból.
Pstry dramat! Lecz po wiekó wiek
Nie zginie o nim wieść:
Wiecznie trwać będzie Widziadła bieg
I tłumy za sobą wieść
Po kole... krążże więc koło, krąż
By znów się w siebie wpleść!
Te same szały i winy wciąż
I groza... dramatu w niej treść!
Lecz patrz! W pobliże płochych rzesz
Potwór się chyłkiem wkradł -
Z wolna na scenę pełznie od dźwierz
Ohydny, krwawy gad.
Już wpełzł! Już straszny zaczął łów
Śród trwożnych ludzkich stad.
Łkają serafy widząc jak z kłów
Sączy posokę i jad.
Już koniec - światła już mrą...
Na ból coi każdy pręży nerw,
Z szelestem jak śmiertelne gzło
Spada zasłona - ale wpierw
Anioły w męce podnoszą głos,
Bladości swych nie kryjąc lic,
że dramat ten to człowieczy los,
W którym mogilny zwycięża czerw!
Poe Edgar Allan Do Frances S. Osg...
Chcesz być kochana? Niech serce twe, miła,
Własnego trzyma się podwórka.
Bądź, jaką jesteś, jaką byłaś.
Nie przystrojona w cudze piórka.
Wtedy dla świata twój urok nieśmiały,
Twój wdzięk, twe piękno niemal boskie
Będą dla wszystkich przedmiotem pochwały,
A miłość - zwykłym obowiązkiem.
Własnego trzyma się podwórka.
Bądź, jaką jesteś, jaką byłaś.
Nie przystrojona w cudze piórka.
Wtedy dla świata twój urok nieśmiały,
Twój wdzięk, twe piękno niemal boskie
Będą dla wszystkich przedmiotem pochwały,
A miłość - zwykłym obowiązkiem.
Poe Edgar Allan Do wiedzy
O wiedzo, prawa córko dni dawno minionych,
Która bystrym spojrzeniem zmieniasz wszelką istność!
Czemu w serce poety zatapiasz swe szpony
Jak sęp, którego skrzydłem twarda rzeczywistość?
Jakże cię mam pokochać, jak twą mądrość cenić,
Skoro w jego wędrówkach jesteś mu wędzidłem
I bronisz skarbów nieba, co w blaskach się mieni,
Choć już uniósł się w górę nieulękłym skrzydłem?
Tyś wszak Dianę wstrzymała w jej zuchwałej jeździe,
Tyś Dryjady wygnała z ich leśnej ochłody
Każąc szukać schronienia na szczęśliwej gwieździe!
Toś ty wdzięczne Najady wypłoszyła z wody,
Elfy z łąki zielonej, a mnie, niby pliszkę,
Z rozmarzenia w lipcowy dzień pod tamaryszkiem.
Która bystrym spojrzeniem zmieniasz wszelką istność!
Czemu w serce poety zatapiasz swe szpony
Jak sęp, którego skrzydłem twarda rzeczywistość?
Jakże cię mam pokochać, jak twą mądrość cenić,
Skoro w jego wędrówkach jesteś mu wędzidłem
I bronisz skarbów nieba, co w blaskach się mieni,
Choć już uniósł się w górę nieulękłym skrzydłem?
Tyś wszak Dianę wstrzymała w jej zuchwałej jeździe,
Tyś Dryjady wygnała z ich leśnej ochłody
Każąc szukać schronienia na szczęśliwej gwieździe!
Toś ty wdzięczne Najady wypłoszyła z wody,
Elfy z łąki zielonej, a mnie, niby pliszkę,
Z rozmarzenia w lipcowy dzień pod tamaryszkiem.
Poe Edgar Allan Eldorado
Rycerz na schwał,
Na koniu w cwał,
W dzień jasny i w noc bladą-
Śpiewając rad,
Wędrował w świat
I szukał Eldorado.
Przeminął wiek,
Osiwiał człek,
Duch troską drżal mu bladą:
Bo nigdzie mu
Nie błysł kraj snu-
Rojone Eldorado!
A gdy już był
Bez tchu, bez sił,
Napotkał marę bladą.
O, cieniu, mów,
Gdzie kraj mych snów-
Mów, gdzie jest Eldorado?
Za szczyty gór,
Za kresy chmur,
W dolinę cieniów bladą
Śpiesz noc i dzień-
Odrzecze cień-
Tam znajdziesz Eldorado!
Na koniu w cwał,
W dzień jasny i w noc bladą-
Śpiewając rad,
Wędrował w świat
I szukał Eldorado.
Przeminął wiek,
Osiwiał człek,
Duch troską drżal mu bladą:
Bo nigdzie mu
Nie błysł kraj snu-
Rojone Eldorado!
A gdy już był
Bez tchu, bez sił,
Napotkał marę bladą.
O, cieniu, mów,
Gdzie kraj mych snów-
Mów, gdzie jest Eldorado?
Za szczyty gór,
Za kresy chmur,
W dolinę cieniów bladą
Śpiesz noc i dzień-
Odrzecze cień-
Tam znajdziesz Eldorado!