
Kazimierz
Przerwa-Tetmajer
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Przerwa-Tetmajer Kazimierz Biografia Kazimie...
Był w pierwszym dziesięcioleciu Młodej Polski najpopularniejszym
poetą
lirycznym; jego najbardziej znane wiersze były na ustach wszystkich
wielbicielek i wielbicieli poezji, a manifesty dekadenckiego światopoglądu,
wyrażające nastroje zwątpienia, melancholii i poczucia braku jakichkolwiek
drogowskazów ideowych, pokolenie Młodej Polski uznało za własny głos.
Urodzony na Podhalu, pochodził z rodziny o silnych tradycjach
kulturalnych. Jego matka należała do kręgu literatek skupionych w
Warszawie wokół znanej powieściopisarki Narcyzy żmichowskiej, jego
bratem przyrodnim był znany malarz Włodzimierz Tetmajer sportretowany
przez Wyspiańskiego jako Gospodarz w Weselu), bratem ciotecznym
satyryk, autor głośnych Słówek, Tadeusz Boy-żeleński. Osobowość
prywatną" Tetmajera uwiecznił na zawsze w literaturze (także w Weselu, w
postaci Poety) Stanisław Wyspiański. Kiedy wystawiono Wesele (1901),
Tetmajer stał u szczytu sławy nie tylko jako liryk i dramatopisarz, ale
także jako bywalec wytwornych salonów i towarzystw, bohater licznych
romansów i flirtów.
Piewca modernistycznego znużenia i smutku debiutował w wieku
dwudziestu jeden lat poematem prozą Ula. Począwszy od roku 1891 po
rok 1924 wydawał kolejne tomy Poezji, których uzbierało się osiem. Jego
sławę poetycką zbudowały i utrwaliły jednak trzy pierwsze tomy,
szczególnie drugi, z roku 1894, po którym właśnie obwołano go poetą
pokolenia, uznając, że w sposób najdobitniejszy wypowiedział nastroje
doby kryzysu światopoglądowego i znalazł dla nich najdoskonalszą formę
artystyczną. W ten sposób nazwisko Tetmajera złączyło się na zawsze z
terminem dekadentyzm", jako określeniem postawy charakterystycznej
dla schyłkowych i katastroficznych przekonań filozoficznych i kulturowych.
Obraz Tetmajera poety dekadenckiego przysłania więc niekiedy inne jego
dokonania literackie, świadczące nie tylko o umiejętności przezwyciężenia
poczucia ludzkiej bezradności wobec wyroków losu, ale także o
oszukiwaniu źródeł siły duchowej, heroicznych wzorów osobowych, kulcie
potęgi i aktywności. Dowodem na istnienie tego innego" Tetmajera są
wiersze o tematyce antycznej, pełne podziwu dla greckiej filozofii harmonii
duchowej i fizycznej, dramat Rewolucja (1906) i wiersze poświęcone
wydarzeniom rewolucyjnym lat 19051907, a także ta część jego twórczości
prozatorskiej, którą określa się mianem prozy tatrzańskiej". Chodzi tu
głównie o cykl opowiadań, gawęd i anegdot góralskich zatytułowany Na
Skalnym Podhalu (19031910), napisany stylizowaną gwarą podhalańską,
często wykorzystujący wątki znane z autentycznego folkloru góralskiego,
ale po mistrzowsku przetworzone. Utwory te świadczą nie tylko o
znakomitej znajomości ludowej kultury Podhala, ale także o fascynacji
typem bohatera, jaki stworzyła ta kultura: jednostki o silnym poczuciu
niezależności, wybujałej indywidualności nie uznającej norm społecznych i
żyjącej wedle własnych zasad moralnych.
poetą
lirycznym; jego najbardziej znane wiersze były na ustach wszystkich
wielbicielek i wielbicieli poezji, a manifesty dekadenckiego światopoglądu,
wyrażające nastroje zwątpienia, melancholii i poczucia braku jakichkolwiek
drogowskazów ideowych, pokolenie Młodej Polski uznało za własny głos.
Urodzony na Podhalu, pochodził z rodziny o silnych tradycjach
kulturalnych. Jego matka należała do kręgu literatek skupionych w
Warszawie wokół znanej powieściopisarki Narcyzy żmichowskiej, jego
bratem przyrodnim był znany malarz Włodzimierz Tetmajer sportretowany
przez Wyspiańskiego jako Gospodarz w Weselu), bratem ciotecznym
satyryk, autor głośnych Słówek, Tadeusz Boy-żeleński. Osobowość
prywatną" Tetmajera uwiecznił na zawsze w literaturze (także w Weselu, w
postaci Poety) Stanisław Wyspiański. Kiedy wystawiono Wesele (1901),
Tetmajer stał u szczytu sławy nie tylko jako liryk i dramatopisarz, ale
także jako bywalec wytwornych salonów i towarzystw, bohater licznych
romansów i flirtów.
Piewca modernistycznego znużenia i smutku debiutował w wieku
dwudziestu jeden lat poematem prozą Ula. Począwszy od roku 1891 po
rok 1924 wydawał kolejne tomy Poezji, których uzbierało się osiem. Jego
sławę poetycką zbudowały i utrwaliły jednak trzy pierwsze tomy,
szczególnie drugi, z roku 1894, po którym właśnie obwołano go poetą
pokolenia, uznając, że w sposób najdobitniejszy wypowiedział nastroje
doby kryzysu światopoglądowego i znalazł dla nich najdoskonalszą formę
artystyczną. W ten sposób nazwisko Tetmajera złączyło się na zawsze z
terminem dekadentyzm", jako określeniem postawy charakterystycznej
dla schyłkowych i katastroficznych przekonań filozoficznych i kulturowych.
Obraz Tetmajera poety dekadenckiego przysłania więc niekiedy inne jego
dokonania literackie, świadczące nie tylko o umiejętności przezwyciężenia
poczucia ludzkiej bezradności wobec wyroków losu, ale także o
oszukiwaniu źródeł siły duchowej, heroicznych wzorów osobowych, kulcie
potęgi i aktywności. Dowodem na istnienie tego innego" Tetmajera są
wiersze o tematyce antycznej, pełne podziwu dla greckiej filozofii harmonii
duchowej i fizycznej, dramat Rewolucja (1906) i wiersze poświęcone
wydarzeniom rewolucyjnym lat 19051907, a także ta część jego twórczości
prozatorskiej, którą określa się mianem prozy tatrzańskiej". Chodzi tu
głównie o cykl opowiadań, gawęd i anegdot góralskich zatytułowany Na
Skalnym Podhalu (19031910), napisany stylizowaną gwarą podhalańską,
często wykorzystujący wątki znane z autentycznego folkloru góralskiego,
ale po mistrzowsku przetworzone. Utwory te świadczą nie tylko o
znakomitej znajomości ludowej kultury Podhala, ale także o fascynacji
typem bohatera, jaki stworzyła ta kultura: jednostki o silnym poczuciu
niezależności, wybujałej indywidualności nie uznającej norm społecznych i
żyjącej wedle własnych zasad moralnych.
Przerwa-Tetmajer Kazimierz Ironia
Na każdym miejscu i o każdej dobie
byłam i będę przy tobie:
każdą myśl twoją, każdą chęć twą truję,
każdy twój poryw, każdy czyn twój psuję,
jestem twą klątwą, twą klęską żywota
i nic cię nigdy nie wyrwie z mej ręki;
niczym jest strata, ucisk i zgryzota
wobec straszliwej mej męki.
Cokolwiek czujesz, czegokolwiek żądasz,
wszędzie twarz moją oglądasz.
Miłość, braterstwo, poświęcenie, wiara,
szlachetne męstwo i czysta ofiara:
wszystko, co duszy zowie się wzniosłością,
ja moim strasznym naznaczam ci piętnem,
i co ci miało zdawać się Pięknością,
staje się brzydkiem i wstrętnem.
W własnej istocie twej od urodzenia
źródło mojego istnienia.
Bez żadnej winy ni za jaką karą
stałeś się moim łupem i ofiarą.
Niewinnie cierpisz, z Tajemniczej Woli,
z Woli, co rządzi losami człowieka;
wieś?, że cię z rąk mych śmierć kiedyś wyzwoli,
lecz nie wiesz, co za nią czeka?
Tak nawet z twojej godziny śmiertelnej
mój śmiech wyziera piekielny.
Jak zwierzę, węża czarowane wzrokiem,
nie możesz skryć się przed moim widokiem;
na duszy twojej leżę ciężkim głazem,
jak sztylet szpon mój w sercu ciebie boli:
bezskrzydłym ptakiem i skrzydlatym płazem
z mojej nazywasz się woli.
I sam dla siebie jesteś pośmiewiskiem,
losów już będąc igrzyskiem.
Najsroższą męką, jaka cię nawiedza,
jest twa świadomość, twoja samowiedza.
Znasz się, znasz los twój i wiesz, że bez winy
cierpisz z przekleństwa swego Przeznaczenia -
jestem przy tobie od pierwszej godziny
twego ziemskiego istnienia.
byłam i będę przy tobie:
każdą myśl twoją, każdą chęć twą truję,
każdy twój poryw, każdy czyn twój psuję,
jestem twą klątwą, twą klęską żywota
i nic cię nigdy nie wyrwie z mej ręki;
niczym jest strata, ucisk i zgryzota
wobec straszliwej mej męki.
Cokolwiek czujesz, czegokolwiek żądasz,
wszędzie twarz moją oglądasz.
Miłość, braterstwo, poświęcenie, wiara,
szlachetne męstwo i czysta ofiara:
wszystko, co duszy zowie się wzniosłością,
ja moim strasznym naznaczam ci piętnem,
i co ci miało zdawać się Pięknością,
staje się brzydkiem i wstrętnem.
W własnej istocie twej od urodzenia
źródło mojego istnienia.
Bez żadnej winy ni za jaką karą
stałeś się moim łupem i ofiarą.
Niewinnie cierpisz, z Tajemniczej Woli,
z Woli, co rządzi losami człowieka;
wieś?, że cię z rąk mych śmierć kiedyś wyzwoli,
lecz nie wiesz, co za nią czeka?
Tak nawet z twojej godziny śmiertelnej
mój śmiech wyziera piekielny.
Jak zwierzę, węża czarowane wzrokiem,
nie możesz skryć się przed moim widokiem;
na duszy twojej leżę ciężkim głazem,
jak sztylet szpon mój w sercu ciebie boli:
bezskrzydłym ptakiem i skrzydlatym płazem
z mojej nazywasz się woli.
I sam dla siebie jesteś pośmiewiskiem,
losów już będąc igrzyskiem.
Najsroższą męką, jaka cię nawiedza,
jest twa świadomość, twoja samowiedza.
Znasz się, znasz los twój i wiesz, że bez winy
cierpisz z przekleństwa swego Przeznaczenia -
jestem przy tobie od pierwszej godziny
twego ziemskiego istnienia.
Przerwa-Tetmajer Kazimierz Znad morza
O ciche, ciche morze!... Gdyby w twe odmęty
można paść i znicestwieć w twoich wód ogromie...
Nie chciałbym istnieć więcej nawet nieświadomie,
gdy przejdę przeznaczeniem szlak życia wytknięty.
Poznanie krew zamienia w proch, piołun i męty,
truciznę w każdym duszy zaszczepia atomie,
nieprzyjaciel
straszliwy, pełznący kryjomie,
nigdy nie wyczerpany i zawsze zawzięty.
Tam, w tych przepaściach wodnych, przepaść jak wir z brzegu,
nic nie czuć, nic nie pragnąć, wszystko zrzucić z siebie,
na zawsze się wymazać z ciał i dusz szeregu...
Tam - - nic nie chcę... Na wieki niechaj mię pogrzebie
jakiś odmęt, niech zginę tak i znicestwieję,
jak nicestwieją w życiu wiary i nadzieje...
można paść i znicestwieć w twoich wód ogromie...
Nie chciałbym istnieć więcej nawet nieświadomie,
gdy przejdę przeznaczeniem szlak życia wytknięty.
Poznanie krew zamienia w proch, piołun i męty,
truciznę w każdym duszy zaszczepia atomie,
nieprzyjaciel
straszliwy, pełznący kryjomie,
nigdy nie wyczerpany i zawsze zawzięty.
Tam, w tych przepaściach wodnych, przepaść jak wir z brzegu,
nic nie czuć, nic nie pragnąć, wszystko zrzucić z siebie,
na zawsze się wymazać z ciał i dusz szeregu...
Tam - - nic nie chcę... Na wieki niechaj mię pogrzebie
jakiś odmęt, niech zginę tak i znicestwieję,
jak nicestwieją w życiu wiary i nadzieje...
Przerwa-Tetmajer Kazimierz
Wszystko więc przeszło, wszystko przeminęło
i nigdy, nigdy, nigdy nie powstanie;
wszystko w grobowe runęło otchłanie,
na wieki wieków, na wieczność runęło...
Milczące, ciche, straszne śmierci dzieło...
Niczymże szczęście? niczymże kochanie?
Niczym ból?... Niczym! W głuchym oceanie
ileż okrętów bez śladu zginęło...
Trzy siostry były, trzy siostry, jak Psyche,
przeczyste, jasne, trwożliwe i ciche:
Wiara, Nadzieja, Miłość ich imiona...
Z tych dwie umarły, a trzecia nad nimi
w niemej boleści, z rękoma zwisłymi,
Miłość, stanęła jak słup odrętwiona.
i nigdy, nigdy, nigdy nie powstanie;
wszystko w grobowe runęło otchłanie,
na wieki wieków, na wieczność runęło...
Milczące, ciche, straszne śmierci dzieło...
Niczymże szczęście? niczymże kochanie?
Niczym ból?... Niczym! W głuchym oceanie
ileż okrętów bez śladu zginęło...
Trzy siostry były, trzy siostry, jak Psyche,
przeczyste, jasne, trwożliwe i ciche:
Wiara, Nadzieja, Miłość ich imiona...
Z tych dwie umarły, a trzecia nad nimi
w niemej boleści, z rękoma zwisłymi,
Miłość, stanęła jak słup odrętwiona.