Antoni
Słonimski
1970-01-01 - 1970-01-01
Słonimski Antoni
Pogodzenie
Dante, kiedy go zwiodła wędrówka ponura,
Przed Beatryczą swoją uginał kolana
I na jego obliczu miłość miarkowana
Wykwitała jak zorzy porannej purpura.
Mnie zasię innym sercem obdarza natura:
Oczy me chmura kryje jak krwawiąca rana,
Miłość moja jak gwiazdy jest niepowstrzymana...
Z nieszczęścia się zrodziła siła mego pióra!
Ani się staram w burzach kierować uczenie,
Jak okręt w falach wrogich bezsilnie się pienię,
Miłość los mi odebrał, dłonie skuł niewolą...
A życie czasem rzuca jak arkan znurzenie,
W cichy port mnie przywodzi, modry jak spojrzenie,
Który mnie godzi z życiem i godzi z niewolą.
Przed Beatryczą swoją uginał kolana
I na jego obliczu miłość miarkowana
Wykwitała jak zorzy porannej purpura.
Mnie zasię innym sercem obdarza natura:
Oczy me chmura kryje jak krwawiąca rana,
Miłość moja jak gwiazdy jest niepowstrzymana...
Z nieszczęścia się zrodziła siła mego pióra!
Ani się staram w burzach kierować uczenie,
Jak okręt w falach wrogich bezsilnie się pienię,
Miłość los mi odebrał, dłonie skuł niewolą...
A życie czasem rzuca jak arkan znurzenie,
W cichy port mnie przywodzi, modry jak spojrzenie,
Który mnie godzi z życiem i godzi z niewolą.