Wiersze znanych
Sortuj według:
Kerouac Jack Pani
Wszechświat jest panią
Trzymającą w sobie nienarodzone światło
Naszą Panią, Nostre Dame.
Jest uzgodnionym, że Nostradamus mógł przewidzieć przyszłość.
To jest zadanie naszej pani.
My źdźbła trawy.
Trzymającą w sobie nienarodzone światło
Naszą Panią, Nostre Dame.
Jest uzgodnionym, że Nostradamus mógł przewidzieć przyszłość.
To jest zadanie naszej pani.
My źdźbła trawy.
Kochanowski Jan Ofiara
Łuk i sajdak twój, Febe, niech będzie, lecz strzały
W sercach nieprzyjacielskich w dzień boju zostały
W sercach nieprzyjacielskich w dzień boju zostały
Krasiński Zygmunt
O biedna! czegóż ja mam życzyć tobie,
Co wzbudzić w potęg czarnoksięskim kole,
By świeżość wiosny w posępnej żałobie
Nie marła jeszcze na twym drogim czole?
Jak odbić czasu niewstrzymane fale,
Które pląsają koło twego czoła,
Aż wreszcie z chwały i szczęścia anioła
Zostaną tylko nędzne, ludzkie żale?
Każda mi chwila, która w przeszłość goni,
Cięży na sercu przeczuciem goryczy,
Bo ona, lecąc, drogę swoją liczy
Na róże, spadłe z wieńca twoich skroni.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Gdzie oczy zmienne, co, kiedy zawrzały
Ukryte w piersiach czary uniesienia,
Z błękitnych nagle w czarne przeiskrzały,
Aż znów wróciły lazury cierpienia?
Gdzie czoło, kędy ożywione myśli
Snuły się jedne po drugich jak cienie,
Które na wodach mgła przelotna kryśli
I maże wiatru wiosenne powienie?
O biedna! czegóż ja mam życzyć tobie,
Co wzbudzić w potęg czarnoksięskim kole,
By świeżość wiosny w posępnej żałobie
Nie marła jeszcze na twym drogim czole?
Karpiński Franciszek Córka tęsknią...
Ojcze, z twej laski niczegom nicgłodna.
Aleś zapomniał, żem sama została!
Wyczerpaj dla innie twoje dary do dna.
Gdy cię nic widzę, jakbym nic nie miała.
Ciebie najpicrwej witam obudzona,
Dziennej tęsknocie z ciężkością wydołam:
Kiedy co piszę, twe kreślę imiona.
l kiedy śpiewam ciebie ja to wołam.
Często, żałosna, poglądam w tę stronę.
Kędy podróżny podróżnego goni,
l po szlaku mi kurzawy wzniesione
Nadzieję czynią twych wozów i koni.
Ale poznawszy. że ktoś mi nieznany,
Myślę: "Ojciec to jakowyś bez inała,
Może do córki śpieszy ukochanej,
Co mu się lepiej zasłużyć umiała".
Ta myśl duszę mi przenika stroskana!
I chociaż mało nadziei odbieram,
Chociaż niewarta, bym była kochaną,
Środkiem leź w oczach jeszcze cię uzieram.
Powracaj, ojcze, powracaj, zaklinam!
Patrzyć mi na cię największą pieszczotą.
Bo wtenczas tylko o tym zapominam,
że nie mam matki i jestem sierotą.
Aleś zapomniał, żem sama została!
Wyczerpaj dla innie twoje dary do dna.
Gdy cię nic widzę, jakbym nic nie miała.
Ciebie najpicrwej witam obudzona,
Dziennej tęsknocie z ciężkością wydołam:
Kiedy co piszę, twe kreślę imiona.
l kiedy śpiewam ciebie ja to wołam.
Często, żałosna, poglądam w tę stronę.
Kędy podróżny podróżnego goni,
l po szlaku mi kurzawy wzniesione
Nadzieję czynią twych wozów i koni.
Ale poznawszy. że ktoś mi nieznany,
Myślę: "Ojciec to jakowyś bez inała,
Może do córki śpieszy ukochanej,
Co mu się lepiej zasłużyć umiała".
Ta myśl duszę mi przenika stroskana!
I chociaż mało nadziei odbieram,
Chociaż niewarta, bym była kochaną,
Środkiem leź w oczach jeszcze cię uzieram.
Powracaj, ojcze, powracaj, zaklinam!
Patrzyć mi na cię największą pieszczotą.
Bo wtenczas tylko o tym zapominam,
że nie mam matki i jestem sierotą.