Wiersze znanych
Sortuj według:
Rimbaud Arthur Statek pijany
Gwiazda w muszli twych uszu płakała różowo,
Bezkres biało z twych ramion na biodra się stoczył,
Morze spłoniło wzgórza twych piersi perłowo,
A Człowiek na twym łonie czarno krwią się zbroczył.
Bezkres biało z twych ramion na biodra się stoczył,
Morze spłoniło wzgórza twych piersi perłowo,
A Człowiek na twym łonie czarno krwią się zbroczył.
Różewicz Tadeusz Wspomnienie snu z...
Śnił mi się
Lew Tołstoj
leżał w łóżku
ogromny jak słońce
w grzywie
zmierzwionych kudłów
lew
widziałem jego
głowę
twarz ze złotej falującej blachy
po której spływało
nieprzerwanie światło
nagle zgasł
poczerniał
a skóra jego rąk i twarzy
była szorstka
spękana
jak kora dębu
zadałem mu pytanie
"co czynić"
"nic"
odpowiedział
wszystkimi rysami
pęknięciami
popłynęło do mnie światło
olbrzymi promienny uśmiech
rozpalał się
Lew Tołstoj
leżał w łóżku
ogromny jak słońce
w grzywie
zmierzwionych kudłów
lew
widziałem jego
głowę
twarz ze złotej falującej blachy
po której spływało
nieprzerwanie światło
nagle zgasł
poczerniał
a skóra jego rąk i twarzy
była szorstka
spękana
jak kora dębu
zadałem mu pytanie
"co czynić"
"nic"
odpowiedział
wszystkimi rysami
pęknięciami
popłynęło do mnie światło
olbrzymi promienny uśmiech
rozpalał się
Rymkiewicz Jarosław Marek * * * [Patrz! Jan...
Patrz! Janka i Antoni idą Alejami
Patrz! i coś mówią do nas jakby nie umarli
On z parasolem w kapeluszu Stetson
A ona w pelerynie mała coraz mniejsza
I śnieg pada śnieg pada w Parku Ujazdowskim
I patrz! kasztany kwitną w mokrych liściach
Jest koniec kwietnia i początek stycznia
I Janka lepi śnieżki rzuca nimi w Wawrzka
I krzyczy: goń mnie! a potem zjeżdżają
Po śniegu na saneczkach z górki na pazurki!
To się już nie powtórzy i Janka - patrz! - mokre
Kwiaty kasztanów z martwych powiek strąca
I płatki śniegu lecą w półotwarte usta
Puste sanki zjeżdżają - goń mnie! dogoń! - z górki
Nie płacz! Śnieg pada w Parku śnieg zasypie wszystko
I Janka - patrz! - odchodzi za Antonim znika
W śniegu w kwiatach kasztanów coraz mniejsza
Poza białymi drzwiami na szpitalnym łóżku
On w kapeluszu Stetson z górki na pazurki
I ponad stawem w Parku jeszcze leci śnieżka
Ale nie płacz - i goń mnie! - i to się powtórzy
Po latach w końcu kwietnia znów zakwitnie kasztan
I znowu śnieg oblepi trzepoczące rzęsy
Ten sam ten sam co wtedy i te same sanki
W dół w szarej pelerynie w kapeluszu Stetson
I w najbliższą niedzielę spotkamy się w Parku
I nasz syn nasz wnuk włoży małą ciepłą rękę
W chudą dłoń Antoniego i pobiegną - goń mnie! -
W mokrych kwiatach ku śmierci Tylko nie płacz nie płacz
Patrz! i coś mówią do nas jakby nie umarli
On z parasolem w kapeluszu Stetson
A ona w pelerynie mała coraz mniejsza
I śnieg pada śnieg pada w Parku Ujazdowskim
I patrz! kasztany kwitną w mokrych liściach
Jest koniec kwietnia i początek stycznia
I Janka lepi śnieżki rzuca nimi w Wawrzka
I krzyczy: goń mnie! a potem zjeżdżają
Po śniegu na saneczkach z górki na pazurki!
To się już nie powtórzy i Janka - patrz! - mokre
Kwiaty kasztanów z martwych powiek strąca
I płatki śniegu lecą w półotwarte usta
Puste sanki zjeżdżają - goń mnie! dogoń! - z górki
Nie płacz! Śnieg pada w Parku śnieg zasypie wszystko
I Janka - patrz! - odchodzi za Antonim znika
W śniegu w kwiatach kasztanów coraz mniejsza
Poza białymi drzwiami na szpitalnym łóżku
On w kapeluszu Stetson z górki na pazurki
I ponad stawem w Parku jeszcze leci śnieżka
Ale nie płacz - i goń mnie! - i to się powtórzy
Po latach w końcu kwietnia znów zakwitnie kasztan
I znowu śnieg oblepi trzepoczące rzęsy
Ten sam ten sam co wtedy i te same sanki
W dół w szarej pelerynie w kapeluszu Stetson
I w najbliższą niedzielę spotkamy się w Parku
I nasz syn nasz wnuk włoży małą ciepłą rękę
W chudą dłoń Antoniego i pobiegną - goń mnie! -
W mokrych kwiatach ku śmierci Tylko nie płacz nie płacz
Rimbaud Arthur Do mądrości
Wystarczy ci trącić bęben palcami, by wybuchły wszystkie
dźwięki i narodziła się nowa harmonia.
Każdy twój krok to podniesienie się nowych ludzi i
rozpoczęty ich marsz.
Twoja głowa się odwraca: nowa miłość! Twoja głowa
powraca: - nowa miłość!
"Zamień nasze przeznaczenia, uchroń od klęsk, przede
wszystkim od czasu" - śpiewają do ciebie te dzieci.
"Unieś, dokąd tylko zechcesz, treść naszych losów i
życzeń" - proszę cię błagalnie.
Wiecznie przybywająca i zmierzająca wszędzie.
dźwięki i narodziła się nowa harmonia.
Każdy twój krok to podniesienie się nowych ludzi i
rozpoczęty ich marsz.
Twoja głowa się odwraca: nowa miłość! Twoja głowa
powraca: - nowa miłość!
"Zamień nasze przeznaczenia, uchroń od klęsk, przede
wszystkim od czasu" - śpiewają do ciebie te dzieci.
"Unieś, dokąd tylko zechcesz, treść naszych losów i
życzeń" - proszę cię błagalnie.
Wiecznie przybywająca i zmierzająca wszędzie.