Wiersze znanych
Sortuj według:
Zawistowska Kazimiera Cienie
Idźcie z mej duszy - idźcie drogą mleczną
Po gwiazd gościńcu - a na wasze głowy
Deszcz niech upadnie - wonny, jaśminowy
Budząc kapelę dźwięków nadpowietrzną.
Idźcie z mej duszy w krainę bajeczną,
Bo, raz umilkłszy, wasz śpiew bezechowy
Ăw łuk przymierza rozerwał tęczowy,
Łuk, co był rzucon w mą dusze słoneczną.
Dziś dusza moja jest cichym grobowcem,
Wy jak motyle w grobowcu zbłąkane
Ranicie skrzydła o granitów ścianę.
Idźcie więc, Cienie, chłonąc blask i wonie,
Bo tu kolumna tylko gromnic płonie
I dym kadzideł wonieje jałowcem...
Po gwiazd gościńcu - a na wasze głowy
Deszcz niech upadnie - wonny, jaśminowy
Budząc kapelę dźwięków nadpowietrzną.
Idźcie z mej duszy w krainę bajeczną,
Bo, raz umilkłszy, wasz śpiew bezechowy
Ăw łuk przymierza rozerwał tęczowy,
Łuk, co był rzucon w mą dusze słoneczną.
Dziś dusza moja jest cichym grobowcem,
Wy jak motyle w grobowcu zbłąkane
Ranicie skrzydła o granitów ścianę.
Idźcie więc, Cienie, chłonąc blask i wonie,
Bo tu kolumna tylko gromnic płonie
I dym kadzideł wonieje jałowcem...
Zagajewski Adam Cisza
Nawet w wielkim mieście zapada
niekiedy cisza i słychać, jak po
chodniku, pchane przez wiatr,
przesuwają się zeszłoroczne liście,
w ich nie kończącej się wędrówce
ku zniszczeniu.
niekiedy cisza i słychać, jak po
chodniku, pchane przez wiatr,
przesuwają się zeszłoroczne liście,
w ich nie kończącej się wędrówce
ku zniszczeniu.
Zagajewski Adam Wpierwszej osobie...
Julianowi Kornhauserowi
Nosimy używane słowa, wzniosłość i rozpacz
zjedzone przez cudze usta,
chodzimy po zapadniach cudzego przerażenia,
w encyklopedii odkrywamy starość,
wieczorem udajemy, że wybuchła wojna,
rozmawiamy
z Baczyńskim,
pakujemy się w pośpiechu,
przypominamy sobie dawnych poetów,
wychodzimy na dworzec, potępiamy faszyzm,
po czym triumfialnie,
w przedziale pierwszej klasy,
w pierwszej osobie liczby mnogiej,
dajemy wyraz naszej przenikliwości,
tak jakbyśmy nie zostali obdarzeni
absolutnym słuchem milczenia.
Nosimy używane słowa, wzniosłość i rozpacz
zjedzone przez cudze usta,
chodzimy po zapadniach cudzego przerażenia,
w encyklopedii odkrywamy starość,
wieczorem udajemy, że wybuchła wojna,
rozmawiamy
z Baczyńskim,
pakujemy się w pośpiechu,
przypominamy sobie dawnych poetów,
wychodzimy na dworzec, potępiamy faszyzm,
po czym triumfialnie,
w przedziale pierwszej klasy,
w pierwszej osobie liczby mnogiej,
dajemy wyraz naszej przenikliwości,
tak jakbyśmy nie zostali obdarzeni
absolutnym słuchem milczenia.
Zawistowska Kazimiera Znużenie
Moja dusza jest łąką chaotycznych kwieci
Czasem nęcą ją gwiazdy, czasem usta świeże,
A czasem księżycowe ściele sobie leże
I z niego w wir życiowych rzuca się zamieci.
Moja dusza jest pieśnią lat długich stuleci
Czasem rzewna jak święte prababek pacierze,
Czasem myślą goniąca mord, krew i grabieże,
Jak rumak bezwędzidlny, rozhukany leci.
Tej duszy śnią się święte lub też kurtyzany
Dym kadzideł skąpany w bakchicznej wonności
I wówczas jej weselne śpiewają peany,
że Rozkoszy potęgą świat powstał z nicości...
Lecz niebawem, pokutna, znowu w prochu leży
I z żalu na twarz padłszy w Niebo jasne wierzy.
Czasem nęcą ją gwiazdy, czasem usta świeże,
A czasem księżycowe ściele sobie leże
I z niego w wir życiowych rzuca się zamieci.
Moja dusza jest pieśnią lat długich stuleci
Czasem rzewna jak święte prababek pacierze,
Czasem myślą goniąca mord, krew i grabieże,
Jak rumak bezwędzidlny, rozhukany leci.
Tej duszy śnią się święte lub też kurtyzany
Dym kadzideł skąpany w bakchicznej wonności
I wówczas jej weselne śpiewają peany,
że Rozkoszy potęgą świat powstał z nicości...
Lecz niebawem, pokutna, znowu w prochu leży
I z żalu na twarz padłszy w Niebo jasne wierzy.