Wiersze znanych
Sortuj według:
Zawistowska Kazimiera Tobie
I
Bądź ty mi dobrym - zejdź sercu mojemu
Jaśnią podobną ciepłu słonecznemu -
Bądź duszy mojej morzu burzliwemu
Kojącą ciszą wpółsennej zatoki,
Zwartej łagodnie gór kwietnymi stoki...
Bądź ustom moim jak trunek miłosny,
Po którym serce skwita kwiatem wiosny!
Bądź ustom moim słodki i litosny...
I na te usta, do twych ust tęskniące,
Kładź się jak rosy napoje rzeźwiące!
Bądź oczom moim czarem wizji sennych,
Wyprzędłą baśnią mirażów promiennych,
Wonnym pąkowiem zieleni wiosennych
Opleć mi duszę jak uroczne ziele,
By w ślad stóp moich chodziło wesele...
Bądź ty mi dobrym - zejdź sercu mojemu
Jaśnią podobną ciepłu słonecznemu -
Bądź duszy mojej morzu burzliwemu
Kojącą ciszą wpółsennej zatoki,
Zwartej łagodnie gór kwietnymi stoki...
Bądź ustom moim jak trunek miłosny,
Po którym serce skwita kwiatem wiosny!
Bądź ustom moim słodki i litosny...
I na te usta, do twych ust tęskniące,
Kładź się jak rosy napoje rzeźwiące!
Bądź oczom moim czarem wizji sennych,
Wyprzędłą baśnią mirażów promiennych,
Wonnym pąkowiem zieleni wiosennych
Opleć mi duszę jak uroczne ziele,
By w ślad stóp moich chodziło wesele...
Zabłocki Franciszek Auferam vobis vir...
Jak to nam obraz naszych nierządów wystawia!
Kiedyśmy się w nieszczęściach i we łzach grążyli,
Rzadką gdzie widząc cnotę a wszędzie bezprawia:
Aiiferam robią viros fortes et consilii.
Poszli w niewolę hetmań, poseł, dwa biskupy,
Bracia na siebie oręż śmierci wymierzyli,
Branicki sam zabijał, sam ich liczył trupy:
Aiiferam uobis viros fortes et coimilii.
Nadszedł rok siedemsetny siedmdziesiąt trzeci,
Dzielącym nas mocarstwom samiśmy służyli,
Na matkę użył obcy gwałt własnych jej dzieci:
Aiiferam uobis uiros fortes et coiisilii.
Stała moc obca, mocą krajową władnąca;
Daremnie się cnotliwi przeciw niej silili;
Zaledwie jeden dobry był ze złych tysiąca:
Anferam vobis uiros fortes et consilii.
Przecież już nieszczęść naszych spełniliśmy miarę,
Przecież się zdrajcy sami z czasem wytępili,
A ci, co żyją, żyją na hańbę i karę:
Ecce adestis ifiri fortes et consilii...
Kiedyśmy się w nieszczęściach i we łzach grążyli,
Rzadką gdzie widząc cnotę a wszędzie bezprawia:
Aiiferam robią viros fortes et consilii.
Poszli w niewolę hetmań, poseł, dwa biskupy,
Bracia na siebie oręż śmierci wymierzyli,
Branicki sam zabijał, sam ich liczył trupy:
Aiiferam uobis viros fortes et coimilii.
Nadszedł rok siedemsetny siedmdziesiąt trzeci,
Dzielącym nas mocarstwom samiśmy służyli,
Na matkę użył obcy gwałt własnych jej dzieci:
Aiiferam uobis uiros fortes et coiisilii.
Stała moc obca, mocą krajową władnąca;
Daremnie się cnotliwi przeciw niej silili;
Zaledwie jeden dobry był ze złych tysiąca:
Anferam vobis uiros fortes et consilii.
Przecież już nieszczęść naszych spełniliśmy miarę,
Przecież się zdrajcy sami z czasem wytępili,
A ci, co żyją, żyją na hańbę i karę:
Ecce adestis ifiri fortes et consilii...
Zawistowska Kazimiera Zmierzch
W mgieł opalach się wlecze i pełza powoli
Przez sczerniałe ścierniska, pełne zimnej rosy,
Przez wierzb sennych żałośnie rozplecione włosy
I kurhany, drzemiące w rozoranej roli.
Jak ptak zmęczon opada w mgławej aureoli
Świateł, kędyś gasnących - w rdzawe sianokosy.
Lecą dzwonów cmentarnych zabłąkane głosy
I wieszczą, jak piastunka, tęskną baśń złej doli.
Pójdę znaną ścieżyną, dziś szarą od mroków,
Pod ciężką od mgieł, wilgotną oponą obłoków.
Pójdę szukać rozwianych wróżb białych stokroci,
Czterolistnych koniczyn - pocałunków - żarów -
Pójdę szukać śród chłodem wiejących oparów,
Czy się kędyś zabłąkana skra słońca nie złoci...
Przez sczerniałe ścierniska, pełne zimnej rosy,
Przez wierzb sennych żałośnie rozplecione włosy
I kurhany, drzemiące w rozoranej roli.
Jak ptak zmęczon opada w mgławej aureoli
Świateł, kędyś gasnących - w rdzawe sianokosy.
Lecą dzwonów cmentarnych zabłąkane głosy
I wieszczą, jak piastunka, tęskną baśń złej doli.
Pójdę znaną ścieżyną, dziś szarą od mroków,
Pod ciężką od mgieł, wilgotną oponą obłoków.
Pójdę szukać rozwianych wróżb białych stokroci,
Czterolistnych koniczyn - pocałunków - żarów -
Pójdę szukać śród chłodem wiejących oparów,
Czy się kędyś zabłąkana skra słońca nie złoci...
Zawistowska Kazimiera Śnieg
Loty kwiatów rozwitych na mistycznej łące -
Oderwanych od łodyg, ściętych kwiatów pęki.
Uskrzydlonych gwiazd taniec - leciuchny i miękki,
Lotne gwiazdy srebrzyste, motyle goniące.
Lecą... gwiazdy, motyle i kwiaty iskrzące.
Lecą... spadły... Siew biały spod anielskiej ręki.
Jak dziewiczej orkiestry przytłumione dźwięki
Grają bielą barw tonów pyły wirujące.
Tak grają, że się duszę chce rozewrzeć całą
I tą bielą się osnuć, w tę kaskadę białą
Nurzać duszę i mleczną srebrzyć ją ponową,
By dziewiczą się stała, krysztalną alkową -
A wówczas na jej szybie lustrzanej wykwitną
Kwiaty marzeń młodzieńcze z koroną błękitną...
Oderwanych od łodyg, ściętych kwiatów pęki.
Uskrzydlonych gwiazd taniec - leciuchny i miękki,
Lotne gwiazdy srebrzyste, motyle goniące.
Lecą... gwiazdy, motyle i kwiaty iskrzące.
Lecą... spadły... Siew biały spod anielskiej ręki.
Jak dziewiczej orkiestry przytłumione dźwięki
Grają bielą barw tonów pyły wirujące.
Tak grają, że się duszę chce rozewrzeć całą
I tą bielą się osnuć, w tę kaskadę białą
Nurzać duszę i mleczną srebrzyć ją ponową,
By dziewiczą się stała, krysztalną alkową -
A wówczas na jej szybie lustrzanej wykwitną
Kwiaty marzeń młodzieńcze z koroną błękitną...