Stolat.pl

Karpiński Franciszek

Franciszek
Karpiński

1970-01-01 - 1970-01-01

Sortuj według:

Karpiński Franciszek Tęskność do kr...

Kiedy mną tęskność rządziła,
Szedłem nad brzegi Dunaju.
Odludność mię tam pędziła
I chęć wzdychania do kraju.

Cichości! siostro tęsknoty,
Ja nie wiem, czem ty mię bawisz?
To wiem, że serce mi krwawisz:
Ja przecie lubię twe groty.

Łzy moje z jego wodami
Mieszając, w dalekie kraje
Wysyłałem je posłami,
Aż tam, gdzie mu bieg ustaje.

Łzy moje! płyńcie, mówiłem,
Kiedy w Euksynie staniecie,
Tam łzy mych braci znajdziecie,
I krew ich, zmieszaną z iłem.

O wy! sprawiedliwe świadki
Tej rany, co mię tak boli:
Powiedzcie, jak jest dzień rzadki,
żebym nie płakał ich doli.

Wy, w ciszy morza głębizny,
Poznacie tam: jak jest mało,
Którymby się płakać chciało
Upadającej ojczyzny....

Na was napadłszy płochliwa
Ryba, gdy się już złączycie,
Lub się wkoło zatrzymywa,
Lub skosztowawszy da życie.

I niewiadomi żeglarze,
Płynąc nad waszym siedliskiem,
Nagłym jakimś łez wytryskiem
Zbogacą wasze ołtarze.

Ty, która na twojej szali
Ważysz bezprawność krajową,
Nie widzisz, żeśmy ustali
Pod twoją ręką surową?

Naród mój postać swą traci,
Miasta poszły na pustynie;
Nie widzę w ich rozwalinie,
Ledwie część jakąś mych braci.

Dusze szlachetne! wy, które
Dając ojczyźnie krew swoją,
Jużeście przeszły tę chmurę,
Wśród której burzy ci stoją.

Jeśli tam macie łzy wolne,
Płaczcież, prosząc o ulżenie!
Tu, widzę, nasze westchnienie
Ani łzy nasze niezdolne...
więcej

Karpiński Franciszek Tęskność na wi...

Już tyle razy słońce wracało
I blaskiem swoim dzień szczyci,
A memu światłu cóż to się stało.
Ze mi dotychczas nie świeci?

Już się i zboże do góry wzbiło,
I ledwie nie kłos chce wydać!
Cale się pole zazieleniło:
Mojej pszenicy nie widać!

Tuż słowik w sadzie zaczął swe pieśni.
Gaj mu się cały odzywa;
Kłócą powietrze ptaszkowie leśni:
A mój mi ptaszek nie śpiewa!

Już tyle kwiatów ziemia wydała
Po onegdajszej powodzi;
W różne się barwy łąka przybrała:
A mój mi kwiatek nie schodzi!

O wiosno! Pókiż będę cię prosił.
Gospodarz zewsząd stroskany?
Jużem dość ziemie łzami urosił:
Wróć mi urodzaj kochany
więcej

Karpiński Franciszek Trwoga człowieka...

Już się dach zepsuł i przez mdłe ściany
Lada się wicher przekradnie,
Słusznie, gospodarz, chodzę stroskany,
Widząc, że mi dom upadnie.

Jeszcze na wstręcie wiatrów upartych,
Jak na nieszczęście stawiony,
Sto do upadku ma bram otwartych,
A żadnej znikąd zasłony.

Cóż to za szelest? Kto mi ma szkodzić?
Trzęsienie z jakiej przyczyny?
Któż będzie gwałtem w drzwi moje wchodzić?
Idą posłowie ruiny.

Ach, widzę, jako już wszystko ginie,
Co miałem i co nie miałem!
Jedne przynajmniej ratujcie skrzynię,
W której nadzieję schowałem!
więcej

Karpiński Franciszek Trzeba się kocha...

Trzeba się kochać, słodka Rozyno
Póki rzeźwiejsze lata nie miną,
Na to ci serce i piękność dana,
żebyś kochała, była kochana!

Trzeba się kochać, wszystko ci gada,
Co tylko żyje; co sobą włada,
Tymi prawami rządzi się wiecznie;
Trzeba się kochać, kochać koniecznie.

Kiedy się trafią oczy przychylne,
Wprzód się szukają przez drogi mylne,
Potem zdybane niby niechcący,
Rozpalają się w promień gorący.

Zaraz się zwierza swej tajemnicy,
żrenica mówi cicho źrenicy,
Co serca słyszą, a nikt na stronie,
To przyjacielskie stwierdzają dłonie.

Prawda, że czasem miłość dokuczy
Nie śpi, nie jada, troszczy się, mruczy;
Ale i wtenczas, kiedy ja kląłem,
Czułem, że była moim żywiołem.

Miłość sprowadza ludy w gromady,
Matka pokoju, zabrania zwady,
Miłość pociecha w życiu jedyna,
Trzeba się kochać, słodka Rozyno
więcej
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję