
Kazimierz
Przerwa-Tetmajer
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Przerwa-Tetmajer Kazimierz Kwiatek...
O kwiatku, kwiatku mały,
jakże zazdroszczę ci spokoju
coś w tobie jest ze skaly,
coś w tobie jest ze zdroju,
coś ze zwierzęcia w lesie,
coś z gwiazdy, błyszczącej z daleka,
coś z blasku, który mgła niesie,
coś z iskier, gdy kuźnię wiatr chłoszcze,
tylko nic nie ma z człowieka
i tego ci, kwiatku, zazdroszczę.
jakże zazdroszczę ci spokoju
coś w tobie jest ze skaly,
coś w tobie jest ze zdroju,
coś ze zwierzęcia w lesie,
coś z gwiazdy, błyszczącej z daleka,
coś z blasku, który mgła niesie,
coś z iskier, gdy kuźnię wiatr chłoszcze,
tylko nic nie ma z człowieka
i tego ci, kwiatku, zazdroszczę.
Przerwa-Tetmajer Kazimierz Ach! Gdzież są ...
Ach!Gdzież są te złote dni,
którem miał obiecane
kiedym otwierał oczy,
gdy świat mi mówił: wstanę?
Gdzież są te złote dni,
co miały mym być udziałem?
Któż za mnie je otrzymał,
gdy ja ich nie dostałem?
Gdzież one się podziały?
W czyjeż upadły dłonie?
Mnie przeznaczone były,
kogóż się spytam o nie?
Któż za mnie był szczęśliwy?
Kto ciągnął z nich pożytek?
Bóg rzucił je na wodę,
we światła grę, na zbytek....
którem miał obiecane
kiedym otwierał oczy,
gdy świat mi mówił: wstanę?
Gdzież są te złote dni,
co miały mym być udziałem?
Któż za mnie je otrzymał,
gdy ja ich nie dostałem?
Gdzież one się podziały?
W czyjeż upadły dłonie?
Mnie przeznaczone były,
kogóż się spytam o nie?
Któż za mnie był szczęśliwy?
Kto ciągnął z nich pożytek?
Bóg rzucił je na wodę,
we światła grę, na zbytek....
Przerwa-Tetmajer Kazimierz Gdybym mógł sob...
Gdybym mógł sobie wybrać śmierć podług mej woli,
chciałbym z wolna utracać świadomość istnienia,
przestawać czuć, co rozkosz przynosi lub boli,
i pogrążać się w cichą otchłań zapomnienia.
chciałbym z wolna utracać świadomość istnienia,
przestawać czuć, co rozkosz przynosi lub boli,
i pogrążać się w cichą otchłań zapomnienia.
Przerwa-Tetmajer Kazimierz Szukają bóstwa....
Szukają bóstwa: jedni z nich w popiele
nurzając głowy i ścieląc się w kurzu
przy marmurowych posągów podnóżu
albo w posępnym, milczącym kościele;
inni ku niebu skroń podnosząc śmiele,
w słońc życiodawczych promienistym różu,
w gór, oceanom ochronnym przedmurzu,
w mądrym i dobrym wszechstworzenia dziele;
inni, spokojni, cisi, zadumani,
w nieogarnionej szukają go głuszy,
w nieskończoności bezdennej otchłani - -
tak od początku swojego istnienia
wszędzie szukają bóstwa bez wytchnienia,
tylko go w własnej nie szukają duszy.
nurzając głowy i ścieląc się w kurzu
przy marmurowych posągów podnóżu
albo w posępnym, milczącym kościele;
inni ku niebu skroń podnosząc śmiele,
w słońc życiodawczych promienistym różu,
w gór, oceanom ochronnym przedmurzu,
w mądrym i dobrym wszechstworzenia dziele;
inni, spokojni, cisi, zadumani,
w nieogarnionej szukają go głuszy,
w nieskończoności bezdennej otchłani - -
tak od początku swojego istnienia
wszędzie szukają bóstwa bez wytchnienia,
tylko go w własnej nie szukają duszy.