Stolat.pl


Wysocki Władimir

1970-01-01 -

Sortuj według:

Wysocki Władimir Cholera

Choć wszędzie czyha niewidzialny wróg.
dla społeczeństwa wirus nic nie znaczy:
cholera zwala ludzi pracy z nóg,
lecz ludzie pracy stają znów do pracy.
Zamknięty Krym, zaraza jest i tam,
sterty arbuzów palą w Astrachaniu,
ale robotnik wykonuje plan
i od maszyny nie odejdzie za nic!

Nieważny bilans poniesionych strat,
gdy w piersiach nam chęć walki wzbiera szczera!
Nie będzie drwić z potęgi Kraju Rad
jakaś niemrawo tląca się cholera!
Zgodnym wysiłkiem pracujących mas
damy cholerze solidarny odpór!
No pasaran! Cholera nie ma szans!
Naród zarazę stłumi już w zarodku!
Wróżyłem z kart, i widząc damę trefl
rzuciłem jej dla żartu: ,,ty cholero!",
i nagła myśl - cholera to był blef,
walczyliśmy z chimerą, nie z cholerą!
Dziś kwestię tę przejrzałem aż do dna,
i na tym dnie dostrzegłem treści głębsze:
cholera fakt, rzecz groźna ale ta.
co ciska nas i rzuca. albo trzęsie.
Ruszymy znów na choleryczny front,
lecz walka ta nie będzie już lak prosta,
bo wredny szept ze wszystkich słychać stron:
"Panie, pan wie, cholery można dostać!"

więcej

Wysocki Władimir Co się stało w ...

W żółtej gorącej Afryce,
w jej centralnej części,
jakoś nagle, niezgodnie z planem
wydarzyło się nieszczęście.
Słoń, nierozumiejąc rzekł:
Chyba będzie potop!
A chodzi o to, że żyrafa
zakochała się w antylopie.

Wybuchł w puszczy zgiełk i wrzask,
i tylko stara Papuga głośno zawołała z gąszcza drzew:
żyrafa wielka jest i widzi lepiej!

Cóż, że ona rogi ma, -
miłośnie wołała żyrafa, -
dzisiaj w naszej faunie wszyscy są równi.
Jeśli zaś moja rodzina nie będzie jej rada,
nie zwalajcie wszystkiego na mnie,
odejdę ze stada!
Tacie Antylopy -
po cóż taki synek
wszystko jedno - czy mu w łeb,
czy po łbie dać, wszystko jedno!
Zięć żyrafów także gdera
Widzieliście bęcwała
I poszli z Bizonami żyć
z żyrafą Antylopa.

W żółtej gorącej Afryce
nie widać idylli:
Leją żyrafa z żyrafową
łzy krokodyle...
Lecz nie zaradzimy biedzie...
nie ma teraz prawa:
Córeczka żyrafów wyszła
za mąż za Bizona.

... No, dobrze, żyrafa była w błędzie,
ale winna nie żyrafa jest,
ale ten kto krzyknął z gąszcza drzew:
żyrafa wielka jest i widzi lepiej!
więcej

Wysocki Władimir Jechać lub dół...


Jechać lub dół dla siebie ryć -
wolność wyboru daje kat, więc wybieramy:
będziemy żyć, powoli, długo żyć,
przykuci do kierownic łańcuchami.
Niejeden z nas, choć prawdę przecież znał,
posłuchał kłamstw i dał się nabrać na nie,
lecz jakże żyć, gdy ręce skuwa stal,
i jakiż wybór może mieć skazaniec?
Ech, dano nam skosztować wolnej woli -
nadmiar wolności zwalić może z nóg:
powiemy tak" - to będą. strzelać swoi,
powiemy nie" - to będzie strzelać wróg..
Bierne ofiary bezlitosnej gry,
schylamy kark w oczekiwaniu ciosu,
upokorzenie szczerzy do nas kły
i nie odmieni nic naszego losu!
Ach, gdyby tak za tę ich wolność psią
choć jeden raz móc skoczyć im do krtani!
Ale łańcuchy na przegubach rąk
przypominają, żeśmy pokonani.
Porzućmy więc nadzieje nasze płonne,
do końca już wypełnił się nasz czas,
oprawcy drwią z bezsilnych i bezbronnych
nie chcemy ich wspaniałomyślnych łask!

po zwyciężonych wyciągają dłoń,
mówią o zgodzie, wchodzić chcą w układy,
Niewola? Grób? Kajdany? Ależ skąd,
możemy żyć, możemy żyć - za cenę zdrady..
pochopnie dość zwycięstwo swe święcicie,
nie wejdzie nikt w odmęty waszych kłamstw,
każecie nam męczeńskim umrzeć życiem,
lecz za to śmierć unieśmiertelni nas!
więcej

Wysocki Władimir Konie narowiste

Wzdłuż urwiska, nad przepaścią, po samiutkim brzegu
konie swe nahajką smagam, popędzam!
Jakoś braknie mi powietrza: piję wiatr, połykam mgłę...
Czuję z w zgubnym uniesieniu, że już ginę, że już ginę!

Troszkę wolniej konie moje, troszkę wolniej!
Nie słuchajcie twardego bata.
Lecz dostały mi się konie narowiste zbyt...
I nie zdążę już żyć, i nie skończę już pieśni.

Ja swe konie napoję,
Zwrotkę śpiewać dokończę, -
jeszcze chwilkę na samym brzegu postoję...

Zginę, zamieć mnie jak pyłek zdmuchnie z dłoni,
i saniami galopem powloką mnie,
przejdźcie proszę w chód niespieszny, moje konie,
chociaż trochę mi przedłużcie tę ostatnią drogę!

Troszkę wolniej, konie moje, troszkę wolniej!
Nie władają wami bicz i bat
Lecz dostały mi się konie narowiste zbyt...
I nie zdążę już żyć, i nie skończę już pieśni.

Konie swoje napoję,
zwrotkę śpiewać dokończę, -
jeszcze chwilkę na samym brzegu postoję!

Zdążyliśmy: do Boga w gości nie ma spóźnień,
Lecz czemuż aniołowie śpiewają takimi złymi głosami!
A może to ja krzyczę koniom, żeby nie niosły tak szybko sań!

Troszkę wolniej, konie moje, troszkę wolniej!
Błagam, nie cwałujcie tak!
Lecz dostały mi się konie narowiste zbyt...
Skoro nie zdążę już dożyć, to może skończę choć pieśń.
Konie swoje napoję,
zwrotkę śpiewać dokończę, -
jeszcze chwilkę na samym brzegu postoję.
więcej
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję