Stolat.pl

Adam Jerzy
Czartoryski

1970-01-01 - 1970-01-01

Czartoryski Adam Jerzy

Ulubienica Adama

Historia znana do znudzenia.
Było to w szóstym dniu tworzenia
świata, gdy z coraz większym trudem,
widząc, że dzieła psu na budę
raczej sie zdają, niż dla niego
Bóg postanowił: dość mam tego.
Pamiętam, było to w sobotę.
Rzekł: skończę dziś już tę robotę
i by uwieńczyć moje drama,
to wykreuję tu Adama.
Niech sobie życie ma swawolne.
Jutro niedziela, biorę wolne.
A że sobota to dzień krótki,
wypiję jeszcze kwartę wódki
i po tygodniu mego znoju
odpocząć wreszcie chcę w spokoju.
Jak postanowił, tak i zrobił.
Robotę skończył, przysposobił
wygodne łoże, poduch wiela,
i odpoczywa, wszak niedziela.
Adam się zbudził, już południe...
Raj wokół, strumyk szemrze cudnie,
więc Adamowi się udziela,
to rajskie szczęście, ta niedziela.
Poszedł ogrodem, kwietną steczką*.
Kózkę obejrzał... Nad owieczką
chwilę się krótką zastanowił:
z owieczką nie! Tak postanowił.
Zadzwonię zaraz ja do Pana,
kobieta winna być mi dana.
Już sama myśl mnie rozwesela!
Pan nie odbiera, wszak niedziela.
Dorwał więc Pana w poniedziałek,
prosi o laskę. Taki śmiałek!
Przepraszam, Adam, zapomniałem
“ Pan mu powiedział “ i zaspałem,
dziś szewski dzień, ten poniedziałek.
Trudno, roboty ten kawałek
skończę dla ciebie, tak po prostu,
byś w raju nie miał ciągle postu.
Kobietę dam, z twej krwi i kości
dla twych swawolnych przyjemności.
Uśpił Adama gdzieś pod drzewem,
we śnie mu z boku wyjął Ewę...
... Chwilę postała, podumała,
a że ochotę wielką miała,
szarpie Adama wprost, za ucho:
Wstawaj, nie ujdzie ci na sucho,
popatrz na wdzięki mej urody.
Ach! Przydałby się jakiś młody...
Adam szeroko rozwarł oczy,
spojrzał i... nagle, jak wyskoczy,
już chwyta Ewę, obłapuje,
wprost bez pamięci ją miłuje!
A gdy się kończy miłowanie,
“ bo chłop już dłużej nie był w stanie “
Adam, do czego się nadajesz?
Czy ty już kończysz? Już przestajesz?
Krzyknęła cała rozpłoniona
i zła, i wściekła... Niespełniona.
I zaraz bierze go w obroty:
Adam, natychmiast do roboty,
zrób coś do żarcia i do picia,
ja tu nie widzę z tobą życia!
To dom ma być? Chcę mieć w nim nawę
“ w ogóle przedtem zaparz kawę “
a w nawie basen, błękit, woda,
bo gdzie się przejrzy ma uroda?
Adam? Są inne tu chłopaki?
Jesteś... ja wiem... nie byle jaki,
lecz mnie podziwiać mają wszyscy...
Tobie też wkrótce będą... bliscy:
Adam! Bez takiej hipokryzji...
Tu nie ma nawet telewizji,
więc jak ja mogę być swobodna?
I bez serialu žpani modna
nago wciąż biegać po tych krzakach.
Przecież nie jestem byle jaka!
I nie mów mi, że to kaprysy!
Adam! To tylko są zarysy
szczęścia, które chcę stworzyć Tobie,
byś znów odnalazł siły w sobie
“ teraz wykarczuj tamte krzewy “
byś miodek spijał z ust twej Ewy.
Adam odszukał telefonik,
i z reklamacją Panu dzwoni.
Pan wysłuchawszy go, bez szmeru,
rzekł:... Ty... Nie dawaj jej numeru!
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję