
Rafał
Wojaczek
1970-01-01 - 1970-01-01
Wojaczek Rafał
Na brzegu wielkiej wody naszego znużenia
czekamy na znak aby oczy nam rozjaśnił
zachwytem i zarazem ogromną pokorą.
Czekanie w nas otwiera swoje ssące usta
ale nie jest już głodem i łagodnie ssie
w swe wnętrze w naszym wnętrzu melancholię zmierzchu.
Zanim znak się we wschodniej stronie nieba zjawi
świecąc zieloną łuną swych miedzianych tkanek
patrzymy jeszcze w wodę co przed nami leży.
Wzrokiem otworzyliśmy furtkę w jej powierzchni
skąd znów wychodza krewni, ci, których od rana
kładliśmy w barkę co już ściekła z prądem, Ziemię.
I idą niosąc głowy w dłoniach, genitalia
na piersi jak ordery mają zawieszone.
Nasza Pani nam niesie swe wyssane łono.
Aż któryś z nas nareszcie pierwszy zamknie oczy
- zobaczy płomień znaku co przepala mózg.
Wodo, która nad nami zamkniesz ciche oko!
Na brzegu wielkiej wody
Na brzegu wielkiej wody naszego znużenia
czekamy na znak aby oczy nam rozjaśnił
zachwytem i zarazem ogromną pokorą.
Czekanie w nas otwiera swoje ssące usta
ale nie jest już głodem i łagodnie ssie
w swe wnętrze w naszym wnętrzu melancholię zmierzchu.
Zanim znak się we wschodniej stronie nieba zjawi
świecąc zieloną łuną swych miedzianych tkanek
patrzymy jeszcze w wodę co przed nami leży.
Wzrokiem otworzyliśmy furtkę w jej powierzchni
skąd znów wychodza krewni, ci, których od rana
kładliśmy w barkę co już ściekła z prądem, Ziemię.
I idą niosąc głowy w dłoniach, genitalia
na piersi jak ordery mają zawieszone.
Nasza Pani nam niesie swe wyssane łono.
Aż któryś z nas nareszcie pierwszy zamknie oczy
- zobaczy płomień znaku co przepala mózg.
Wodo, która nad nami zamkniesz ciche oko!