Wiersze znanych
Sortuj według:
Ferenc Teresa Pamięć
Ĺšródłem się podziemnym
dobijasz
wołasz
Nigdzie ujścia
Szczelnie cię zamknęłam
Objęłam tak mocno
że chcąc twój bieg zamknąć
siebie zatrzasnęłam
Szukam po omacku
noc mi się pogłębia
Coraz bardziej jesteś
im bardziej cię nie ma
dobijasz
wołasz
Nigdzie ujścia
Szczelnie cię zamknęłam
Objęłam tak mocno
że chcąc twój bieg zamknąć
siebie zatrzasnęłam
Szukam po omacku
noc mi się pogłębia
Coraz bardziej jesteś
im bardziej cię nie ma
Ferenc Teresa Świecenie
Jestem przezroczysta
dlatego widzisz
siebie we mnie
Połknęłam cię
w zachłannej miłości
tak pragnąłeś mnie co noc
że zajaśniałam tobą
jak lampa
którą obnoszę
za granice mojego ciała
dlatego widzisz
siebie we mnie
Połknęłam cię
w zachłannej miłości
tak pragnąłeś mnie co noc
że zajaśniałam tobą
jak lampa
którą obnoszę
za granice mojego ciała
Feusette Krzysztof Witraże
Zapomnę cię jeżeli chcesz
Jeżeli chcesz zapomnij też
Nie będę szukał
Nie będę pukał
Nie będę dzwonił
Nie będę bronił
Ci czegokolwiek
Tak, wierzę ci, rozumiem, że
Ktoś inny jest, skończyło się
Nie krzyczę, patrz
Zachowam twarz
Mam taki luz
Wiesz, pójdę już
Pójdę gdziekolwiek
Powiedz mi tylko, czemu w twych oczach
Z łez się malują czarne witraże
Co cię tak boli skoro nie kochasz
Jaki się w tobie zrywa sen
Jakie się w tobie budzą pejzaże
Skąd tyle ciepła w gotyckich oknach
Tysiąc portretów na twojej twarzy
Co cię tak boli
Skoro nie
Skoro już mnie nie kochasz
I jeszcze to powiem ci
Naprawdę chciałem z tobą być
Lecz teraz wiem
Kochałem źle
Tak sądzisz, cóż
Wiesz, pójdę już
Pójdę gdziekolwiek
A jeśli kiedyś najdą cię
Myśli by wrócić, powiem: nie
Nie będę grał
Nie będę chciał
Pamiętaj, że
Nie znajdziesz mnie
Będę gdziekolwiek
Powiedz mi tylko, czemu w twych oczach
Z łez się malują czarne witraże
Co cię tak boli skoro nie kochasz
Jaki się w tobie zrywa sen
Powiedz mi tylko dlaczego płaczesz
Za każdym razem kiedy uciekasz
Przecież wiesz dobrze, że ci wybaczę
Przecież wiesz
Przecież dobrze wiesz
Przecież wiesz
Jeżeli chcesz zapomnij też
Nie będę szukał
Nie będę pukał
Nie będę dzwonił
Nie będę bronił
Ci czegokolwiek
Tak, wierzę ci, rozumiem, że
Ktoś inny jest, skończyło się
Nie krzyczę, patrz
Zachowam twarz
Mam taki luz
Wiesz, pójdę już
Pójdę gdziekolwiek
Powiedz mi tylko, czemu w twych oczach
Z łez się malują czarne witraże
Co cię tak boli skoro nie kochasz
Jaki się w tobie zrywa sen
Jakie się w tobie budzą pejzaże
Skąd tyle ciepła w gotyckich oknach
Tysiąc portretów na twojej twarzy
Co cię tak boli
Skoro nie
Skoro już mnie nie kochasz
I jeszcze to powiem ci
Naprawdę chciałem z tobą być
Lecz teraz wiem
Kochałem źle
Tak sądzisz, cóż
Wiesz, pójdę już
Pójdę gdziekolwiek
A jeśli kiedyś najdą cię
Myśli by wrócić, powiem: nie
Nie będę grał
Nie będę chciał
Pamiętaj, że
Nie znajdziesz mnie
Będę gdziekolwiek
Powiedz mi tylko, czemu w twych oczach
Z łez się malują czarne witraże
Co cię tak boli skoro nie kochasz
Jaki się w tobie zrywa sen
Powiedz mi tylko dlaczego płaczesz
Za każdym razem kiedy uciekasz
Przecież wiesz dobrze, że ci wybaczę
Przecież wiesz
Przecież dobrze wiesz
Przecież wiesz
Faleński Felicjan Kwiat jaśminu
Szedł chłopiec z dziewczyną po ciepłym gdzieś lecie,
Rwąc kwiecie jaśminu, gdyż lubił to kwiecie.
Całował, a za nim dzieweczka też biała,
Co on pocałował, ona całowała.
I potem przysięgła przez najświętsze śluby
Całować na zawsze ten kwiat jemu luby.
A chłopiec, by w szczęściu nie zaszła mu zmiana,
Śmierć sobie co rychłą wyprosił u Pana.
że zaś chciał, by kwieciem odżył całowanem,
Zmarł w noc, i jaśminem odkwitnął nad ranem.
Oj! biadaż dziewczynie!... gorzko bo płakała!
Aż zbladła od łez tych twarzyczka jej biała...
Więc gdy jej pierś wzdętą ból tęskny rozżala,
Rwie kwiecie i ciśnie do ustek z korala.
A od tych płomiennych całunków dziewczyny
Omdlewa kwiat biały i staje się siny.
I słodko mu więdnąć, gdy listki przechyla,
Iż od tej rozkoszy umiera co chwila.
Bo w kwiat, bo w wybrany, co blask z wonią zmącą,
Spłynęła z ust chłopca dusza kochająca.
Bo łzy kochającej dziewczyny żałosnej
Były mu zmarłemu rosą wiecznej wiosny.
Rwąc kwiecie jaśminu, gdyż lubił to kwiecie.
Całował, a za nim dzieweczka też biała,
Co on pocałował, ona całowała.
I potem przysięgła przez najświętsze śluby
Całować na zawsze ten kwiat jemu luby.
A chłopiec, by w szczęściu nie zaszła mu zmiana,
Śmierć sobie co rychłą wyprosił u Pana.
że zaś chciał, by kwieciem odżył całowanem,
Zmarł w noc, i jaśminem odkwitnął nad ranem.
Oj! biadaż dziewczynie!... gorzko bo płakała!
Aż zbladła od łez tych twarzyczka jej biała...
Więc gdy jej pierś wzdętą ból tęskny rozżala,
Rwie kwiecie i ciśnie do ustek z korala.
A od tych płomiennych całunków dziewczyny
Omdlewa kwiat biały i staje się siny.
I słodko mu więdnąć, gdy listki przechyla,
Iż od tej rozkoszy umiera co chwila.
Bo w kwiat, bo w wybrany, co blask z wonią zmącą,
Spłynęła z ust chłopca dusza kochająca.
Bo łzy kochającej dziewczyny żałosnej
Były mu zmarłemu rosą wiecznej wiosny.