Wiersze znanych
Sortuj według:
Górski Konstanty Maria ***
Albo Korynt, co swe ściany odzwierciedla w dwóch mórz fali,
Jak gałązkę do gałązki niech do zwrotki zwrotkę składa,
By gród uczcić, skąd ku morzom z Akropolu lśni Pallada:
Ja ni z taką tęskną żądzą, ni z zachwytem takim patrzę
Na pagórki win najsłodszych i na lany najbogatsze,
Jak na kącik ten mój miły, gdzie przez sady i przez gaje,
W dzionek letni, jednostajnie głośno szemrzą mi ruczaje,
Kędy w grocie Nimfa mieszka, a wśród gęstych bluszczów rzeka
Śnieżnym, szumnym wodospadem wiecznie z urny jej ucieka.
Wszak nie zawsze burze, druhu, południowy wiatr przywodzi,
Lecz i obłok przegna srebrny i niebiosa rozpogodzi,
Tak i ty pamiętaj zawsze, byś po troskach i po znoju
Umiał mądrze użyć wczasu i wesela i spokoju.
Czy ogarnie cię chłód lasów i cień luby, czy też złoty
Będzie ci legionów orzeł błyszczeć gwiazdą nad namioty,
Nie zapomnijże o winie... Z Salaminy, pełen sromu,
Płynął Teucer, przez rodzica Telamona wygnan z domu,
I choć gniew nim srogi miota, choć o przyszłość troska boli,
Siadł do wina pośród druhów i skroń ubrał w liść topoli.
Gdzie nas jutro los zapędzi? Pijmy, póki starczy wina...
Za morzami głębokimi inna wstanie Salamina.
Pijmy, póki Teucer wiedzie, a gdy ranna wejdzie zorza,
Kaźcie znowu zepchnąć łodzie, zepchnąć na toń zdradną morza.
Jak gałązkę do gałązki niech do zwrotki zwrotkę składa,
By gród uczcić, skąd ku morzom z Akropolu lśni Pallada:
Ja ni z taką tęskną żądzą, ni z zachwytem takim patrzę
Na pagórki win najsłodszych i na lany najbogatsze,
Jak na kącik ten mój miły, gdzie przez sady i przez gaje,
W dzionek letni, jednostajnie głośno szemrzą mi ruczaje,
Kędy w grocie Nimfa mieszka, a wśród gęstych bluszczów rzeka
Śnieżnym, szumnym wodospadem wiecznie z urny jej ucieka.
Wszak nie zawsze burze, druhu, południowy wiatr przywodzi,
Lecz i obłok przegna srebrny i niebiosa rozpogodzi,
Tak i ty pamiętaj zawsze, byś po troskach i po znoju
Umiał mądrze użyć wczasu i wesela i spokoju.
Czy ogarnie cię chłód lasów i cień luby, czy też złoty
Będzie ci legionów orzeł błyszczeć gwiazdą nad namioty,
Nie zapomnijże o winie... Z Salaminy, pełen sromu,
Płynął Teucer, przez rodzica Telamona wygnan z domu,
I choć gniew nim srogi miota, choć o przyszłość troska boli,
Siadł do wina pośród druhów i skroń ubrał w liść topoli.
Gdzie nas jutro los zapędzi? Pijmy, póki starczy wina...
Za morzami głębokimi inna wstanie Salamina.
Pijmy, póki Teucer wiedzie, a gdy ranna wejdzie zorza,
Kaźcie znowu zepchnąć łodzie, zepchnąć na toń zdradną morza.
Górski Konstanty Maria ***
Nic krzyknąć? Druh mój do umarłych idzie.
Na cóż ci bogi dały głos i lutnię,
Muzo, gdy po nim nie zapłaczesz smutnie?
Więc nas porzucił i już mu na wieki
Sen nieprzespany obciążył powieki?
Szła przed nim w życiu Szczerość, Prawda naga,
Dawniejszych Rzymian Wierność i Powaga.
Wszyscy szlachetni brata w nim stracili,
Tyś najbiedniejszy ze wszystkich, Wergili!
Biedny poeto, myślisz, że go wrócisz
Na jasną ziemię i pieśnią ocucisz...
Skoro go Hermes zagnał raz do cieni,
Krwią mu się młodą twarz nie zarumieni.
Choćbyś go wołał, jak Orfeusz żony,
Nie wyrwiesz druha z objęć Persefony.
Nam go bogowie na krótki czas dali,
Ucisz się wieszczu, próżno pieśń się żali.
Ból na nas ciężki przyszedł i żałoba -
Tak nielitosnym bogom się podoba,
żal, płacz ni skarga już go nic ożywi,
Musimy cierpieć, bądźmy więc cierpliwi.
(z Horacego)
Na cóż ci bogi dały głos i lutnię,
Muzo, gdy po nim nie zapłaczesz smutnie?
Więc nas porzucił i już mu na wieki
Sen nieprzespany obciążył powieki?
Szła przed nim w życiu Szczerość, Prawda naga,
Dawniejszych Rzymian Wierność i Powaga.
Wszyscy szlachetni brata w nim stracili,
Tyś najbiedniejszy ze wszystkich, Wergili!
Biedny poeto, myślisz, że go wrócisz
Na jasną ziemię i pieśnią ocucisz...
Skoro go Hermes zagnał raz do cieni,
Krwią mu się młodą twarz nie zarumieni.
Choćbyś go wołał, jak Orfeusz żony,
Nie wyrwiesz druha z objęć Persefony.
Nam go bogowie na krótki czas dali,
Ucisz się wieszczu, próżno pieśń się żali.
Ból na nas ciężki przyszedł i żałoba -
Tak nielitosnym bogom się podoba,
żal, płacz ni skarga już go nic ożywi,
Musimy cierpieć, bądźmy więc cierpliwi.
(z Horacego)
Górski Konstanty Maria ***
Czy się gdzie późna róża nie czerwieni,
Co mi po strojach, po perskim przepychu,
Gdy w sadzie piję wino, śniąc po cichu?
Lecz narwij mirtów, masz ich pełno wszędzie.
W mirtowych wiankach do twarzy nam będzie,
Tobie, co w męża urastasz chłopczyno,
I mnie staremu, co śnię, pijąc wino.
Co mi po strojach, po perskim przepychu,
Gdy w sadzie piję wino, śniąc po cichu?
Lecz narwij mirtów, masz ich pełno wszędzie.
W mirtowych wiankach do twarzy nam będzie,
Tobie, co w męża urastasz chłopczyno,
I mnie staremu, co śnię, pijąc wino.
Górski Konstanty Maria ***
Poza głuchą traw i zbóż równiną,
Gdzie szum morza płynie po cichutku,
Trzy ogromne wieże we mgle giną;
Jest to Brugia, wielkie miasto smutku.
Tak lubiłem te sczerniałe mury,
Te przerosić trzcinami kanały,
Wieże, które przez wieki do góry
Z modlitwami ludzkimi wzrastały.
I Madonny urocze a dziwne,
Które Memling robił w twardych szatach,
Takie czyste, bezwiedne a sztywne,
Jako lilie, kiedy staną w kwiatach.
I trwające w modłach panny święte
I aniołki, co grają na lutni,
Te z przeszłości twarze uśmiechnięte,
Których dziś szukają ludzie smutni.
Takem często chodził do nich w gości!
Ale dzisiaj boję się powrócić,
By z widmami pogodnej przeszłości
I własnego serca nie ocucić.
Gdzie szum morza płynie po cichutku,
Trzy ogromne wieże we mgle giną;
Jest to Brugia, wielkie miasto smutku.
Tak lubiłem te sczerniałe mury,
Te przerosić trzcinami kanały,
Wieże, które przez wieki do góry
Z modlitwami ludzkimi wzrastały.
I Madonny urocze a dziwne,
Które Memling robił w twardych szatach,
Takie czyste, bezwiedne a sztywne,
Jako lilie, kiedy staną w kwiatach.
I trwające w modłach panny święte
I aniołki, co grają na lutni,
Te z przeszłości twarze uśmiechnięte,
Których dziś szukają ludzie smutni.
Takem często chodził do nich w gości!
Ale dzisiaj boję się powrócić,
By z widmami pogodnej przeszłości
I własnego serca nie ocucić.