Wiersze znanych
Sortuj według:
Lechoń Jan Harfa w nocy
Ażeby mnie umocnić w wierze,
Wzbudzić marzenie, złamać lęk,
Przez całą noc w kaloryferze
Dzwonił dziś cudny harfy dźwięk.
Nikt nie dociecze, z jakich przyczyn
Tajemnych sił przyrody mózg
W najdoskonalszy sztuki wyczyn
Zmienił rytmiczny wody plusk.
Więc któż uwierzyć mi zabroni,
że to był dla mnie koncert ten,
że to Stróż Anioł z harfą w dłoni
Przerwał mi graniem groźny sen?
Wzbudzić marzenie, złamać lęk,
Przez całą noc w kaloryferze
Dzwonił dziś cudny harfy dźwięk.
Nikt nie dociecze, z jakich przyczyn
Tajemnych sił przyrody mózg
W najdoskonalszy sztuki wyczyn
Zmienił rytmiczny wody plusk.
Więc któż uwierzyć mi zabroni,
że to był dla mnie koncert ten,
że to Stróż Anioł z harfą w dłoni
Przerwał mi graniem groźny sen?
Leśmian Bolesław Niewiara
Juz nic nie widze - zasypiam juz
W ciszy i w grozie.
Znika mi slonce w zalomach wzgórz,
Bóg znika - w brzozie...
Ginie mi z oczu umowny kwiat
W chwiejnej dolinie.
Gdzie sie podziewa ten caly swiat,
Gdy z oczu ginie?
Czy korzystajac z tego zem zwarl
Rzesy na mgnienie.
Znuzony dreszczem i lzami czar
Znicestwia w cienie?
Znicestwia w cienie?
Znicestwia w cienie?
Czy wypoczywa od barw i zlud
Popod snu brama.
Wznoszac bolesnie w wiecznosc i w chlód
Twarz nie te sama?...
Nie nie! Przy tobie jak dawniej trwa
Smiertelny bujny!
Jest tu gdzie zgroza niewiara trwa
I sen twój czujny!
Juz nic nie widze zasypiam juz ...
W ciszy i w grozie.
Znika mi slonce w zalomach wzgórz,
Bóg znika - w brzozie...
Ginie mi z oczu umowny kwiat
W chwiejnej dolinie.
Gdzie sie podziewa ten caly swiat,
Gdy z oczu ginie?
Czy korzystajac z tego zem zwarl
Rzesy na mgnienie.
Znuzony dreszczem i lzami czar
Znicestwia w cienie?
Znicestwia w cienie?
Znicestwia w cienie?
Czy wypoczywa od barw i zlud
Popod snu brama.
Wznoszac bolesnie w wiecznosc i w chlód
Twarz nie te sama?...
Nie nie! Przy tobie jak dawniej trwa
Smiertelny bujny!
Jest tu gdzie zgroza niewiara trwa
I sen twój czujny!
Juz nic nie widze zasypiam juz ...
Leśmian Bolesław Marcin Swoboda
Z górskich szczytów lawina, Bogu czyniąc szkodę,
Strąciła w przepaść nizin Marcina Swobodę.
Spadał, czując, jak w ciele kość szaleje krucha,
I uderzył się o ziem ostatnią mgłą ducha.
Poniszczony śmiertelnie, chciał się z bólem wadzić,
Wokół bólu jął miazgę człowieczą gromadzić
Dłoń złamana w niej tkwiła, jak nóż w ciepłym chlebie!
To się ciułał, to trwonił...i tak pełzł przed siebie.
I z trudem bezkształtnego ciała rozwłóczyny
Doczołgały się wreszcie do stóp dziewczyny.
Wargami, zszarpanymi o skały i krzaki,
Szeptały własne imię pewno dla poznaki.
Bocząc się na pełzacza, w ogrodzie bielała.
"Nie strasz kwiatów ranami! Precz, kałużo ciała!
Odkrwaw mi się od stopy! Szukaj lęków w niebie!
Próżno szepcesz swe imię! Nie poznaję ciebie!" -
A Bóg z nieba zawołał: "Wstyd dziewczyno młoda!
Nie poznałaś? - Jam poznał! To - Marcin Swoboda!"
I pobladła dziewczyna i odrzekła: "Boże!
Już to ciało Marcinem dla mnie być nie może!..."
A Bóg otchłań do niego przybliżył mogilną,
Aby ciału ułatwić śmierć już bardzo pilną.
I biedne, przez dziewczynę nie poznane ciało,
Poszeptawszy swe imię, w otchłań się przelało.
Strąciła w przepaść nizin Marcina Swobodę.
Spadał, czując, jak w ciele kość szaleje krucha,
I uderzył się o ziem ostatnią mgłą ducha.
Poniszczony śmiertelnie, chciał się z bólem wadzić,
Wokół bólu jął miazgę człowieczą gromadzić
Dłoń złamana w niej tkwiła, jak nóż w ciepłym chlebie!
To się ciułał, to trwonił...i tak pełzł przed siebie.
I z trudem bezkształtnego ciała rozwłóczyny
Doczołgały się wreszcie do stóp dziewczyny.
Wargami, zszarpanymi o skały i krzaki,
Szeptały własne imię pewno dla poznaki.
Bocząc się na pełzacza, w ogrodzie bielała.
"Nie strasz kwiatów ranami! Precz, kałużo ciała!
Odkrwaw mi się od stopy! Szukaj lęków w niebie!
Próżno szepcesz swe imię! Nie poznaję ciebie!" -
A Bóg z nieba zawołał: "Wstyd dziewczyno młoda!
Nie poznałaś? - Jam poznał! To - Marcin Swoboda!"
I pobladła dziewczyna i odrzekła: "Boże!
Już to ciało Marcinem dla mnie być nie może!..."
A Bóg otchłań do niego przybliżył mogilną,
Aby ciału ułatwić śmierć już bardzo pilną.
I biedne, przez dziewczynę nie poznane ciało,
Poszeptawszy swe imię, w otchłań się przelało.
Leśmian Bolesław KSIÄżYCOWE U...
Lśni półksiężyc nad łozami,
Noc słyszalna, widna w dal,
Śpi mój ogród, lecz oknami
Noc słyszalna, widna w dal...
Nad beztroską płynie rzeką
Szum przelotny a ulotny,
W rzece zaś, związane w jedno,
Nieba plusk i pluski fal.
Niebo z falą wraz się kąpie,
Niebiosami fala mknie,
Mrok za światłem, dzień za mrokiem,
Niebiosami fala mknie.
Wiatr zaś bujny i niebujny
Dyszy pieśnią, cichostrunny.
Czuję sen, jak już całuje
Oczv me i usta me.
Noc wokoło. Wraca dawny
Przedwiosenny ranek znów,
Szumny deszcz i maj jaskrawy,
Przedwiosenny ranek znów.
Na niebiosach marzeń zorzą
Wilgne słonko promieniało,
Promieniejąc, rozkwitało
W czułej tęczy dźwięczny łuk.
Lśni półksiężyc nad łozami.
Noc słyszalna, widna hen.
Ponade mną, we mnie samym,
Noc słyszalna, widna hen.
Niebo w duszę mą spogląda,
Czyjś tam szept i szmer się niesie:
Śpi mój ogród, lecz ja nie śpię,
Cisza mi spłoszyła sen.
Noc słyszalna, widna w dal,
Śpi mój ogród, lecz oknami
Noc słyszalna, widna w dal...
Nad beztroską płynie rzeką
Szum przelotny a ulotny,
W rzece zaś, związane w jedno,
Nieba plusk i pluski fal.
Niebo z falą wraz się kąpie,
Niebiosami fala mknie,
Mrok za światłem, dzień za mrokiem,
Niebiosami fala mknie.
Wiatr zaś bujny i niebujny
Dyszy pieśnią, cichostrunny.
Czuję sen, jak już całuje
Oczv me i usta me.
Noc wokoło. Wraca dawny
Przedwiosenny ranek znów,
Szumny deszcz i maj jaskrawy,
Przedwiosenny ranek znów.
Na niebiosach marzeń zorzą
Wilgne słonko promieniało,
Promieniejąc, rozkwitało
W czułej tęczy dźwięczny łuk.
Lśni półksiężyc nad łozami.
Noc słyszalna, widna hen.
Ponade mną, we mnie samym,
Noc słyszalna, widna hen.
Niebo w duszę mą spogląda,
Czyjś tam szept i szmer się niesie:
Śpi mój ogród, lecz ja nie śpię,
Cisza mi spłoszyła sen.