Wiersze znanych
Sortuj według:
Rej Mikołaj Zając na ubogieg...
Zajączek jako kmiotek, iż ma kąsek mięsa,
Więc go goni, kto potka, choć nie krzyw ni kęsa.
Także ubogi kmiotek, drapie go co żywo:
Daj panu czyńsz, paniej gęś, staroście na piwo!
A snadź, by ich nie skubli, więcej by ich mieli,
Bo i ci nam przez zimę ledwe przesiedzieli.
I zajączków gdyby tak nie często gonili,
Każdy by ich więcej miał, by się rozrodzili.
Więc go goni, kto potka, choć nie krzyw ni kęsa.
Także ubogi kmiotek, drapie go co żywo:
Daj panu czyńsz, paniej gęś, staroście na piwo!
A snadź, by ich nie skubli, więcej by ich mieli,
Bo i ci nam przez zimę ledwe przesiedzieli.
I zajączków gdyby tak nie często gonili,
Każdy by ich więcej miał, by się rozrodzili.
Rej Mikołaj Zbytki stołowe
Nuż torty trudnonosze, takież insze kramy,
Co od nich scyjatyki, pedogry miewamy.
Nie wiem, co jest, jedno grzech, kłopot a utrata!
Tu pycha niepotrzebna, a w piekle odpłata.
Zaż nie rozkoszny ptaszek, domowe kurczątko,
Prosiątko i jagniątko, koziełek, cielątko?
Azaż ptaszek, zajączek i źwirzątka ine,
Nie wielkież to na świecie bywają nowiny,
Nuż rybki rozmaite, ziołek obfitości,
Co może snadnie przypaść bez wielkiej trudności.
Co od nich scyjatyki, pedogry miewamy.
Nie wiem, co jest, jedno grzech, kłopot a utrata!
Tu pycha niepotrzebna, a w piekle odpłata.
Zaż nie rozkoszny ptaszek, domowe kurczątko,
Prosiątko i jagniątko, koziełek, cielątko?
Azaż ptaszek, zajączek i źwirzątka ine,
Nie wielkież to na świecie bywają nowiny,
Nuż rybki rozmaite, ziołek obfitości,
Co może snadnie przypaść bez wielkiej trudności.
Rej Mikołaj Ĺšwirzątka
Więc źwirzątka rozliczne pod drzewy bujają,
Rogi dziwne i barwy osobliwe mają.
Łosie, łanie, jelenie, sarny, danijele
By namniej się nie bojąc, chodzą sobie śmiele.
Niemasz tam ani strachu, ani żadnej trwogi,
Głaszcze je, kto chce, chodząc, za uszy, za rogi.
Bo tam niemasz niedźwiedzia ani lwa strasznego,
Ni tygrysa, ni zubru srodze bodącego.
Zajączkowie z króliki z krzów się wyrywają
A panienki za nimi igrając biegają.
Rogi dziwne i barwy osobliwe mają.
Łosie, łanie, jelenie, sarny, danijele
By namniej się nie bojąc, chodzą sobie śmiele.
Niemasz tam ani strachu, ani żadnej trwogi,
Głaszcze je, kto chce, chodząc, za uszy, za rogi.
Bo tam niemasz niedźwiedzia ani lwa strasznego,
Ni tygrysa, ni zubru srodze bodącego.
Zajączkowie z króliki z krzów się wyrywają
A panienki za nimi igrając biegają.
Rej Mikołaj żołnierz
Drugi zasię, by się więc diabeł z piekłem zwadził,
Tedy nigdy na zgodę już nie będzie radził.
By mu dano pieniądze i tam by szturmował,
Dotłukał starych murów, co Pan Bóg popsował.
Już i wolność, i gardło w niewolą zaprzeda,
A nie raz, wóz dżwigając ze błota, zabieda.
Szkapy drżą a chłop płacze, za szyję mu kapie,
Pan pociąga wędzonki a po łbu się drapie.
Bo już dawno nie spierał, jako barchan chusty
Barzo smalcem przypadły na ty mięsopusty.
Siadszy około ognia będą narzekali:
"Wierzę, żeć nam tę służbę wszyscy diabli dali."
Tłe mu w gardle wędzonka, potrząsa bokłaga.
Ano już jedno drożdże, już w nim lekka waga.
Musi czasem jednaniem a dla lepszej zgody
Legszy na brzuch i mętnej nachłysnąć się wody.
Wżdy przedsię jako furman, chociaj czasem wpadnie
I po uszy we błoto, a pieca dopadnie,
A grzaneczka w dunicy przed nim w piwie pływa,
Już wszytkiego zapomni, jako pan używa.
Przed świtaniem smaruje a znowu się wlecze,
By mu koł nie pogorzał; naręczni ego siecze.
Takież. miłe żołnierstwo! Choć się odrzekają,
Niechajże!; jedno kędy workiem zabrząkają,
Prędko się zasię zlecą, by do miodu pczoły.
Rychlej to workiem zwabi, niż mięsem sokoły.
Tedy nigdy na zgodę już nie będzie radził.
By mu dano pieniądze i tam by szturmował,
Dotłukał starych murów, co Pan Bóg popsował.
Już i wolność, i gardło w niewolą zaprzeda,
A nie raz, wóz dżwigając ze błota, zabieda.
Szkapy drżą a chłop płacze, za szyję mu kapie,
Pan pociąga wędzonki a po łbu się drapie.
Bo już dawno nie spierał, jako barchan chusty
Barzo smalcem przypadły na ty mięsopusty.
Siadszy około ognia będą narzekali:
"Wierzę, żeć nam tę służbę wszyscy diabli dali."
Tłe mu w gardle wędzonka, potrząsa bokłaga.
Ano już jedno drożdże, już w nim lekka waga.
Musi czasem jednaniem a dla lepszej zgody
Legszy na brzuch i mętnej nachłysnąć się wody.
Wżdy przedsię jako furman, chociaj czasem wpadnie
I po uszy we błoto, a pieca dopadnie,
A grzaneczka w dunicy przed nim w piwie pływa,
Już wszytkiego zapomni, jako pan używa.
Przed świtaniem smaruje a znowu się wlecze,
By mu koł nie pogorzał; naręczni ego siecze.
Takież. miłe żołnierstwo! Choć się odrzekają,
Niechajże!; jedno kędy workiem zabrząkają,
Prędko się zasię zlecą, by do miodu pczoły.
Rychlej to workiem zwabi, niż mięsem sokoły.