Jarosław Marek
Rymkiewicz
1970-01-01 -
Sortuj według:
Rymkiewicz Jarosław Marek Dodaj Słowo do R...
Dodaj słowo do rzeczy albo rzecz do słowa
Dodaj siebie; jest rzeczą twoja biedna głowa
Jest rzeczą każdy język każde twe kolano
Niech jak rzeczy przy rzeczach nasze łokcie staną
Dodaj umysł: myśl każda też tak się urzeczawia
tak jak krzesła przy stole nasz Bóg nas ustawia
Dodaj siebie do krzeseł do ścian do foteli
Niech ściana cię opowie Niech cię nic nie dzieli
To wapno zwie się kością Ten grzyb to są płuca
Niech z płuc i krtani krzesła czarna krew się rzuca
Dodaj próchno do próchna Niech to gnicie gnije
Świat to jest pusta czaszka która je i pije
Dodaj umysł: niech krwawi i we krwi wapnieje
Niech ciemna noc umysłu w twym umyśle dnieje
Dodaj do wszystkich kości i tę garstkę kości
Dodaj nicość: i siebie dodaj do nicości.
Dodaj siebie; jest rzeczą twoja biedna głowa
Jest rzeczą każdy język każde twe kolano
Niech jak rzeczy przy rzeczach nasze łokcie staną
Dodaj umysł: myśl każda też tak się urzeczawia
tak jak krzesła przy stole nasz Bóg nas ustawia
Dodaj siebie do krzeseł do ścian do foteli
Niech ściana cię opowie Niech cię nic nie dzieli
To wapno zwie się kością Ten grzyb to są płuca
Niech z płuc i krtani krzesła czarna krew się rzuca
Dodaj próchno do próchna Niech to gnicie gnije
Świat to jest pusta czaszka która je i pije
Dodaj umysł: niech krwawi i we krwi wapnieje
Niech ciemna noc umysłu w twym umyśle dnieje
Dodaj do wszystkich kości i tę garstkę kości
Dodaj nicość: i siebie dodaj do nicości.
Rymkiewicz Jarosław Marek * * * [Patrz! Jan...
Patrz! Janka i Antoni idą Alejami
Patrz! i coś mówią do nas jakby nie umarli
On z parasolem w kapeluszu Stetson
A ona w pelerynie mała coraz mniejsza
I śnieg pada śnieg pada w Parku Ujazdowskim
I patrz! kasztany kwitną w mokrych liściach
Jest koniec kwietnia i początek stycznia
I Janka lepi śnieżki rzuca nimi w Wawrzka
I krzyczy: goń mnie! a potem zjeżdżają
Po śniegu na saneczkach z górki na pazurki!
To się już nie powtórzy i Janka - patrz! - mokre
Kwiaty kasztanów z martwych powiek strąca
I płatki śniegu lecą w półotwarte usta
Puste sanki zjeżdżają - goń mnie! dogoń! - z górki
Nie płacz! Śnieg pada w Parku śnieg zasypie wszystko
I Janka - patrz! - odchodzi za Antonim znika
W śniegu w kwiatach kasztanów coraz mniejsza
Poza białymi drzwiami na szpitalnym łóżku
On w kapeluszu Stetson z górki na pazurki
I ponad stawem w Parku jeszcze leci śnieżka
Ale nie płacz - i goń mnie! - i to się powtórzy
Po latach w końcu kwietnia znów zakwitnie kasztan
I znowu śnieg oblepi trzepoczące rzęsy
Ten sam ten sam co wtedy i te same sanki
W dół w szarej pelerynie w kapeluszu Stetson
I w najbliższą niedzielę spotkamy się w Parku
I nasz syn nasz wnuk włoży małą ciepłą rękę
W chudą dłoń Antoniego i pobiegną - goń mnie! -
W mokrych kwiatach ku śmierci Tylko nie płacz nie płacz
Patrz! i coś mówią do nas jakby nie umarli
On z parasolem w kapeluszu Stetson
A ona w pelerynie mała coraz mniejsza
I śnieg pada śnieg pada w Parku Ujazdowskim
I patrz! kasztany kwitną w mokrych liściach
Jest koniec kwietnia i początek stycznia
I Janka lepi śnieżki rzuca nimi w Wawrzka
I krzyczy: goń mnie! a potem zjeżdżają
Po śniegu na saneczkach z górki na pazurki!
To się już nie powtórzy i Janka - patrz! - mokre
Kwiaty kasztanów z martwych powiek strąca
I płatki śniegu lecą w półotwarte usta
Puste sanki zjeżdżają - goń mnie! dogoń! - z górki
Nie płacz! Śnieg pada w Parku śnieg zasypie wszystko
I Janka - patrz! - odchodzi za Antonim znika
W śniegu w kwiatach kasztanów coraz mniejsza
Poza białymi drzwiami na szpitalnym łóżku
On w kapeluszu Stetson z górki na pazurki
I ponad stawem w Parku jeszcze leci śnieżka
Ale nie płacz - i goń mnie! - i to się powtórzy
Po latach w końcu kwietnia znów zakwitnie kasztan
I znowu śnieg oblepi trzepoczące rzęsy
Ten sam ten sam co wtedy i te same sanki
W dół w szarej pelerynie w kapeluszu Stetson
I w najbliższą niedzielę spotkamy się w Parku
I nasz syn nasz wnuk włoży małą ciepłą rękę
W chudą dłoń Antoniego i pobiegną - goń mnie! -
W mokrych kwiatach ku śmierci Tylko nie płacz nie płacz
Rymkiewicz Jarosław Marek Sentymentalny wie...
Będziemy leżeć obok siebie
Będziemy trzymać się za ręce
Miło jest zasnąć po pogrzebie
Szeleszczą szarfy gniją wieńce
Korzonki bluszczu masz we włosach
Jak głośno bije twoje serce
To łzy czy rosa? Nocna rosa
Zbieraj kropelkę po kropelce
Miło jest zbudzić się we dwoje
Łono otwiera się w pościeli
Te blade kwiatki to powoje
Troche przeszkadza zgrzyt piszczeli
Powoje albo wilcze łyko
Miło jest kochać się w ciemności
To już początek października
A jeszcze ciepłe masz wnętrzności
Twoje koronki przybrudzone
W cmentarnych drzewach puszczyk woła
To łzy czy rosa? Łzy bo słone
Teraz pójdziemy do kościoła
e
Zapytaj o to zmarłych
śmierć, umarli, pytania
Zapytaj o to zmarłych pokąd twój chleb jedzą
Zapytaj o to zmarłych oni ci powiedzą
Zapytaj o to zmarłych pokąd jeszcze żyją
Pokąd w twojej łazience jeszcze oczy myją
Pokąd jeszcze gazetę z rąk ci wyrywają
Zapytaj o to zmarłych pokąd cię poznają
Pokąd z twojej lodówki wódkę ci wyjmują
Zapytaj o to zmarłych pokąd cię pojmują
Pokąd przy twoim stole jeszcze z tobą siedzą
Zapytaj o to zmarłych pokąd jeszcze wiedzą
Pokąd jeszcze za ciebie twoje wiersze piszą
Zapytaj o to zmarłych pokąd jeszcze słyszą
Zapytaj o to zmarłych kiedy przyjdą nocą
Zapytaj o to zmarłych ale nie wiesz o co
Będziemy trzymać się za ręce
Miło jest zasnąć po pogrzebie
Szeleszczą szarfy gniją wieńce
Korzonki bluszczu masz we włosach
Jak głośno bije twoje serce
To łzy czy rosa? Nocna rosa
Zbieraj kropelkę po kropelce
Miło jest zbudzić się we dwoje
Łono otwiera się w pościeli
Te blade kwiatki to powoje
Troche przeszkadza zgrzyt piszczeli
Powoje albo wilcze łyko
Miło jest kochać się w ciemności
To już początek października
A jeszcze ciepłe masz wnętrzności
Twoje koronki przybrudzone
W cmentarnych drzewach puszczyk woła
To łzy czy rosa? Łzy bo słone
Teraz pójdziemy do kościoła
e
Zapytaj o to zmarłych
śmierć, umarli, pytania
Zapytaj o to zmarłych pokąd twój chleb jedzą
Zapytaj o to zmarłych oni ci powiedzą
Zapytaj o to zmarłych pokąd jeszcze żyją
Pokąd w twojej łazience jeszcze oczy myją
Pokąd jeszcze gazetę z rąk ci wyrywają
Zapytaj o to zmarłych pokąd cię poznają
Pokąd z twojej lodówki wódkę ci wyjmują
Zapytaj o to zmarłych pokąd cię pojmują
Pokąd przy twoim stole jeszcze z tobą siedzą
Zapytaj o to zmarłych pokąd jeszcze wiedzą
Pokąd jeszcze za ciebie twoje wiersze piszą
Zapytaj o to zmarłych pokąd jeszcze słyszą
Zapytaj o to zmarłych kiedy przyjdą nocą
Zapytaj o to zmarłych ale nie wiesz o co
Rymkiewicz Jarosław Marek Zapytaj o to zmar...
Zapytaj o to zmarłych pokąd twój chleb jedzą
Zapytaj o to zmarłych oni ci powiedzą
Zapytaj o to zmarłych pokąd jeszcze żyją
Pokąd w twojej łazience jeszcze oczy myją
Pokąd jeszcze gazetę z rąk ci wyrywają
Zapytaj o to zmarłych pokąd cię poznają
Pokąd z twojej lodówki wódkę ci wyjmują
Zapytaj o to zmarłych pokąd cię pojmują
Pokąd przy twoim stole jeszcze z tobą siedzą
Zapytaj o to zmarłych pokąd jeszcze wiedzą
Pokąd jeszcze za ciebie twoje wiersze piszą
Zapytaj o to zmarłych pokąd jeszcze słyszą
Zapytaj o to zmarłych kiedy przyjdą nocą
Zapytaj o to zmarłych ale nie wiesz o co
Zapytaj o to zmarłych oni ci powiedzą
Zapytaj o to zmarłych pokąd jeszcze żyją
Pokąd w twojej łazience jeszcze oczy myją
Pokąd jeszcze gazetę z rąk ci wyrywają
Zapytaj o to zmarłych pokąd cię poznają
Pokąd z twojej lodówki wódkę ci wyjmują
Zapytaj o to zmarłych pokąd cię pojmują
Pokąd przy twoim stole jeszcze z tobą siedzą
Zapytaj o to zmarłych pokąd jeszcze wiedzą
Pokąd jeszcze za ciebie twoje wiersze piszą
Zapytaj o to zmarłych pokąd jeszcze słyszą
Zapytaj o to zmarłych kiedy przyjdą nocą
Zapytaj o to zmarłych ale nie wiesz o co