Stolat.pl

Wiersze znanych

Sortuj według:

Rej Mikołaj


Ksiądz jeden, iż jeść nie mógł, do cieplic pojechał,
Jeden dobry towarzysz drogę mu zajechał.
Wziął go z sobą do domu, za to mu ślubując,
Iż w rychłe lepiej miał jeść, u niego nocując.
Zamknął go na swój pokój, jeść mu nic nie dawał.
Ksiądz, acz nierad, chcąc być zdrów, tak na tym przestawał.
Po kilka dni jął wołać: "- Prze Bóg! Jeść mi dajcie!
A już mię w tym więzieniu dłużej nie trzymajcie!"
więcej

Rej Mikołaj Orzeł na ostroż...


Orzeł, ten sobie bujno lata pod obłoki,
Przepatrując, co broi marny świat szyroki.
Takżeć by poważna myśl zawżdy bujać miała,
Aby szkodliwe czasy wżdy przepatrowała.
Bo snadź nawiętszy rozum, gdy kto przyszłe rzeczy,
Rozmyślając roztropnie, zawżdy ma na pieczy.
Bo ty jedno, co zeszły, czynią nam ćwiczenie,
Bychmy na to, co przyść ma, wżdy mieli baczenie.
więcej

Rej Mikołaj Napirwej dom

To piekło nie natkane, włócz ty jako świnia,
Drugą dziurą wypadnie, wszak to nie nowina.
Ano się garnce tłuką, szczyrbata siekiera,
Wierę nam snadż zgłupieje on chytry przechera,
Co na cudzym rozdymał, przepierując chodził.
Aleś teraz też, diable, tu na prask ugodził,
Ba dzierż ręce w kalecie, abyć nie zaziębły,
Ano się w obu mieszkoch już pustki zalęgły!
więcej

Rej Mikołaj Ci, co wzgardzili...

A coż tu rzeką oni marni wymyślacze,
Na które ta powinność ledwe iż nie płacze,
Co z nabożną figurą tak postanowili,
Aby oblokszy kukłę, jako błaźni żyli.
Drugi - rogaty biret, albo rewerendę,
Powieda, iż też przeczetł do końca Ajendę
A nigdziej tam nie nalazł o tej powinności,
Którą raczył ustawić Pan z swej wielmożności.
O, nędzna, marna glino, jakoż się śmiesz ważyć,
A co jest wola Pańska, to inaczej stawić!
Gdyżeś słychał, jako ci mordowani byli,
Co z Jego wolej kiedy namniej wykroczyli?
Gdyż rozkazał rodzicoml co przed nami byli,
Aby ku Jego chwale tu Świat osadzili.
Aczkolwiek i ci przedsię dosyć osadzają,
Ale gdzieś na przedmieściu, gdzie ich mało znają.
Snadź nie cztli SaIomonal co o tym narodzie
Napisał w swoich księgach. I czyść o tym srodze!
Lecz przedsię, bracia naszy, na to nic nie dbając,
Dybie kątem omacmie jako w lesie zając,
Gdy się boi puchacza a samice szuka,
Takież nasz miły pater, gdy w ulicy kuka,
Aby mu się gżegżółka gdzie w kącie ozwała,
Jeśliże też od gniazda dalej nie leciała;
Bo już ta nie przebiera, krogulec albo gil,
Niech lata, kędy raczy, kiloby na noc był.
O, nieszczęsny narodzie takiego człowieka!
A prawie już przeklęty od Boga od wieka,
Co dla nędznej parteki, by się wlokła strawa,
Odbieżysz poczciwości i winnego prawa,
W którym Pan wszytki na świat narody osadził.
A kto go nie używa, ten się już sam zdradził.
Bo wierz mi, iż na on czas, omylny nieboże,
Iścieć trepka, ni biret, ni płaszcz nie pomoże.
Gdyż na cię Pismo woła, abyś w poczciwości
Używał swego stanu, a ty obłudności
Zawżdy stroną omijał, a przy tym stał mocno,
Coć i sławie, i duszy może być pomocno.
Bo jeśli prze marny kłos, coć wynika z gęby,
Byś jedno jako świnia natarł sobie zęby,
Miałbyś wszytko opuścić, co jest przystojnego,
Chciałbych z tym apelować do rozumu twego.
Rozumiem wedle prawdy, inak byś nie zeznał,
Byś się klątwy a dzwonka i świeczki nie lękał.
Ale gorszy kaganiec, co im w piekle świecą.
Wierę tam nie pomoże Błażej i z gromnicą.
więcej
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję