Rafał
Wojaczek
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Wojaczek Rafał Bar Piekiełko
Dwaj mężczyźni przed barem
Bar "Piekiełko" neon
Przechodzi kobieta z czerwonymi dodatkami
Buciki torebka rękawiczki
Kobieta pachnie niebem
"Wieczór Paryski"
Mężczyźni zapalają papierosy
Wracają do piekła
Uroda
barów jest nieskończona
Jak uroda kobiet
Mężczyźni patrzą po sobie
Kobieta się w nich porusza
Bar "Piekiełko" neon
Przechodzi kobieta z czerwonymi dodatkami
Buciki torebka rękawiczki
Kobieta pachnie niebem
"Wieczór Paryski"
Mężczyźni zapalają papierosy
Wracają do piekła
Uroda
barów jest nieskończona
Jak uroda kobiet
Mężczyźni patrzą po sobie
Kobieta się w nich porusza
Wojaczek Rafał Bezdomni muszą z...
Przez nagie plaże światła idą chłopcy nadzy
Woda cienia kobieca wciąż dalej majaczy
Krew już wyparowała z rozżarzonych ciał
Kolor
włosów na głowach i pod brzuchem zbladł
Już prawie ich nie widać, już tylko gromadka
Widm coraz bledszych idzie wciąż pod górę światła
I tylko czasem kamyk - już mróz ścina ślinę
Bezwiednej spermy - w Polsce dzwoni o szybę.
Woda cienia kobieca wciąż dalej majaczy
Krew już wyparowała z rozżarzonych ciał
Kolor
włosów na głowach i pod brzuchem zbladł
Już prawie ich nie widać, już tylko gromadka
Widm coraz bledszych idzie wciąż pod górę światła
I tylko czasem kamyk - już mróz ścina ślinę
Bezwiednej spermy - w Polsce dzwoni o szybę.
Wojaczek Rafał Była potrzeba
Była potrzeba życia, była śmierci potrzeba.
Była potrzeba wiersza, potrzeba miłości.
Była potrzeba Ciebie i Królową Polski
Nazwałem Cię wtedy na użytek wiersza.
Była potrzeba wódki i potrzeba śliny.
I piłem i zarówno smakowałem mydliny.
I gdy oszukiwałem na użytek potrzeby
życia, z oszustwem zaraz rósł rachunek
śmierci.
Była potrzeba wiersza, potrzeba miłości.
Była potrzeba Ciebie i Królową Polski
Nazwałem Cię wtedy na użytek wiersza.
Była potrzeba wódki i potrzeba śliny.
I piłem i zarówno smakowałem mydliny.
I gdy oszukiwałem na użytek potrzeby
życia, z oszustwem zaraz rósł rachunek
śmierci.
Wojaczek Rafał Bądź mi
Bądź mi od stóp do głowy, od pięty do ucha
Od kolan do pachwiny, od łokcia do paznokci
Pod pachą, pod językiem, od łechtaczki do rzęs
Bądź biegunem mojego pomylonego serca
Rakiem, który mózg jedząc pozwoli poczuć mózg
Bądź wodą tlenu dla spalonych płuc
Bądź mi stanikiem majtkami podwiązką
Bądź kołyską dla ciała, niańką co kołysze
Jedz mi brud zza paznokci, pij miesięczną krew
Bądź żądzą i spełnieniem, rozkoszą, znowu głodem
Przeszłością i przyszłością, sekundą i wiecznością
Bądź chłopcem, bądź dziewczyną, bądź nocą i dniem.
Bądź mi życiem, radością, bądź śmiercią, zazdrością
Bądź złością i pogardą, nieszczęściem i nudą
Bądź Bogiem, bądź Murzynem, ojcem, matką, synem.
Bądź - i nie pytaj, jak Ci się wypłacę
A wtedy darmo weźmiesz najpiękniejszą zdradę:
Miłość, która obudzi śpiącą w Tobie śmierć
Od kolan do pachwiny, od łokcia do paznokci
Pod pachą, pod językiem, od łechtaczki do rzęs
Bądź biegunem mojego pomylonego serca
Rakiem, który mózg jedząc pozwoli poczuć mózg
Bądź wodą tlenu dla spalonych płuc
Bądź mi stanikiem majtkami podwiązką
Bądź kołyską dla ciała, niańką co kołysze
Jedz mi brud zza paznokci, pij miesięczną krew
Bądź żądzą i spełnieniem, rozkoszą, znowu głodem
Przeszłością i przyszłością, sekundą i wiecznością
Bądź chłopcem, bądź dziewczyną, bądź nocą i dniem.
Bądź mi życiem, radością, bądź śmiercią, zazdrością
Bądź złością i pogardą, nieszczęściem i nudą
Bądź Bogiem, bądź Murzynem, ojcem, matką, synem.
Bądź - i nie pytaj, jak Ci się wypłacę
A wtedy darmo weźmiesz najpiękniejszą zdradę:
Miłość, która obudzi śpiącą w Tobie śmierć