Franciszek
Karpiński
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Karpiński Franciszek Prośba do męża...
Od oczu twoich i białego czoła
Równym gościńcem wiedziesz do miłości;
Środkiem dwóch kępin, gdzie kochania szkoła,
Pozwól, niech płynę pod brzeg szczęśliwości;
Jeśli chcesz skarać za prawa zgwałcone,
Niech, winowajca, w samym porcie tonę.
Równym gościńcem wiedziesz do miłości;
Środkiem dwóch kępin, gdzie kochania szkoła,
Pozwól, niech płynę pod brzeg szczęśliwości;
Jeśli chcesz skarać za prawa zgwałcone,
Niech, winowajca, w samym porcie tonę.
Karpiński Franciszek Przeciwko fanatyz...
Krzyż w jednej ręce, żelazo ma w drugiej,
Zasłonił oczy, pozatykał uszy!
Tak świat obiega, jak jest w sobie długi,
Wszystkiego dotknie i z gruntu poruszy.
Gdzie tylko przeszedł, krwią ludzką spluskany.
Dojdziesz go czarnym zostawionym śladem.
Lubi kaleki, śmierć, nędzę i rany,
Pije łzy cudze, tuczy się swym jadem.
Gdy złych od dobrych świat obaczy przedział,
Temu sędziemu co natenczas rzeczem?
Który swym uczniom wyraźnie powiedział:
"Ja was na ziemię nie posyłam z mieczem."
Czy Molochowe wskrzeszamy obrządki,
Gdzie krwią człowieka błagany bóg srogi?
Czy Buzyrysa milsze nam pamiątki,
Który zabijał przychodnia w swe progi?
Oto syn, tłumiąc przyrodzone prawo,
Z własnego ojca uczynił ofiarę:
Ten padł, ów nad nim trzymając broń krwawą,
Wraz woła ranny z raniącym; "za wiarę".
Wiaro! ty czysta przysłana na ziemię;
Ale cię człowiek zabobonem szpeci;
Ty chcesz, by ludzkie kochało się plemię,
Jako jednego ojca jedne dzieci.
Bóg od nas wszystkich wyciąga swej chwały;
Pod jedsnym żyje naród ludzki Panem;
Afryckich pustyń tułacz ogorzały
Z Lapoinem albo Chińczyk z Luzytanem.
Za cóż dla wiary miecz kto w ręku nosi?
Pokrzywdzą niebo i prawa natury?
Kiedy ktoś ręce równo ze mną wznosi,
Nie potępiać go, on je wzniósł do góry.
Czyż to nie lepiej Rzym rozumiał stary?
Aby zamieszkom powszechnym zaradził,
Szczęśliwe skutki ze złej robiąc wiary,
Bogi narodów w stolicę wprowadził.
Gdy różne bóstwa ręce sobie dały,
Serapis został Jowiszowym bratem,
Eufrat się z Tybrem w jedno łoże zlały,
Rządził Rzymianin uciszonym światem.
Jeśli niebaczność była dotąd głucha,
Idź, ktoś wykroczył przykładami temi:
Człowiek szczególnie niech zwierzchności słucha,
A zwierzchność Boga, który ojcem ziemi.
Nie mamy prawa z bronią w ręku pytać
I o rzecz świętą pastwić się nad bratem;
Ty, co te wiersze będziesz kiedyś czytać,
Wspomnij, że chciałeś być sędzią i katem.
Jam ci z rąk wyrwał oręż zgotowany
I ślepy zapęd z wolna ułagodził,
żeś się nareszcie, już sam przekonany,
Z rozumem, z sercem i z wiarą pogodził.
Ojczyzno moja; nikt nie widział ciebie,
Abyś się kiedy zmazała tą plamą!
Gdy przyjdzie pora, ratuj się w potrzebie,
A niebo mocne nie da się i samo.
Zasłonił oczy, pozatykał uszy!
Tak świat obiega, jak jest w sobie długi,
Wszystkiego dotknie i z gruntu poruszy.
Gdzie tylko przeszedł, krwią ludzką spluskany.
Dojdziesz go czarnym zostawionym śladem.
Lubi kaleki, śmierć, nędzę i rany,
Pije łzy cudze, tuczy się swym jadem.
Gdy złych od dobrych świat obaczy przedział,
Temu sędziemu co natenczas rzeczem?
Który swym uczniom wyraźnie powiedział:
"Ja was na ziemię nie posyłam z mieczem."
Czy Molochowe wskrzeszamy obrządki,
Gdzie krwią człowieka błagany bóg srogi?
Czy Buzyrysa milsze nam pamiątki,
Który zabijał przychodnia w swe progi?
Oto syn, tłumiąc przyrodzone prawo,
Z własnego ojca uczynił ofiarę:
Ten padł, ów nad nim trzymając broń krwawą,
Wraz woła ranny z raniącym; "za wiarę".
Wiaro! ty czysta przysłana na ziemię;
Ale cię człowiek zabobonem szpeci;
Ty chcesz, by ludzkie kochało się plemię,
Jako jednego ojca jedne dzieci.
Bóg od nas wszystkich wyciąga swej chwały;
Pod jedsnym żyje naród ludzki Panem;
Afryckich pustyń tułacz ogorzały
Z Lapoinem albo Chińczyk z Luzytanem.
Za cóż dla wiary miecz kto w ręku nosi?
Pokrzywdzą niebo i prawa natury?
Kiedy ktoś ręce równo ze mną wznosi,
Nie potępiać go, on je wzniósł do góry.
Czyż to nie lepiej Rzym rozumiał stary?
Aby zamieszkom powszechnym zaradził,
Szczęśliwe skutki ze złej robiąc wiary,
Bogi narodów w stolicę wprowadził.
Gdy różne bóstwa ręce sobie dały,
Serapis został Jowiszowym bratem,
Eufrat się z Tybrem w jedno łoże zlały,
Rządził Rzymianin uciszonym światem.
Jeśli niebaczność była dotąd głucha,
Idź, ktoś wykroczył przykładami temi:
Człowiek szczególnie niech zwierzchności słucha,
A zwierzchność Boga, który ojcem ziemi.
Nie mamy prawa z bronią w ręku pytać
I o rzecz świętą pastwić się nad bratem;
Ty, co te wiersze będziesz kiedyś czytać,
Wspomnij, że chciałeś być sędzią i katem.
Jam ci z rąk wyrwał oręż zgotowany
I ślepy zapęd z wolna ułagodził,
żeś się nareszcie, już sam przekonany,
Z rozumem, z sercem i z wiarą pogodził.
Ojczyzno moja; nikt nie widział ciebie,
Abyś się kiedy zmazała tą plamą!
Gdy przyjdzie pora, ratuj się w potrzebie,
A niebo mocne nie da się i samo.
Karpiński Franciszek Przewaga zawiści
Gdybym cię nie kochała, szczęśliwszą bym była!
Z oddaleniem się miłość moja pomnożyła.
Wszystko mi tu o tobie jednostajnie gada,
Sen ucieka, a żal mię troskliwy napada.
Próżno wzdycham zwrócona często na tę stronę,
Gdzie moje w jednym tobie szczęście zostawione.
Ty nie słyszysz jęczenia!... A może, niestały,
Gdy cię nowe miłości jakie uwiązały,
Rozrywkę sobie czynisz z mej niespokojności.
Kleonie! nie chciej gniewać prawdziwej miłości.
Gdy klękniesz przy Dorydzie, wejdę niespodzianie,
Zawstydzę ciebie, siebie i jej dowierzanie.
Z oddaleniem się miłość moja pomnożyła.
Wszystko mi tu o tobie jednostajnie gada,
Sen ucieka, a żal mię troskliwy napada.
Próżno wzdycham zwrócona często na tę stronę,
Gdzie moje w jednym tobie szczęście zostawione.
Ty nie słyszysz jęczenia!... A może, niestały,
Gdy cię nowe miłości jakie uwiązały,
Rozrywkę sobie czynisz z mej niespokojności.
Kleonie! nie chciej gniewać prawdziwej miłości.
Gdy klękniesz przy Dorydzie, wejdę niespodzianie,
Zawstydzę ciebie, siebie i jej dowierzanie.
Karpiński Franciszek Psalm 31 Pokutny
Szczęśliwy, komu grzechy odpuszczono
I w niepamięci złości zanurzono!
Szczęśliwy, w którym Pań nie znalazł wady
I serce jego nie szukało zdrady!
A jam zataił moich nieprawości!
Jęcząc dnie całe, wyschły moje kości;
Czyli dzień świecił, czyli noc nastała,
Twarda mię ręka Pana przyciskała.
Sprzykrzyło mi się moje uciśnienie,
Bo jako ciernie kłuło mię sumienie;
Dlatego Panu, żem zgrzeszył, znać dałem,
I mojej złości zataić nie chciałem.
Rzekłem: "Powiem Mu wszystko, jak co było",
I tym się zaraz złe moje zgładziło.
Przeto Mu zawsze wierny dzięki złoży
Ani go dotknie wylew kary Bożej.
Z Ciebie ucieczkę w utrapieniu miałem,
Gdy nieszczęśliwość wkoło mnie widziałem.
Do Ciebie wzdycham i w dzisiejszej chwili:
Wyrwij mię od tych, co mię otoczyli.
Wy, którym memu równy ból dokucza,
Zrozumiejcie mię, Dawid was naucza;
On się nacierpiał, i zna pewne drogi,
Któremi idą do Boga nad bogi.
Nie bądźcie, jak koń i muły bywają,
Które rozumu żadnego nie mają.
Których aż szczęka ma być okiełznana,
żeby je można nawrócić do pana!
Jak wiele czeka biczów na grzesznika,
Któremi słusznie Bóg winnych dotyka!
A tego, który zaufał Ci, Panie,
Litość okrąży i cały zostanie.
Cały zostanie, ze wszech miar szczęśliwy,
W Tobie cieszyć się będzie sprawiedliwy
I komu tylko miła prosta droga,
Chlubić się będzie wsparciem swego Boga.
I w niepamięci złości zanurzono!
Szczęśliwy, w którym Pań nie znalazł wady
I serce jego nie szukało zdrady!
A jam zataił moich nieprawości!
Jęcząc dnie całe, wyschły moje kości;
Czyli dzień świecił, czyli noc nastała,
Twarda mię ręka Pana przyciskała.
Sprzykrzyło mi się moje uciśnienie,
Bo jako ciernie kłuło mię sumienie;
Dlatego Panu, żem zgrzeszył, znać dałem,
I mojej złości zataić nie chciałem.
Rzekłem: "Powiem Mu wszystko, jak co było",
I tym się zaraz złe moje zgładziło.
Przeto Mu zawsze wierny dzięki złoży
Ani go dotknie wylew kary Bożej.
Z Ciebie ucieczkę w utrapieniu miałem,
Gdy nieszczęśliwość wkoło mnie widziałem.
Do Ciebie wzdycham i w dzisiejszej chwili:
Wyrwij mię od tych, co mię otoczyli.
Wy, którym memu równy ból dokucza,
Zrozumiejcie mię, Dawid was naucza;
On się nacierpiał, i zna pewne drogi,
Któremi idą do Boga nad bogi.
Nie bądźcie, jak koń i muły bywają,
Które rozumu żadnego nie mają.
Których aż szczęka ma być okiełznana,
żeby je można nawrócić do pana!
Jak wiele czeka biczów na grzesznika,
Któremi słusznie Bóg winnych dotyka!
A tego, który zaufał Ci, Panie,
Litość okrąży i cały zostanie.
Cały zostanie, ze wszech miar szczęśliwy,
W Tobie cieszyć się będzie sprawiedliwy
I komu tylko miła prosta droga,
Chlubić się będzie wsparciem swego Boga.