Stolat.pl

Staff Leopold

Leopold
Staff

1970-01-01 - 1970-01-01

Sortuj według:

Staff Leopold List z jesieni

Czekam listu od Ciebie... Tam Południa słońce
I morze mówi z Tobą... U mnie długa słota,
Samotność, jesień, chmury i drzewa więdnące...
Dziś pogoda... Lecz słońce chore - jak tęsknota...

Nim wyślesz, włóż list w trawę wonną albo w kwiaty,
Bo tu żadne nie kwitną już... Niech go przepoi
Spokój, woń słońca, szczęście Twej bliży i szaty -
Albo go noś godzinę w fałdach sukni swojej...

A papier niechaj bedzie niebieski... Bo może
Znów przyjdą chmury szare, smutne, znów na dworze
Słota łkać będzie, kiedy list przyjdzie od Ciebie;
Skarżyć się będą drzewa, co więdną i mokną,
A ja, samotny, może znów będę przez okno
Patrzał za małym skrawkiem błękitu na niebie...
więcej

Staff Leopold Los

Dla siebie los nas stworzył dwoje,
Lecz nas rozdzielił traf żywota
I twe słodycze nie są moje,
Nie mój twój uścisk i pieszczota.

żyjemy jeno w snach o sobie,
Gdzieś na wyżynach ponad światem,
Gdzie nawet uśmiech jest w żałobie,
Gdzie zimno wiosną jest i latem.

Róż szczęsnym kwieciem nie wieńczone,
Lecz nad łzy wyższe i dumniejsze,
Sięgają w niebo po koronę
Gwiazd serca nasze nietutejsze.

Tam się kochamy bladzi, niemi,
Oczarowani przez cisz głusze,
Jak jeszcze nigdy się na ziemi
Dwie ludzkie nie kochały dusze.

Niechaj tęsknoty wiecznej siła
Przepoi istność naszą całą,
By miłość bólem nagrodziła
To, czego szczęście nam nie dało.
Taki to już los mój będzie,
Takie to już miłowanie:
Przywitanie, pożegnanie,
Pożegnania, wspominanie....
Oczy twoje widzę wszędzie,
Oczy twoje mnie całują
Z dali, z dali mnie miłują,
Z dali, z dali mnie żałują,
Nie przychodzą na wyzwanie,
Jeno błyszczą, jak w legendzie,
W dali, w dali, zewsząd, wszędzie,
- Takie to już los mój będzie,
takie to już miłowanie:
Przywitane.... pożegnanie....
więcej

Staff Leopold Miłość

W płaszczach królewskich, lśniących dumną pychą
W błękitnych szatach tęsknoty,
W koronie ogni,
Płonących żarem wiecznego pragnienia,
Niech dusze nasze ku sobie się zbliżą!
Niechaj wszystkie bogactwa
, klejnoty krysztalne
W płomieniach łamiące się tęczach,
Z niewyczerpanych tajemnych swych skarbnic
Rzucą sobie do stóp!

Kochanko moja!
Utońmy w dusz naszych bezdennych głębinach!
W pożarze naszej miłości
W jedno się stopmy istnienie,
Jako dwa kruszce w jednym płomieniu!
I niech nam cisza dźwięcząca dzwoni

Hymn wniebowzięcia
Na święto naszej miłości
Na zmartwychwstanie szczęścia naszego!

Niech zmilkną wszystkie inne pieśni weselne,
Radości hejnały!
Bo oto chwili naszej miłości
Przytomny jest Bóg naszych dusz
I ponad głowy naszymi
Niewidzialne ręce swe wznosi...
Czuwajmy!

Bo oto w chwili upojeń
Wręczy nam złote klucze
Do przepastnych, tajnych bezdni naszych dusz!

Niegdyś w spalonej pochowałem ziemi
Trupa młodzieńczej mej wiary;
Grób przysypałem zeschłymi liśćmi
Zwiędłej nadziei.
I oto teraz mocą twej duszy
Wstał trup z umarłych, kwitnący i młody,
I dziwną siłę, i dziwne jaśnienie
Ujrzałem w jego źrenicach.
... O, dziwy kryje świątnica twojej miłości!

Jak dziwne, bezbrzeżne otwarły się dale
Na zaklęcie twych spojrzeń głębokich jak morze!
Bezbrzeża przedziwne - jak sen,
Bezbrzeża tajemne - jak noc
I niezbadane - jak śmierć...
Jaka jasność słoneczna
Dla naszych stała się źrenic!
Ujrzały oczy nasze
Rzeczy wielkie, dziwne, bez nazwiska,
Rzeczy, do których niemowlę uśmiecha się we śnie,
Przeczy, które wieczorną przeczuwaliśmy tylko godziną,
Gdy tęsknoty do naszych zapartych wrót kołatały.
Odsłoniły nam lica postaci dziwne, tajemne,
Które na drogach naszych codziennych
Z zakrytą jawią się twarzą.
Już sercom naszym niepokój nieznany,
Niczemu nie dziwią się myśli.
... O, dziwy kryje swiątnica twojej miłości!

Pragnę miłości twej i kocham miłość twoją,
Jak kocham wszystko, co idzie z oddali;
Jak kocham ciemny, bezbrzeżny ocean,
Bo w rozbudzonej mocy i spienionej dumie
Wyrzuca z toni swych perły,
Których żadne jeszcze nie widziało słońce;
Jak kocham drzew rozkołysanych szumy,
Płynące z mrocznej gęstwy głuchej puszczy leśnej,
Bo niosą wieści co się rodzą w ciszy,
Wieści nikomu nie opowiadane;
Jak kocham letnią rozsrebrzoną noc,
Bo przestwór tłumem dziatwy swej bladej zaludnia,
Tłumem marzeń milczących,
Co o północnej budzą się godzinie
I przecierają oczy zdziwione...
A mają takie ciemne głębokie spojrzenia...

Pragnę i kocham ciebie choć nie wiem dlaczego.
Jak nie wiem,
Czemu mię otchłań bytu z siebie wyrzuciła;
Jak nie wiem,
Czemu słońca w rozszalałym pędzie
Bezmierne, lśniące obiegają kręgi;
Jak nie wiem,
Czemu nie jestem stwórca, tylko stworem;
Jak nie wiem
Czemu nie jestem Bogiem, co jest wszystkim.

Lecz wiem, że przyjście twoje koniecznością było,
Jak koniecznością mórz przypływ i odpływ;
Jak koniecznością słońc wir rozhukany,
Niepowstrzymane godzin następstwo
I jak śmierć.
więcej

Staff Leopold Oczy me pełne

Oczy me pełne ciebie, jak polne krynice,
Gdzie niebiosa swe jasne odbijają lice.

Uszy me pełne ciebie, jak muszla echowa,
Co szumy oceanu w swojej głębi chowa.

Nozdrza me pełne ciebie, jak duszne ogrody
Zapachu róż szkarłatnej, królewskiej urody
.

Wargi me pełne ciebie, jak pszczela pasieka
Pełna miodnego wina, kwiatowego mleka.

Dłonie me pełne ciebie, jak plecione kosze,
Gdzie jesień składa źrałych owoców rozkosze.

Serce me pełne ciebie, jak korona drzewa
Gniazd ptactwa, co upojną miłości pieśń śpiewa.

Dusza ma pełna ciebie, jako wirów morze,
Co nigdy uśpić swego szaleństwa nie może!
więcej
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję