
Maria
Konopnicka
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Konopnicka Maria Pieśń o domu
Kochasz ty dom, rodzinny dom,
Co w letnią noc, skroś srebrnej mgły,
Szumem swych lip wtórzy twym snom,
A ciszą swą koi twe łzy?
Kochasz ty dom, ten stary dach,
Co prawi baśń o dawnych dniach,
Omszałych wrót rodzinny próg,
Co wita cię z cierniowych dróg?
Kochasz ty dom, rzeżwiącą woń
Skoszonych traw i płowych zbóż,
Wilgotnych olch i dzikich róż,
Co głogom kwiat wplatają w skroń?
Kochasz ty dom, ten ciemny bór,
Co szumów swych potężny śpiew
I duchów jęk, i wichrów chór
Przelewa w twą kipiącą krew?
Kochasz ty dom, rodzinny dom,
Co wpośród burz, w zwątpienia dnie,
Gdy w duszę ci uderzy grom,
Wspomnieniem swym ocala cię?
O. jeśli kochasz, jeśli chcesz
żyć pod tym dachem, chleb jeść zbóż,
Sercem ojczystych progów strzeż,
Serce w ojczystych ścianach złóż!...
Co w letnią noc, skroś srebrnej mgły,
Szumem swych lip wtórzy twym snom,
A ciszą swą koi twe łzy?
Kochasz ty dom, ten stary dach,
Co prawi baśń o dawnych dniach,
Omszałych wrót rodzinny próg,
Co wita cię z cierniowych dróg?
Kochasz ty dom, rzeżwiącą woń
Skoszonych traw i płowych zbóż,
Wilgotnych olch i dzikich róż,
Co głogom kwiat wplatają w skroń?
Kochasz ty dom, ten ciemny bór,
Co szumów swych potężny śpiew
I duchów jęk, i wichrów chór
Przelewa w twą kipiącą krew?
Kochasz ty dom, rodzinny dom,
Co wpośród burz, w zwątpienia dnie,
Gdy w duszę ci uderzy grom,
Wspomnieniem swym ocala cię?
O. jeśli kochasz, jeśli chcesz
żyć pod tym dachem, chleb jeść zbóż,
Sercem ojczystych progów strzeż,
Serce w ojczystych ścianach złóż!...
Konopnicka Maria Po ciszy
Usta by moje milczały jak trumna,
Gdyby o skargi chodziło mi własne;
Bo ja też umiem stać cicha i dumna
I pod wiatr czoło mieć jasne.
Z życiem przywykłam rachować się twardo
I własną dolę odrzucać z tej szali,
Na której serce milionów się pali
I drży, zdeptane pogardą.
I wiem, że teraz jest pora ciemności,
W której się duchy wzajemnie druzgocą,
Nim światło wejdzie i spokój przyszłości
Nad walką świata i nocą.
Ale mam w sercu miłość i ból taki,
Co w piersi mojej płomienie zażega;
Więc biję w skrzydła i wzlatam, jak ptaki,
I krzyk z ust moich wybiega.
Zbudzić bym chciała i rozgrzać tym krzykiem
Tych, co zasnęli, zastygli wśród drogi:
Mniejsza, że nikt mnie nie nazwie słowikiem,
Lecz ptakiem burzy i trwogi.
Nie przyszłam po to, by pieścić wam uszy
I z kwiatów składać wiązankę różowa.
Lecz by niedoli milczącej dać słowo
I sięgnąć do waszej duszy!
Głos mój - wiem - wzięci i zniknie w tym gwarze
Wieku, co huczy jak wicher na ziemi;
Lecz kiedyś przecie powiedzą nędzarze:
"Płakał ktoś łzami naszemi!"
Gdyby o skargi chodziło mi własne;
Bo ja też umiem stać cicha i dumna
I pod wiatr czoło mieć jasne.
Z życiem przywykłam rachować się twardo
I własną dolę odrzucać z tej szali,
Na której serce milionów się pali
I drży, zdeptane pogardą.
I wiem, że teraz jest pora ciemności,
W której się duchy wzajemnie druzgocą,
Nim światło wejdzie i spokój przyszłości
Nad walką świata i nocą.
Ale mam w sercu miłość i ból taki,
Co w piersi mojej płomienie zażega;
Więc biję w skrzydła i wzlatam, jak ptaki,
I krzyk z ust moich wybiega.
Zbudzić bym chciała i rozgrzać tym krzykiem
Tych, co zasnęli, zastygli wśród drogi:
Mniejsza, że nikt mnie nie nazwie słowikiem,
Lecz ptakiem burzy i trwogi.
Nie przyszłam po to, by pieścić wam uszy
I z kwiatów składać wiązankę różowa.
Lecz by niedoli milczącej dać słowo
I sięgnąć do waszej duszy!
Głos mój - wiem - wzięci i zniknie w tym gwarze
Wieku, co huczy jak wicher na ziemi;
Lecz kiedyś przecie powiedzą nędzarze:
"Płakał ktoś łzami naszemi!"
Konopnicka Maria Pobudka wiosny
Czy tak cisza w uchu dzwoni?
Czy gdzieś pędzi tabun koni
Z uroszonych łąk?
Hej, wszak ci to nasz majowy
Bębenista znad dąbrowy,
Wszak to huczy bąk!
Huczy, leci, jeży wąsa,
Łbem w bermycy hardo trząsa.
Z drogi, z drogi mu!
W bęben wali, w bęben bije:
"Hej, kto slyszy, hej, kto żyje.
wstawaj, co masz tchu!"
Zbroja na nim szmelcowana.
żółte buty po kolana,
U ostrogi szpon.
Od rajtarii gdzieś urwany.
Bębenista zawołany,
Huczy niby dzwon.
Z leż zimowych wstają żuki.
Cne rycerstwo i hajduki,
Cała złota ćma...
W mig ryngrafy i pancerze
Lotne wojsko na pierś bierze,
A pobudka gra.
W damasceńskiej jeden zbroi.
W pręgowanej drugi stoi.
Coraz inszy strój,
Trzeci ciężkim się żelazem
Okuł cały ze łbem razem
Na wiosenny bój.
Błyszczą hełmy, świecą spisy,
Arkebuzy i kirysy.
W środku trzmiel jak król...
I w promieniu rusza słońca -
Stutysięczna armia lśniąca
Na zdobycie pól.
U chatynki gdzieś leśnika
Rot powietrznych brzmi muzyka.
Rośnie wiosny gwar...
Stary leśnik słucha, marzy,
Jakaś łuna bije z twarzy,
Jakiś wspomnień żar.
Czy gdzieś pędzi tabun koni
Z uroszonych łąk?
Hej, wszak ci to nasz majowy
Bębenista znad dąbrowy,
Wszak to huczy bąk!
Huczy, leci, jeży wąsa,
Łbem w bermycy hardo trząsa.
Z drogi, z drogi mu!
W bęben wali, w bęben bije:
"Hej, kto slyszy, hej, kto żyje.
wstawaj, co masz tchu!"
Zbroja na nim szmelcowana.
żółte buty po kolana,
U ostrogi szpon.
Od rajtarii gdzieś urwany.
Bębenista zawołany,
Huczy niby dzwon.
Z leż zimowych wstają żuki.
Cne rycerstwo i hajduki,
Cała złota ćma...
W mig ryngrafy i pancerze
Lotne wojsko na pierś bierze,
A pobudka gra.
W damasceńskiej jeden zbroi.
W pręgowanej drugi stoi.
Coraz inszy strój,
Trzeci ciężkim się żelazem
Okuł cały ze łbem razem
Na wiosenny bój.
Błyszczą hełmy, świecą spisy,
Arkebuzy i kirysy.
W środku trzmiel jak król...
I w promieniu rusza słońca -
Stutysięczna armia lśniąca
Na zdobycie pól.
U chatynki gdzieś leśnika
Rot powietrznych brzmi muzyka.
Rośnie wiosny gwar...
Stary leśnik słucha, marzy,
Jakaś łuna bije z twarzy,
Jakiś wspomnień żar.
Konopnicka Maria Powrócą do was ...
Powrócą do was oczy me,
Ale zdmuchnięte z słońca,
Za którym dzisiaj wytężam wzrok
W dal mglistą, w dal bez końca...
Powrócą do was usta me,
Lecz zwarte już na wieki,
Ani z nich wyjdzie skargi głos
Echowy - a daleki...
Powróci do was serce me,
Ptaszyna martwa, cicha,
Gdy już ostatni życia dech
Z piosenką pierś wydycha...
Lecz kiedy na mnie bratnia dłoń
Rzuci garść czarnej ziemi,
Uderzy jeszcze w śmierci śnie,
Dla swoich - i ze swemi!
Ale zdmuchnięte z słońca,
Za którym dzisiaj wytężam wzrok
W dal mglistą, w dal bez końca...
Powrócą do was usta me,
Lecz zwarte już na wieki,
Ani z nich wyjdzie skargi głos
Echowy - a daleki...
Powróci do was serce me,
Ptaszyna martwa, cicha,
Gdy już ostatni życia dech
Z piosenką pierś wydycha...
Lecz kiedy na mnie bratnia dłoń
Rzuci garść czarnej ziemi,
Uderzy jeszcze w śmierci śnie,
Dla swoich - i ze swemi!