Adam Jerzy
Czartoryski
1970-01-01 - 1970-01-01
Czartoryski Adam Jerzy
Do ostatka
Za dużo lęku w sercu mam.
Osiadł, jak szlam tam osadzony.
Może to wcale nie jest strach,
może wylęgły się demony ...
Przez transformację wszystkich barw,
zgrzytliwych dźwieków okrucieństwa
Demony powróciły znów,
skazały mnie na dni męczeństwa.
Tu, gdzie są czarnej barwy mgły,
powietrza brak, nie widzę krańca.
Muszę zrozumieć walki sens
i odpór dać z mojego szańca.
Choć głowa moja i mój duch
porwany, jak dziurawa siatka,
to nie mam wyjścia, przecież wiem,
wyjściem jest walka. Do ostatka.
Osiadł, jak szlam tam osadzony.
Może to wcale nie jest strach,
może wylęgły się demony ...
Przez transformację wszystkich barw,
zgrzytliwych dźwieków okrucieństwa
Demony powróciły znów,
skazały mnie na dni męczeństwa.
Tu, gdzie są czarnej barwy mgły,
powietrza brak, nie widzę krańca.
Muszę zrozumieć walki sens
i odpór dać z mojego szańca.
Choć głowa moja i mój duch
porwany, jak dziurawa siatka,
to nie mam wyjścia, przecież wiem,
wyjściem jest walka. Do ostatka.