Adam Jerzy
Czartoryski
1970-01-01 - 1970-01-01
Czartoryski Adam Jerzy
Niedzielny poranek
Jeszcze nie brzask, jeszcze noc widzę ciemną.
Świtu czekam i światła poranka.
Jeszcze jedna przede mną niedziela.
Samotny czas, jeszcze nikt nie jest ze mną
i nie pytam, gdzie moja kochanka.
Ciemność chwilę za chwilą powiela.
Ile ich jest, ile niedziel zostało,
których puste przeżyję godziny
w powtarzanym, jak zwykle, poranku.
W każdą tę noc, nie wiem, dużo czy mało.
Wiem, nie czekam tu żadnej dziewczyny,
ni radosnej, ni smutnej, ni w wianku.
Dziś przyjdzie też ten poranek niedzielny,
kiedy ciemność ustąpi spod nieba
świtem jasnym otworzy niedzielę.
Znowu ten dzień stworzy tydzień podzielny,
z którym zawsze coś zrobić potrzeba,
nim kolejny poranek powielę.
Świtu czekam i światła poranka.
Jeszcze jedna przede mną niedziela.
Samotny czas, jeszcze nikt nie jest ze mną
i nie pytam, gdzie moja kochanka.
Ciemność chwilę za chwilą powiela.
Ile ich jest, ile niedziel zostało,
których puste przeżyję godziny
w powtarzanym, jak zwykle, poranku.
W każdą tę noc, nie wiem, dużo czy mało.
Wiem, nie czekam tu żadnej dziewczyny,
ni radosnej, ni smutnej, ni w wianku.
Dziś przyjdzie też ten poranek niedzielny,
kiedy ciemność ustąpi spod nieba
świtem jasnym otworzy niedzielę.
Znowu ten dzień stworzy tydzień podzielny,
z którym zawsze coś zrobić potrzeba,
nim kolejny poranek powielę.