Adam Jerzy
Czartoryski
1970-01-01 - 1970-01-01
Czartoryski Adam Jerzy
Pani nie po drodze
Mój świat nie został taki sam...
nie słucham, co mi wypomina...
Dziś znowu tylko siebie mam.
Dorosła Pani, nie dziewczyna,
co miała miłość dla mnie mieć
w swym sercu wielkim i gorącym,
nawet nie chciała tego chcieć,
bym był poetą coś tworzącym.
Ta Pani chciała abym był
na co dzień razem i od święta,
abym oddechem Pani żył...
bo taką miłość się pamięta.
Bym Jej zdmuchiwał z drogi kurz,
bym stał się częścią tego świata,
który poukładała już,
w którym przez wszystkie żyje lata.
Nie mogłem rzucić myśli mych,
nie mogłem rzucić wyobrażeń,
nie mogłem przeżyć minut złych,
nie mogłem zaspokoić marzeń.
Mój świat dziś nie jest taki sam...
już żal w mym sercu się wyżarza.
I nie to samo dziś już mam,
bo nic się nigdy nie powtarza
Nie mogę z Panią zostać, cóż,
nie można uczyć się kochania.
Nie można mieć bez kolców róż,
nawet gdy okwiat je osłania.
Jesteś konkretna, ja to wiem
a ja gdzieś błądzę wciąż w obłokach
i cala trudność była w tem,
że świat mierzymy w różnych krokach.
Nie chcę Cię więcej ranić wciąż
i Twego świata nie chcę zmienić...
Nie mogę być jako Twój mąż,
a Ty nie możesz mnie docenić...
Dla ciebie ważne razem być
wśród kwiatów róż w Twoim ogrodzie...
a dla mnie ważne, aby żyć
na świata wschodzie i zachodzie.
Mój dom jest przecież zawsze tam,
gdzie jestem ja i me złudzenia.
Poprzez szmat życia żyłem sam...
ten aspekt dla mnie się nie zmienia.
Nie jestem żaden zimny drań.
To Tobie ze mną nie po drodze...
Inny mój świat, gdy patrzę nań.
Choć może się zawiodę srodze
nie oddam ni jednego dnia
z mojego życia, żadnej chwili.
Choć nie wiem, co mi ono da,
czy długie, czy jak ...dzień motyli.
nie słucham, co mi wypomina...
Dziś znowu tylko siebie mam.
Dorosła Pani, nie dziewczyna,
co miała miłość dla mnie mieć
w swym sercu wielkim i gorącym,
nawet nie chciała tego chcieć,
bym był poetą coś tworzącym.
Ta Pani chciała abym był
na co dzień razem i od święta,
abym oddechem Pani żył...
bo taką miłość się pamięta.
Bym Jej zdmuchiwał z drogi kurz,
bym stał się częścią tego świata,
który poukładała już,
w którym przez wszystkie żyje lata.
Nie mogłem rzucić myśli mych,
nie mogłem rzucić wyobrażeń,
nie mogłem przeżyć minut złych,
nie mogłem zaspokoić marzeń.
Mój świat dziś nie jest taki sam...
już żal w mym sercu się wyżarza.
I nie to samo dziś już mam,
bo nic się nigdy nie powtarza
Nie mogę z Panią zostać, cóż,
nie można uczyć się kochania.
Nie można mieć bez kolców róż,
nawet gdy okwiat je osłania.
Jesteś konkretna, ja to wiem
a ja gdzieś błądzę wciąż w obłokach
i cala trudność była w tem,
że świat mierzymy w różnych krokach.
Nie chcę Cię więcej ranić wciąż
i Twego świata nie chcę zmienić...
Nie mogę być jako Twój mąż,
a Ty nie możesz mnie docenić...
Dla ciebie ważne razem być
wśród kwiatów róż w Twoim ogrodzie...
a dla mnie ważne, aby żyć
na świata wschodzie i zachodzie.
Mój dom jest przecież zawsze tam,
gdzie jestem ja i me złudzenia.
Poprzez szmat życia żyłem sam...
ten aspekt dla mnie się nie zmienia.
Nie jestem żaden zimny drań.
To Tobie ze mną nie po drodze...
Inny mój świat, gdy patrzę nań.
Choć może się zawiodę srodze
nie oddam ni jednego dnia
z mojego życia, żadnej chwili.
Choć nie wiem, co mi ono da,
czy długie, czy jak ...dzień motyli.