Adam Jerzy
Czartoryski
1970-01-01 - 1970-01-01
Czartoryski Adam Jerzy
Samotny, jak żeglarz
Zawsze jest jedna tylko łódź życia.
Jeden port pierwszy. Z niego wypływa.
Jeden rejs tylko ma do przebycia.
W nim kursów różnych zwykle przybywa.
Jeden jest tylko żeglarz na łodzi
sternikiem sobie i kapitanem.
Czy słońce wschodzi albo zachodzi,
zmrok staje nocą, albo noc ranem,
czas w sztilu wlecze, albo sztorm nagli,
znając swą gwiazdę, trafi do celu
i nie zapomni zrefować żagli.
Dobrych żeglarzy nie znam zbyt wielu.
Choć się ocean z pogodą zmienia,
flautę porzuca w sztormowym szumie,
żeglarz nie wierzy w wiatr przeznaczenia.
Ten jest żeglarzem, kto pływać umie.
Ta umiejętność pragnienia lontem
w jego samotnym życia podboju.
Cel widzi blisko, za horyzontem.
Tam wpłynie w redę portu spokoju,
w łagodnej fali lekkie przypływy,
z cumą przy kei, gdzie wody sążeń.
Skończy żeglarski trud swój szczęśliwy.
Tu koniec rejsu. Tu koniec dążeń.
Jeden port pierwszy. Z niego wypływa.
Jeden rejs tylko ma do przebycia.
W nim kursów różnych zwykle przybywa.
Jeden jest tylko żeglarz na łodzi
sternikiem sobie i kapitanem.
Czy słońce wschodzi albo zachodzi,
zmrok staje nocą, albo noc ranem,
czas w sztilu wlecze, albo sztorm nagli,
znając swą gwiazdę, trafi do celu
i nie zapomni zrefować żagli.
Dobrych żeglarzy nie znam zbyt wielu.
Choć się ocean z pogodą zmienia,
flautę porzuca w sztormowym szumie,
żeglarz nie wierzy w wiatr przeznaczenia.
Ten jest żeglarzem, kto pływać umie.
Ta umiejętność pragnienia lontem
w jego samotnym życia podboju.
Cel widzi blisko, za horyzontem.
Tam wpłynie w redę portu spokoju,
w łagodnej fali lekkie przypływy,
z cumą przy kei, gdzie wody sążeń.
Skończy żeglarski trud swój szczęśliwy.
Tu koniec rejsu. Tu koniec dążeń.