Wiersze znanych
Sortuj według:
Apollinaire Guillaume PRZECZUCIE AMERYK...
Dziecinko jeżeli popłyniemy do Ameryki o której zawsze marzyłem
Okrętem prującym morze Antylskie
I pod ławicą latających ryb o skrzydłach płetwach drgających od światła
Będziemy się posuwali w dół Amazonki
szukając jej wróżki od wyspy do wyspy
To zapuścimy się na wielkie gdzie zatopione są lasy
Powitaj boa dusiciela Wedrzyjmy się w wężowiska
Słuchaj to gęś ua-ua małpy ryczą ptaki dzwony
Fale Prororoca ogromne wód spiętrzenie
Bóstwo tych obszarów Andy i pampy
Dziś w mojej piersi jest morze roślinne
Miliony ścigających się i płowych baranów
Nadciągające kondory śniegi Kordylierów
O biedne wężowisko lepianko tutejsza
Kiedyż powiemy tamta wojna niegdysiejsza
Okrętem prującym morze Antylskie
I pod ławicą latających ryb o skrzydłach płetwach drgających od światła
Będziemy się posuwali w dół Amazonki
szukając jej wróżki od wyspy do wyspy
To zapuścimy się na wielkie gdzie zatopione są lasy
Powitaj boa dusiciela Wedrzyjmy się w wężowiska
Słuchaj to gęś ua-ua małpy ryczą ptaki dzwony
Fale Prororoca ogromne wód spiętrzenie
Bóstwo tych obszarów Andy i pampy
Dziś w mojej piersi jest morze roślinne
Miliony ścigających się i płowych baranów
Nadciągające kondory śniegi Kordylierów
O biedne wężowisko lepianko tutejsza
Kiedyż powiemy tamta wojna niegdysiejsza
Apollinaire Guillaume RACA
Lok czarnych włosów znad twego karku jest moim skarbem
Nasze myśli łączą się z sobą i krzyżują
Twoje piersi to jedyne pociski które kocham
Wspomnienie o tobie to kierunkowe światło wyznaczające nam nocny cel
Patrząc na szeroki zad mego konia myślałem o twoich biodrach
Piechurzy odchodzą już na tyły czytając gazetę
Pies sanitariusza powraca z fajką w pysku
Puszczyk o płowych skrzydłach zamglonych oczach pysku kota i kocich
łapach
Zielona mysz umyka wśród mchów
Przypalił się ryż w kotle obozowym
To znaczy że trzeba uważać na wiele rzeczy
Megafon ryczy
Wydłużyć celownik
Wydłużcie celownik miłość waszych baterii
Rozkołysz baterii cymbały ciężkie
Którymi poruszają na chwałę Boga Zastępów
Szalone z miłości cherubiny
Ogołocone drzewo na wzgórzu
Hałas ciągników wspinających się doliną
O stary świecie wieku XIX pełen wysokich kominów tak pięknych i czystych
Męskości wieku w którym żyjemy
O armaty
Rozrywajcie się gilzy pocisków 75
Podzwaniajcie nabożnie
Nasze myśli łączą się z sobą i krzyżują
Twoje piersi to jedyne pociski które kocham
Wspomnienie o tobie to kierunkowe światło wyznaczające nam nocny cel
Patrząc na szeroki zad mego konia myślałem o twoich biodrach
Piechurzy odchodzą już na tyły czytając gazetę
Pies sanitariusza powraca z fajką w pysku
Puszczyk o płowych skrzydłach zamglonych oczach pysku kota i kocich
łapach
Zielona mysz umyka wśród mchów
Przypalił się ryż w kotle obozowym
To znaczy że trzeba uważać na wiele rzeczy
Megafon ryczy
Wydłużyć celownik
Wydłużcie celownik miłość waszych baterii
Rozkołysz baterii cymbały ciężkie
Którymi poruszają na chwałę Boga Zastępów
Szalone z miłości cherubiny
Ogołocone drzewo na wzgórzu
Hałas ciągników wspinających się doliną
O stary świecie wieku XIX pełen wysokich kominów tak pięknych i czystych
Męskości wieku w którym żyjemy
O armaty
Rozrywajcie się gilzy pocisków 75
Podzwaniajcie nabożnie
Apollinaire Guillaume ROGI MYŚLIWSKIE
Nasza historia godna i tragiczna
Czy nie do maski tyrana podobna ?
Jaskrawy dramat czy scena magiczna
Czy chłodny detal już tego nie odda
Czym była nasza miłość patetyczna
A Tomasz de Qiuncey pijąc zachłannie
Opium truciznę tak słodką i czystą
Śniący wybiegał ku swej biednej Annie
Odejdz odejdzmy gdy odchodzi wszystko
Ja jeszcze będę odwracał się nieraz
Nasze wspomnienia to rogi myśliwskie
Z wolna ich pogłos na wietrze zamiera
Czy nie do maski tyrana podobna ?
Jaskrawy dramat czy scena magiczna
Czy chłodny detal już tego nie odda
Czym była nasza miłość patetyczna
A Tomasz de Qiuncey pijąc zachłannie
Opium truciznę tak słodką i czystą
Śniący wybiegał ku swej biednej Annie
Odejdz odejdzmy gdy odchodzi wszystko
Ja jeszcze będę odwracał się nieraz
Nasze wspomnienia to rogi myśliwskie
Z wolna ich pogłos na wietrze zamiera
Apollinaire Guillaume SALOME
Ja uśmiech Jana jeszcze raz wywołam
Zatańczę lepiej Sire niż serafiny
Powiedz mi matko czemu niewesoła
Stoisz z delfinem w atłasach hrabiny
Serce mi biło biło bardzo silnie
Tańcząc na głos jego biegłam w szaleje
I wyszywałam na wstążeczce lilie
Nad jego laską myślałam powieje
Laską zakwitło Jordanu wybrzeże
Dla kogo teraz o królu Herodzie
Będęwyszywać gdy twoi żołnierze
Wzięli go zwiędły lilie w mym ogrodzie
Pójdzcie tam ze mną pod pnie ogrodowe
, Błaznie mój śliczny nie płacz
Zamiast grzechotki wez sobie tę głowę
Nie ruszaj matko już nie ma w niej ciepła
Sire proszę naprzód trabanci na kraniec
Tu wykopiemy dla niej rowek wąski
Zasadzę kwiaty i w kółeczko taniec
Poprowadzimy aż zgubię podwiązki
, , , Król swój lichtarzyk
, , , Infantka różaniec
, , , Ksiądz proboszcz brewiarzyk
Zatańczę lepiej Sire niż serafiny
Powiedz mi matko czemu niewesoła
Stoisz z delfinem w atłasach hrabiny
Serce mi biło biło bardzo silnie
Tańcząc na głos jego biegłam w szaleje
I wyszywałam na wstążeczce lilie
Nad jego laską myślałam powieje
Laską zakwitło Jordanu wybrzeże
Dla kogo teraz o królu Herodzie
Będęwyszywać gdy twoi żołnierze
Wzięli go zwiędły lilie w mym ogrodzie
Pójdzcie tam ze mną pod pnie ogrodowe
, Błaznie mój śliczny nie płacz
Zamiast grzechotki wez sobie tę głowę
Nie ruszaj matko już nie ma w niej ciepła
Sire proszę naprzód trabanci na kraniec
Tu wykopiemy dla niej rowek wąski
Zasadzę kwiaty i w kółeczko taniec
Poprowadzimy aż zgubię podwiązki
, , , Król swój lichtarzyk
, , , Infantka różaniec
, , , Ksiądz proboszcz brewiarzyk