Wiersze znanych
Sortuj według:
Dachtera Jacek Hans Myśląc o tobie
Agnieszce
Rodzi się
tak delikatnie
z ciemności w burość
z szarości w dzień
Promienie słońca padają na głowę
wydobywając z mroku rysy owale
drobne szczegóły włosy usta
którymi umyka senna opowieść
Na nocnej szafce leży róża
jeszcze się z rosy nie otrząsła
jeszcze się całkiem nie otwarła
bo chowa w sobie ludzką duszę
Gdy młoda kobieta oczy otworzy
jeszcze nie wiedząc co pachnie przy niej
przejedzie palcem po kolcach kwiatu
złączy się znowu miłość z bólem
Myśląc o sobie
staję się kwiatem
mogącym zranić
twoje dłonie
Myśląc o tobie
staję się kwiatem
mogącym przez nie
być złamanym
Rodzi się
tak delikatnie
z ciemności w burość
z szarości w dzień
Promienie słońca padają na głowę
wydobywając z mroku rysy owale
drobne szczegóły włosy usta
którymi umyka senna opowieść
Na nocnej szafce leży róża
jeszcze się z rosy nie otrząsła
jeszcze się całkiem nie otwarła
bo chowa w sobie ludzką duszę
Gdy młoda kobieta oczy otworzy
jeszcze nie wiedząc co pachnie przy niej
przejedzie palcem po kolcach kwiatu
złączy się znowu miłość z bólem
Myśląc o sobie
staję się kwiatem
mogącym zranić
twoje dłonie
Myśląc o tobie
staję się kwiatem
mogącym przez nie
być złamanym
Dębicki Zdzisław Klemens Fiołkami ci drog...
Fiołkami ci drogę uścielę,
Kwiaty rzucę pod stopy pachnące,
Wonne lasów i pól naszych ziele
I storczyki, co rosną na łące...
Fiołkami ci drogę uścielę,
że nie dotknie się stopa twa ziemi,
I powiodę cię, biały aniele,
I powiodę szlakami jasnemi...
W marzeń cichym klękniemy kościele
Gdzieś od ludzi daleko i światła,
Mój ty biały, serdeczny aniele,
Moja duszo ty jasna, skrzydlata!...
Kwiaty rzucę pod stopy pachnące,
Wonne lasów i pól naszych ziele
I storczyki, co rosną na łące...
Fiołkami ci drogę uścielę,
że nie dotknie się stopa twa ziemi,
I powiodę cię, biały aniele,
I powiodę szlakami jasnemi...
W marzeń cichym klękniemy kościele
Gdzieś od ludzi daleko i światła,
Mój ty biały, serdeczny aniele,
Moja duszo ty jasna, skrzydlata!...
Drayton Michael Idea XXXVII
Miła, czemu mi każesz iść samotnie w łoże,
Gdy noc wszystkim naokół swe posłanie ściele?
Pora ta dla kochanków najlepszą być może,
Noc jest po to, by razem byli przyjaciele.
Jakże szczęśliwym wszystko inne jest, co żyje,
Bo choć dzień się rozłączać stworzeniom dozwala,
Wszelako zmierzch wieczora razem je okryje
I każde się miłością swą z nocą zespala.
O nocy, która innych łaską obsypujesz,
Czemuż mnie jedynego pragniesz dzisiaj dręczyć,
Bym, kiedy stwór twój wszelki miłą odnajduje,
Musiał się, z ukochaną rozłączony, męczyć?
Wolałbym, aby dzień trwał wiekuisty w niebie,
Jeśli z nocy nadejściem masz mnie gnać od siebie.
Gdy noc wszystkim naokół swe posłanie ściele?
Pora ta dla kochanków najlepszą być może,
Noc jest po to, by razem byli przyjaciele.
Jakże szczęśliwym wszystko inne jest, co żyje,
Bo choć dzień się rozłączać stworzeniom dozwala,
Wszelako zmierzch wieczora razem je okryje
I każde się miłością swą z nocą zespala.
O nocy, która innych łaską obsypujesz,
Czemuż mnie jedynego pragniesz dzisiaj dręczyć,
Bym, kiedy stwór twój wszelki miłą odnajduje,
Musiał się, z ukochaną rozłączony, męczyć?
Wolałbym, aby dzień trwał wiekuisty w niebie,
Jeśli z nocy nadejściem masz mnie gnać od siebie.
Drużbacka Elżbieta Na obraz płaczą...
Cóż się to z tobą Kupidynie dzieje,
Gdy płaczesz na to, że cię ogień grzeje?
Wszak miłość której synem cię nazwali,
Nie wodą chłodzi, ale ogniem pali.
Nie ma co chwalić tej w tobie odmiany
Krytycznej za nią godzieneś nagany.
Chcąc łzami zalać takowe płomienie
Co im przeciwne zimnych wód chłodzenie.
Nie wiem kogo was winić w tej intrydze
Gdy twarz Wenery w smutnej minie widzę.
Kupido płacze, ta oczy odwraca,
Próżna z amorów waszych taka praca.
Gdy płaczesz na to, że cię ogień grzeje?
Wszak miłość której synem cię nazwali,
Nie wodą chłodzi, ale ogniem pali.
Nie ma co chwalić tej w tobie odmiany
Krytycznej za nią godzieneś nagany.
Chcąc łzami zalać takowe płomienie
Co im przeciwne zimnych wód chłodzenie.
Nie wiem kogo was winić w tej intrydze
Gdy twarz Wenery w smutnej minie widzę.
Kupido płacze, ta oczy odwraca,
Próżna z amorów waszych taka praca.