Wiersze znanych
Sortuj według:
Śliwiak Tadeusz * * * (Mieszkam w...
Mieszkam we Lwowie
tu się urodziłem
wyjeżdżam stąd czasem
nawet dość daleko
do innych dzielnic świata
na przykład do Krakowa
do Liege albo do Buenos Aires
ale mieszkam we Lwowie
chociaż nieobecny
lecz nie z mojej winy
więc to Lwów mieszka we mnie
tu się urodziłem
wyjeżdżam stąd czasem
nawet dość daleko
do innych dzielnic świata
na przykład do Krakowa
do Liege albo do Buenos Aires
ale mieszkam we Lwowie
chociaż nieobecny
lecz nie z mojej winy
więc to Lwów mieszka we mnie
Shakespeare William 43
Gdy oczy zamknę, widzę ciebie wcześniej,
Bo w dzień na wszystko patrzę bez czułości;
Gdy śpię, me oczy widzą ciebie we śnie
I w ciemnym blasku są blaskiem ciemności.
Więc jakże cień twój, co rozjaśnia cienie,
Mógłby swym cieniem w dzień jasny i biały
Zajaśnieć jeszcze jaśniejszym promieniem,
Jeśli w snach oczom daje blask swój cały!
I jakże mówię wzrok mam zaspokoić
Widzeniem twojej postaci na jawie,
Jeśli w noc głucha twój cień we śnie stoi
Tak piękny oczom, że aż obcy prawie!
, Dzień, to noc ślepa, która cię zaćmiła,
, Noc to dzień jasny, gdy sen ciebie zsyła.
Bo w dzień na wszystko patrzę bez czułości;
Gdy śpię, me oczy widzą ciebie we śnie
I w ciemnym blasku są blaskiem ciemności.
Więc jakże cień twój, co rozjaśnia cienie,
Mógłby swym cieniem w dzień jasny i biały
Zajaśnieć jeszcze jaśniejszym promieniem,
Jeśli w snach oczom daje blask swój cały!
I jakże mówię wzrok mam zaspokoić
Widzeniem twojej postaci na jawie,
Jeśli w noc głucha twój cień we śnie stoi
Tak piękny oczom, że aż obcy prawie!
, Dzień, to noc ślepa, która cię zaćmiła,
, Noc to dzień jasny, gdy sen ciebie zsyła.
Świerczyńska Anna Jej śmierć ma s...
Konajac we krwi na bruku
skad ma wiedziec, ze kona.
Jest tak szczelnie wypelniona mlodoscia,
ze nawet jej konanie jest mlode.
Nie umie umierac. Umiera przeciez
pierwszy raz.
Szymborska Wisława Złote gody
Musieli kiedyś być odmienni,
ogień i woda, różnić się gwałtownie,
obrabowywać i obdarowywać
w pożądaniu, napaści na niepodobieństwo.
Objęci, przywłaszczali się i wywłaszczali
tak długo,
aż w ramionach zostało powietrze
przeźroczyste po odlocie błyskawic.
Pewnego dnia odpowiedź padła przed pytaniem.
Którejś nocy odgadli wyraz swoich oczu
po rodzaju milczenia, w ciemności.
Spełza płeć, tleją tajemnicze,
w podobieństwie spotykają się różnice
jak w bieli wszystkie kolory
.
Kto z nich jest podwojony, a kogo tu brak?
Kto się uśmiecha dwoma uśmiechami?
Czyj głos rozbrzmiewa na dwa głosy?
W czyim potakiwaniu kiwają głowami?
Czyim gestem podnoszą łyżeczki do ust?
Kto z kogo tutaj skórę zdarł?
Kto tutaj żyje, a kto zmarł
wplątany w linie czyjej dłoni?
Pomału z zapatrzenia rosną się bliźnięta.
Zażyłość jest najdoskonalszą z matek
nie wyróżnia żadnego z dwojga swoich dziatek,
które jest które, ledwie że pamięta.
W dniu złotych godów, w uroczystym dniu
jednakowo ujrzany gołąb siadł na oknie.