Wiersze znanych
Sortuj według:
Wat Aleksander Widzenie
Niebo --- lazur bez skazy,
morze --- turkus zaspany,
słońca nie widzę, ale wszystko tutaj leży pod jego palącym wejrzeniem.
Wszystko --- to jest: próżnia, cząstki powietrza oraz mrowie molekuł wody
Poza tym nic.
I oto cokolwiek poniżej zenitu
na wklęsłej powierzchni nieba wyrysowuje się z wolna
--- jak wzór spod ręki kreślącej ---
mandala: już rozpoznaję
ogromną macicę perłową, misternie karbowaną.
Na niej trup podany. Kościotrup. Taki z Totentanzu.
Długi. Ugięty w kolanach. Usmiechnięty. żywy.
morze --- turkus zaspany,
słońca nie widzę, ale wszystko tutaj leży pod jego palącym wejrzeniem.
Wszystko --- to jest: próżnia, cząstki powietrza oraz mrowie molekuł wody
Poza tym nic.
I oto cokolwiek poniżej zenitu
na wklęsłej powierzchni nieba wyrysowuje się z wolna
--- jak wzór spod ręki kreślącej ---
mandala: już rozpoznaję
ogromną macicę perłową, misternie karbowaną.
Na niej trup podany. Kościotrup. Taki z Totentanzu.
Długi. Ugięty w kolanach. Usmiechnięty. żywy.
Wat Aleksander * * * (Z początk...
Z początku tylko chmura jedna żeglowała po lazurze,
a na morzu jasnym, opalowo-turkusowym
przesuwała się żaglem śmigłym plama ciemna ciemna.
Ta chmura w plamie nie chciała się poznać.
Ta plama w chmurze nie mogła się poznać.
Potem ta piękna a nieświadoma zjawisk równoległość
(podobna do tej, która myśl przykuwa do bytu)
urwała się. Z południa zadął
mistral --- wróg mój. Zaciągnięto w górze
kurtynę siną. Tu zaś, tutaj, w dole
--- echo wszystkich oper niebiańskich
teraz zmącone --- morze
atramentniało posępnie.
W pauzie usłyszeliśmy znikąd głos przejmujący skrzypiec,
a posłuszne jego arpedżiom
na całej wód rozległości
zabiegały szybko drobne dreszczyki ---
podobne do ławic ryb posrebrzanych,
które to wynurzają się,
to zapadają w głębiny.
Chciałem zapaść się razem z nimi.
a na morzu jasnym, opalowo-turkusowym
przesuwała się żaglem śmigłym plama ciemna ciemna.
Ta chmura w plamie nie chciała się poznać.
Ta plama w chmurze nie mogła się poznać.
Potem ta piękna a nieświadoma zjawisk równoległość
(podobna do tej, która myśl przykuwa do bytu)
urwała się. Z południa zadął
mistral --- wróg mój. Zaciągnięto w górze
kurtynę siną. Tu zaś, tutaj, w dole
--- echo wszystkich oper niebiańskich
teraz zmącone --- morze
atramentniało posępnie.
W pauzie usłyszeliśmy znikąd głos przejmujący skrzypiec,
a posłuszne jego arpedżiom
na całej wód rozległości
zabiegały szybko drobne dreszczyki ---
podobne do ławic ryb posrebrzanych,
które to wynurzają się,
to zapadają w głębiny.
Chciałem zapaść się razem z nimi.
Wawiłow Danuta Na wystawie
Idę z mamą na wystawę!
To dopiero jest ciekawe !
Piękny pałac, wielka brama...
"To muzeum" - mówi mama.
Nie widziałem ani razu
tylu ludzi i obrazów.
Samych sa""""l ze sto tysięcy,
a obrazów jeszcze więcej!
Co tu jest namalowane?
Czy to człowiek? Czy to dzbanek?
A tu jakaś dziwna plama...
"Piękny obraz" - mówi mama.
A tu gruby pan z gitarą,
co ma wąsy jak makaron...
Jakieś konie depczą ludzi...
Trochę mi się tutaj nudzi.
Mamo, chodź tu ! Mamo zobacz!
To dopiero piękny obraz!
Kwitną kwiaty, słońce świeci,
na ławeczce siedzą dzieci...
Tylko taka brzydka rama...
"To jest okno" - mówi mama.
Wawiłow Danuta Pożałuj mnie
Jak się będziesz gniewać na mnie,
to ołówki Ci połamię,
słonia Ci nie narysuję
i pałacu nie zbuduję.
to ołówki Ci połamię,
słonia Ci nie narysuję
i pałacu nie zbuduję.