Stolat.pl

Adam Jerzy
Czartoryski

1970-01-01 - 1970-01-01

Czartoryski Adam Jerzy

Artysty życiorys

Częste są spory, pewnie o tym wiecie,
gdzie życie zdrowsze? Na wsi i w powiecie?
Może w stolicach, gdzieś za granicami?
I w jakiej pracy? Między zawodami
wiele jest różnic. Jaki stan cywilny
bliższy naturze? Każdy człek omylny.
Wybierzmy zawód, jakiś wolny, twórczy
nienormowany czas pracy, wybiórczy.
Weźmijmy z naszej historii przykłady,
jak pracowali nasze sławne dziady.
Ich stan cywilny, a i to, gdzie żyli,
czym się parali. Co nam zostawili
sławni przodkowie, poeci, muzycy.
Fryderyk Chopin, z powodu gruźlicy,
trzydzieści dziewięć lat zaledwie przeżył.
Można to sprawdzić, gdyby ktoś nie wierzył.
Juliusz Słowacki prawie się w tym mieści.
Paryż. Gruźlica. Przeżył lat czterdzieści.
Zygmunt Krasiński, nie cierpiał na biedę
lecz zły stan zdrowia. Lat czterdzieści siedem.
Dziecię Paryża, tam też lata pracy.
A samobójca? Stanisław Witkacy.
Warszawa, Kraków, nieraz inne sfery,
a w nich narkotyk. Lat pięćdziesiąt cztery.
Adam Mickiewicz miał sześcioro dzieci
- nie wszyscy tyle pisali poeci -
z żoną, co ponoć, odeszła psychicznie.
Adam postąpił bardzo patriotycznie.
Zostawił dzieci. Pojechał w korpusy.
Turcja to była, a nie żadne Prusy.
Czy przez arszenik, czy cholery bóle,
pięćdziesiąt siedem.Umarł w Istambule.
Jak pokazuje przykład pierwszej piątki,
żaden nie dożył nawet sześdziesiątki.
Pan Adam Asnyk, żonę wziął z dziewicy,
bardzo się zbliżył już do tej granicy.
Pięćdziesiąt dziewięć, ale cóż ... w Krakowie
grużlica jemu nie wyszła na zdrowie.
Pan Cyprian Norwid pierwszy ją przekroczy
- przytułek, bieda, głuchota i oczy -
jako kawaler, ale bez haremu.
Był pesymistą, zatem wiemy, czemu
nie poznał kobiet rozkosznego świata.
Pochodził ze wsi. Sześćdziesiąt dwa lata.
Teraz zostawmy, dżumy i cholery.
Franek Karpiński. Osiemdziesiąt cztery.
On także na wsi przecież się urodził,
pił, bawił, hulał, dziewkom dzieci płodził,
a pisać zaczął, gdy miał lat czterdzieści.
Cóż, w długim życiu doświadczenie mieści
więcej mądrości i dobrych układów.
Wbił się w Warszawie na dwór moich dziadów.
"Zabawki wierszem" tam go wprowadziły.
Trzy tomy wydał. Niespożyte siły
umożliwiły mu pisać kolędy.
Wiadomo, święte.Teraz zyskał względy
w świecie finansów, jak i w towarzyskiem.
Kupił więc wiochę gdzieś pod Wołkowyskiem.
W statecznym wieku posiadł trzy Justyny
- nie o imiona, chodzi o dziewczyny -
i w žobowiązkach z żadną się nie lenił.
Umarł ze szczęścia. Nigdy się nie żenił.

Czytając dzisiaj tamte życiorysy,
przykro mi czytać. Bezpłciowe zarysy,
co mówią o tym, gdzie kto się narodził,
co gdzie napisał, gdzie do szkoły chodził.
Smutek z opisów najczęściej wycieka.
Tylko sylwetki. Zgubiono człowieka.
Chociaż słów mnóstwo. Zwykłych oceniaczy.
Co chciał przekazać albo co to znaczy.
Dobrze, że wielcy nie powstaną z grobu,
by grafomanom zadać nieco bobu.

Jam nie recenzent ani żaden klecha.
Ciekawa jest mi poniektóra cecha.
Im wcześniej ktoś z nich zaczął komponować,
lub składać słowa i twórczo pracować,
im więcej tworzył, składał wiersz do wierszy,
tym ten żył krócej i umierał pierwszy.
Gdy miał, miast kobiet, weksle do pokrycia,
szybciej dobiegał końca swego życia.
Wielki Franciszek ... no, nie ten z Asyżu,
Karpiński przecież. Nie mieszkał w Paryżu.
Nie pisał wierszy w lat dziecięcych biegu,
lecz po czterdziestce, gdy myśli w szeregu
posłuszniej stają, bo dojrzałych więcej.
W kobiet ramiona wpadał, lecz nie w ręce.
Miał trzy Justyny, żadnej nie porzucił.
Chłopem był ze wsi i na wieś powrócił.

Cechy roztrząsam te nie bez kozery.
W tym roku skończę lat sześćdziesiąt cztery.
Pisać zacząłem koło sześćdziesiątki,
więc mi nie grozi syndrom pierwszej piątki.
Franciszka przykład mam tu też na względzie:
później zacząłem, więc lepiej mi będzie.
Amerykańscy dowodzą uczeni :
gdy umysł sprawny, ciało się nie leni.
A w drugą stronę czytając w tym dziele:
duch zdrowy mieszka tylko w zdrowym ciele.
Zmieniając London na jego przedmieścia,
mam szansę przeżyć pierwsze sto dwadzieścia
lat moich twórczo w zdrowiu doskonałem.
Wysnujmy wniosek, który tu poznałem.
Opowiem o nim słowami poety:
Długowieczności gwarancją ... Kobiety !
Dzieląc Franciszka wiek przez trzy Justyny
dojdziemy skutku dobrego przyczyny.
Jak więc widzicie, z wami jestem szczery,
przez trzy podzielmy osiemdziesiąt cztery.
Dwadzieścia osiem, liczba tajemnicza.
Z działania tego prosto się wylicza:
gdy w życiu moim pięć Justyn się zmieści
spoko przeżyję pierwsze sto czterdzieści,
bo się nie złapię na małżeństwa lasso.
Przez nie, przedwcześnie, zmarł Pablo Picasso.
Poprzez kolejnych swych małżeństw zgryzoty
nie związał myśli w jedną pełnię Roty,
w której jest prawda wprost błogosławiona:
nie w Kobiet ręce wpadaj, lecz ... w ramiona.
Tak to na skutek mych wniosków wyników
ja nie popełnię błędów poprzedników.
Wchodząc do drugiej mej życia połowy,
dewizę przyjmę: tym człek bardziej zdrowy,
im więcej kobiet kocha go prawdziwie.
Jeśli więc Pani w swym serca porywie
wytrwa, a miłość będzie mu pokłosiem,
to niekoniecznie lat dwadzieścia osiem
musi mieć sama. Taką niech zostanie,
by wzbudzać ciągle moje pożądanie.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Lub, jak to mówi inne powiedzenie,
bym ja przeżywał nią zauroczenie.
A może lepszym inne będzie zdanie:
bym ja przeżywał nią oczarowanie.
Niech więc prowadzi droga pożądania
z zauroczenia do oczarowania.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję