Adam Jerzy
Czartoryski
1970-01-01 - 1970-01-01
Czartoryski Adam Jerzy
Leszek Józef Serafinowicz
Ty, jak jeden z nielicznych, duszę piękną miałeś
W Twych słowach piękno duszy, komu mogłeś, dałeś.
Czytałem w Twoich słowach, to, co się zamienia
w chwile, które wciąż nowe, w nowe pokolenia.
Choć sam ją odrzuciłeś, szansę życia główną,
została: śmierć i miłość - obydwie zarówno,
a każda brzmi półnutą rozbitą na ćwierci:
śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.
Różnych mamy miłości przepastne otchłanie.
Gdy od nich śmierć ochroni, nic się już nie stanie.
W krainie ciszy wielkiej odmiennie wygląda
to niebo, w którym miłość niczego nie żąda.
Bo w ludziach wciąż rozbrzmiewa głos miłości tkliwy
i serc ich nie opuszcza, brzmi doba za dobą.
Odwieczny Sfinks wyszeptał: "Nie będziesz szczęśliwy
I musisz wszystko rzucić, ażeby być sobą".
Od chwil, gdy usłyszałeś pieśni nad kołyską
do chwili wiecznej ciszy stało się zbyt blisko
zmęczonej ludzkiej duszy poprzez serca tkliwość.
I wiesz, że nie ma śmierci, gdy jest sprawiedliwość.
Twe słowa czytam znowu, słowa, co są wieszcze,
byśmy pragnieniem życia więcej chcieli jeszcze.
Nie chciałeś więcej balu i jego bankietów
i resztę pozostawiasz dla nowych poetów.
I masz w tym swoją rację, nic Cię już nie męczy,
nie tańczysz i nie słuchasz jak muzyka brzęczy
i już nie musisz mrużyć ociężałych powiek.
Od wielu jesteś lepszy, przez Twe słowa, człowiek.
W Twych słowach piękno duszy, komu mogłeś, dałeś.
Czytałem w Twoich słowach, to, co się zamienia
w chwile, które wciąż nowe, w nowe pokolenia.
Choć sam ją odrzuciłeś, szansę życia główną,
została: śmierć i miłość - obydwie zarówno,
a każda brzmi półnutą rozbitą na ćwierci:
śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.
Różnych mamy miłości przepastne otchłanie.
Gdy od nich śmierć ochroni, nic się już nie stanie.
W krainie ciszy wielkiej odmiennie wygląda
to niebo, w którym miłość niczego nie żąda.
Bo w ludziach wciąż rozbrzmiewa głos miłości tkliwy
i serc ich nie opuszcza, brzmi doba za dobą.
Odwieczny Sfinks wyszeptał: "Nie będziesz szczęśliwy
I musisz wszystko rzucić, ażeby być sobą".
Od chwil, gdy usłyszałeś pieśni nad kołyską
do chwili wiecznej ciszy stało się zbyt blisko
zmęczonej ludzkiej duszy poprzez serca tkliwość.
I wiesz, że nie ma śmierci, gdy jest sprawiedliwość.
Twe słowa czytam znowu, słowa, co są wieszcze,
byśmy pragnieniem życia więcej chcieli jeszcze.
Nie chciałeś więcej balu i jego bankietów
i resztę pozostawiasz dla nowych poetów.
I masz w tym swoją rację, nic Cię już nie męczy,
nie tańczysz i nie słuchasz jak muzyka brzęczy
i już nie musisz mrużyć ociężałych powiek.
Od wielu jesteś lepszy, przez Twe słowa, człowiek.