Wiersze znanych
Sortuj według:
Osiecka Agnieszka Umarł Polak
Zimę, po pierwsze, mamy ciężką,
możeśmy też zanadto cwani,
coś nam ładnego bardzo - przeszło,
jak gdybyśmy odczarowani...
Ale to wróci, wrócić musi,
gdzież chytra minka do Polaka,
możeśmy trochę sercem głusi,
lecz dusza wciąż nie byle jaka,
oberek, obereczek, kujawiaczek...
Umarł Polak, umarł
i leży na desce,
umarł prostym chamem,
a ożyje wieszczem,
bo w Polaku - taki zwyczaj,
że nie żyje się za zycia,
ale potem, hej, po śmierci,
to się Polak mocno wierci,
kipi, rośnie niby twaróg...
gdzie jest drugi taki naród?
Stoi otwarta Puszcza Piska,
sarny na serce w boru mrą,
niby siedzimy na walizkach,
a stare domy nam się śnią.
Każdy z nas - piechur i wędrowiec,
na pamięć kursy walut zna,
a do kierdelu białych owiec
rzewną pamięcią co dzień gna.
Umarł Polak, umarł
i leży jak w kinie
jak po niego przyjdą,
to się im wywinie,
bo w Polaku taka szkoła,
gdy wołają - on nie woła,
kiedy tańczą - on nie tańczy,
i czy z tarczą, czy na tarczy,
kipi, rośnie niby twaróg...
gdzie jest drugi taki naród?
Kiedy się lubi - no to do dna,
kiedy się czubi - to do pełna,
do tego jesień jest pogodna,
choć duży wiatr, a słaba wełna.
Trudno pokochać po trzeźwemu,
dlatego mało trzeźwych dzieci
i może właśnie dzięki temu
nam się ta Polska nie rozleci.
Umarł Polak, umarł
i leży na tacy,
głoszą przemówienia
żałobni rodacy,
aż tu nagle - kur zapieje,
Polak wstaje i trzeźwieje,
kipi, rośnie niczym twaróg...
gdzie jest drugi taki naród?,
możeśmy też zanadto cwani,
coś nam ładnego bardzo - przeszło,
jak gdybyśmy odczarowani...
Ale to wróci, wrócić musi,
gdzież chytra minka do Polaka,
możeśmy trochę sercem głusi,
lecz dusza wciąż nie byle jaka,
oberek, obereczek, kujawiaczek...
Umarł Polak, umarł
i leży na desce,
umarł prostym chamem,
a ożyje wieszczem,
bo w Polaku - taki zwyczaj,
że nie żyje się za zycia,
ale potem, hej, po śmierci,
to się Polak mocno wierci,
kipi, rośnie niby twaróg...
gdzie jest drugi taki naród?
Stoi otwarta Puszcza Piska,
sarny na serce w boru mrą,
niby siedzimy na walizkach,
a stare domy nam się śnią.
Każdy z nas - piechur i wędrowiec,
na pamięć kursy walut zna,
a do kierdelu białych owiec
rzewną pamięcią co dzień gna.
Umarł Polak, umarł
i leży jak w kinie
jak po niego przyjdą,
to się im wywinie,
bo w Polaku taka szkoła,
gdy wołają - on nie woła,
kiedy tańczą - on nie tańczy,
i czy z tarczą, czy na tarczy,
kipi, rośnie niby twaróg...
gdzie jest drugi taki naród?
Kiedy się lubi - no to do dna,
kiedy się czubi - to do pełna,
do tego jesień jest pogodna,
choć duży wiatr, a słaba wełna.
Trudno pokochać po trzeźwemu,
dlatego mało trzeźwych dzieci
i może właśnie dzięki temu
nam się ta Polska nie rozleci.
Umarł Polak, umarł
i leży na tacy,
głoszą przemówienia
żałobni rodacy,
aż tu nagle - kur zapieje,
Polak wstaje i trzeźwieje,
kipi, rośnie niczym twaróg...
gdzie jest drugi taki naród?,
Osiecka Agnieszka Szara sukienka
Tkwić
w szarej sukience
i podziwiać jak oddychasz.
Taki to był ten mój program.
Okazało się jednak, że należy
lśnić, błyszczeć, wibrować,
mieć myśli i pomysły,
być kimś,
mieć głowę na karku,
na głowie lok,
nad lokiem aureolę,
nad aureolą ptactwo,
dla ptactwa ziarno,
na ziarno pieniądze,
pieniądze za muzykę,
muzykę za ciebie,
za oddech
i za szarą sukienkę.
w szarej sukience
i podziwiać jak oddychasz.
Taki to był ten mój program.
Okazało się jednak, że należy
lśnić, błyszczeć, wibrować,
mieć myśli i pomysły,
być kimś,
mieć głowę na karku,
na głowie lok,
nad lokiem aureolę,
nad aureolą ptactwo,
dla ptactwa ziarno,
na ziarno pieniądze,
pieniądze za muzykę,
muzykę za ciebie,
za oddech
i za szarą sukienkę.
Osiecka Agnieszka Kochać za młodu
Kochać za młodu się nie chciało,
gdy się kochało, to nie dość,
cóż winne zbyt leniwe ciało,
cóż winien niełaskawy los? ...
Nie dosyć człowiek był szalony,
nie dosyć śmiały, nie dość zły,
niegotów polec za androny,
niegotów błądzić pośród mgły.
Wypić za młodu się nie chciało,
a gdy się piło, to nie dość,
cóż winne nazbyt trzeźwe ciało,
cóż winien zbyt łaskawy los.
Nie dosyć człowiek był zalany,
nie dosyć śmiały, nie dość zły,
niegotów skonać za banały,
niegotów brodzić pośród mgły.
Dziś by się piło i kochało,
gdzieś by się gnało pośród mgły,
gdyby choć echo zawołało,
gdyby zapukał ktoś do drzwi,
dziś by się śniło i cierpiało,
dziś by się gnało pośród mgły,
gdyby choć echo zawołało,
o gdyby, gdyby, gdyby, gdy! ...,
gdy się kochało, to nie dość,
cóż winne zbyt leniwe ciało,
cóż winien niełaskawy los? ...
Nie dosyć człowiek był szalony,
nie dosyć śmiały, nie dość zły,
niegotów polec za androny,
niegotów błądzić pośród mgły.
Wypić za młodu się nie chciało,
a gdy się piło, to nie dość,
cóż winne nazbyt trzeźwe ciało,
cóż winien zbyt łaskawy los.
Nie dosyć człowiek był zalany,
nie dosyć śmiały, nie dość zły,
niegotów skonać za banały,
niegotów brodzić pośród mgły.
Dziś by się piło i kochało,
gdzieś by się gnało pośród mgły,
gdyby choć echo zawołało,
gdyby zapukał ktoś do drzwi,
dziś by się śniło i cierpiało,
dziś by się gnało pośród mgły,
gdyby choć echo zawołało,
o gdyby, gdyby, gdyby, gdy! ...,
Okudżawa Bułat Do widzenia, chł...
Coś ty, wojno, zrobiła?
Jak mogłaś tak?...
Opustoszał park miejski i sad.
Chłopcy głowy podnieśli, ruszyli w takt...
W jednej chwili przybyło im lat.
Obejrzeli się tylko od proga i już
w ciemność poszli czwórkami i w dal.
Do widzenia, chłopaki.
Chłopcy,
cóż,
wróćcie, cało, jeżeli się da.
Nie żałujcie wrogowi granatów, kul,
idźcie śmiało, gdy werbel gra,
ale wróćcie, chłopaki, z bitewnych pól,
wróćcie do nas, jeżeli się da.
Ach wojenko przeklęta - zgiełk boju, kurz,
zamiast ślubów, rozłąka i znój.
Dawno nasze dziewczęta oddały już
młodszym siostrom weselny strój.
Łomot butów żołnierskich, wybuchów błysk
i szynele spłowiałe, i dym...
Ech,
dziewczęta,
naplujcie oszczercy w pysk!
Przyjdzie czas - policzymy się z nim.
Niech tam mówi, że zwiódł was kołowrót dróg,
że zmieniła was wojna do cna.
Do widzenia dziewczyny.
Na miły Bóg,
wróćcie do nas, jeżeli się da.
Jak mogłaś tak?...
Opustoszał park miejski i sad.
Chłopcy głowy podnieśli, ruszyli w takt...
W jednej chwili przybyło im lat.
Obejrzeli się tylko od proga i już
w ciemność poszli czwórkami i w dal.
Do widzenia, chłopaki.
Chłopcy,
cóż,
wróćcie, cało, jeżeli się da.
Nie żałujcie wrogowi granatów, kul,
idźcie śmiało, gdy werbel gra,
ale wróćcie, chłopaki, z bitewnych pól,
wróćcie do nas, jeżeli się da.
Ach wojenko przeklęta - zgiełk boju, kurz,
zamiast ślubów, rozłąka i znój.
Dawno nasze dziewczęta oddały już
młodszym siostrom weselny strój.
Łomot butów żołnierskich, wybuchów błysk
i szynele spłowiałe, i dym...
Ech,
dziewczęta,
naplujcie oszczercy w pysk!
Przyjdzie czas - policzymy się z nim.
Niech tam mówi, że zwiódł was kołowrót dróg,
że zmieniła was wojna do cna.
Do widzenia dziewczyny.
Na miły Bóg,
wróćcie do nas, jeżeli się da.