Wiersze znanych
Sortuj według:
Wawiłow Danuta Trójkątna bajka
Była raz sobie skała
bardzo dziwna, TRĂJKÄTNA,
stał na tej skale pałac,
bardzo dziwny, TRĂJKÄTNY.
W pałacu tym na tronie
bardzo dziwnym, TRĂJKÄTNYM,
zasiadał król w koronie
bardzo dziwnej, TRĂJKÄTNEJ,
i patrzył z okna wieży
bardzo dziwnej, TRĂJKÄTNEJ,
na dzielnych swych rycerzy
bardzo dziwnych, TRĂJKÄTNYCH.
Aż kiedyś raz dworacy
na szczerozłotej tacy
przynieśli mu śniadanie
wykwintne niesłychanie -
a było to nieduże
zwyczajne jajko kurze,
bardzo dziwne,
OKRÄGŁE!
I krzyknął król:
,,No wiecie!
Toż to prawdziwa bajka!
Pomyśleć, że na świecie
są takie cudne jajka!
Więc niech mi odtąd wszędzie
OKRÄGŁYM wszystko będzie!\"
Dworacy - nieboracy
zabrali się do pracy
i w ciągu jednej chwili
jak kazał, tak zrobili.
I odtąd stała skała
bardzo dziwna, OKRÄGŁA,
a na tej skale pałac
bardzo dziwny, OKRÄGŁY,
w pałacu zaś na tronie
bardzo dziwnym, OKRÄGŁYM,
zasiadał król w koronie
bardzo dziwnej, OKRÄGŁEJ,
i patrzył z okna wieży
bardzo dziwnej, OKRÄGŁEJ,
na dzielnych swych rycerzy
bardzo dziwnych, OKRÄGŁYCH.
bardzo dziwna, TRĂJKÄTNA,
stał na tej skale pałac,
bardzo dziwny, TRĂJKÄTNY.
W pałacu tym na tronie
bardzo dziwnym, TRĂJKÄTNYM,
zasiadał król w koronie
bardzo dziwnej, TRĂJKÄTNEJ,
i patrzył z okna wieży
bardzo dziwnej, TRĂJKÄTNEJ,
na dzielnych swych rycerzy
bardzo dziwnych, TRĂJKÄTNYCH.
Aż kiedyś raz dworacy
na szczerozłotej tacy
przynieśli mu śniadanie
wykwintne niesłychanie -
a było to nieduże
zwyczajne jajko kurze,
bardzo dziwne,
OKRÄGŁE!
I krzyknął król:
,,No wiecie!
Toż to prawdziwa bajka!
Pomyśleć, że na świecie
są takie cudne jajka!
Więc niech mi odtąd wszędzie
OKRÄGŁYM wszystko będzie!\"
Dworacy - nieboracy
zabrali się do pracy
i w ciągu jednej chwili
jak kazał, tak zrobili.
I odtąd stała skała
bardzo dziwna, OKRÄGŁA,
a na tej skale pałac
bardzo dziwny, OKRÄGŁY,
w pałacu zaś na tronie
bardzo dziwnym, OKRÄGŁYM,
zasiadał król w koronie
bardzo dziwnej, OKRÄGŁEJ,
i patrzył z okna wieży
bardzo dziwnej, OKRÄGŁEJ,
na dzielnych swych rycerzy
bardzo dziwnych, OKRÄGŁYCH.
Wawiłow Danuta Dziwny pies
Jeden, dwa,
jeden, dwa,
pewna pani
miała psa.
Trzy i cztery,
trzy i cztery,
pies ten dziwne
miał maniery.
Pięć i sześć,
pięć i sześć,
wcale lodów
nie chciał jeść.
Siedem, osiem,
siedem, osiem,
wciąż o kości
tylko prosił.
Dziewięć, dziesięć,
dziewięć, dziesięć,
kto z nas kości
mu przyniesie?
Może ja?
Może ty?
Licz od nowa -
raz, dwa, trzy...
jeden, dwa,
pewna pani
miała psa.
Trzy i cztery,
trzy i cztery,
pies ten dziwne
miał maniery.
Pięć i sześć,
pięć i sześć,
wcale lodów
nie chciał jeść.
Siedem, osiem,
siedem, osiem,
wciąż o kości
tylko prosił.
Dziewięć, dziesięć,
dziewięć, dziesięć,
kto z nas kości
mu przyniesie?
Może ja?
Może ty?
Licz od nowa -
raz, dwa, trzy...
Wawiłow Danuta Dziwny kot
Raz na ulicy Szerokiej
był kot, co udawał fokę.
Nie chciał włazić na płoty
tak, jak to robią koty.
Wolał biegać w podskokach
tak, jak to robi foka.
Miast łapą myć się starannie,
dzień cały pluskał się w wannie,
nurkował do dołu głową
i śledzie jadł na surowo.
Wołała ulica Szeroka:
,,Co on wyprawia, niecnota!\"
... A może to była foka,
co udawała kota?
był kot, co udawał fokę.
Nie chciał włazić na płoty
tak, jak to robią koty.
Wolał biegać w podskokach
tak, jak to robi foka.
Miast łapą myć się starannie,
dzień cały pluskał się w wannie,
nurkował do dołu głową
i śledzie jadł na surowo.
Wołała ulica Szeroka:
,,Co on wyprawia, niecnota!\"
... A może to była foka,
co udawała kota?
Wawiłow Danuta Nie Wiem Kto
Pewnego razu Nie Wiem Kto
raniutko wstał z pościeli, .
na głowę włożył Nie Wiem Co,
na nogi włożył Nie Wiem Co,
do torby włożył Nie Wiem Co -
i tyle go widzieli!
I wcale mu nie było źle,
gdy się tak włóczył Nie Wiem Gdzie
na słońcu, w deszczu, w cieniu -
obiady jadał albo nie,
odpocząć siadał albo nie
i wcale tym nie martwił się,
i grywał na grzebieniu...
I od tej pory Nie Wiem Jak
odnaleźć go na świecie...
I nie wie ryba ani rak,
i nie wie zwierze ani ptak,
i pewnie wy nie wiecie!
raniutko wstał z pościeli, .
na głowę włożył Nie Wiem Co,
na nogi włożył Nie Wiem Co,
do torby włożył Nie Wiem Co -
i tyle go widzieli!
I wcale mu nie było źle,
gdy się tak włóczył Nie Wiem Gdzie
na słońcu, w deszczu, w cieniu -
obiady jadał albo nie,
odpocząć siadał albo nie
i wcale tym nie martwił się,
i grywał na grzebieniu...
I od tej pory Nie Wiem Jak
odnaleźć go na świecie...
I nie wie ryba ani rak,
i nie wie zwierze ani ptak,
i pewnie wy nie wiecie!