
Rafał
Wojaczek
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Wojaczek Rafał List do nieznaneg...
Jenseits von Gut und BĂśse
Pański pokój wynajęty u rencistki
Dawno wdowy ale z seksem niewygasłym
Która pieska ma Pan musi wyprowadzić
Nawet wtedy gdy pan zaczął nowy wiersz
Z jednym krzesłem wąskim łóżkiem bujnym grzybem
Pański pokój nieprzytulny zwłaszcza teraz
Kiedy w okno co na północ zawsze patrzy
Tłucze dziobem mrozu biały zimny ptak
Czy herbatę choć pan może sobie zrobić?
Czy sprowadzić może sobie pan dziewczynę?
Pańska matka odwiedziła pana kiedyś
W tym pokoju gdzie z sufitu patrzy strach?
W rękopisach czy nikt panu tam nie grzebie?
Czy za światło każą panu coś dopłacać?
Te butelki opróżnione z podłej wódki
Gospodyni panu chyba ma za złe?
Pańską twierdzą i wygnaniem jest ten pokój
Wieżą ponad dobrem i złem i społeczeństwem
Czy pan nigdy nie próbuje z niego uciec?
Z rozpaczliwych czterech kątów Piąty: śmierć
Pański pokój wynajęty u rencistki
Dawno wdowy ale z seksem niewygasłym
Która pieska ma Pan musi wyprowadzić
Nawet wtedy gdy pan zaczął nowy wiersz
Z jednym krzesłem wąskim łóżkiem bujnym grzybem
Pański pokój nieprzytulny zwłaszcza teraz
Kiedy w okno co na północ zawsze patrzy
Tłucze dziobem mrozu biały zimny ptak
Czy herbatę choć pan może sobie zrobić?
Czy sprowadzić może sobie pan dziewczynę?
Pańska matka odwiedziła pana kiedyś
W tym pokoju gdzie z sufitu patrzy strach?
W rękopisach czy nikt panu tam nie grzebie?
Czy za światło każą panu coś dopłacać?
Te butelki opróżnione z podłej wódki
Gospodyni panu chyba ma za złe?
Pańską twierdzą i wygnaniem jest ten pokój
Wieżą ponad dobrem i złem i społeczeństwem
Czy pan nigdy nie próbuje z niego uciec?
Z rozpaczliwych czterech kątów Piąty: śmierć
Wojaczek Rafał List spod celi
Jest figurka ulepiona z chleba
Razowego jak twoje podbrzusze.
I nazwałem ją jak kiedyś Ciebie,
By twe imię nie było mi puste.
Ulepiłem swoimi palcami,
Ostrzem drzazgi zaznaczyłem pępek,
Postawiłem ją na parapecie
Świata, który świeci za kratami.
Teraz patrzę na nią, czy już słucha.
Widzę w grudzie szpary, leczę śliną.
Jest mój język, Twoje suche usta
Kiedyś były równie chłonną gliną.
Razowego jak twoje podbrzusze.
I nazwałem ją jak kiedyś Ciebie,
By twe imię nie było mi puste.
Ulepiłem swoimi palcami,
Ostrzem drzazgi zaznaczyłem pępek,
Postawiłem ją na parapecie
Świata, który świeci za kratami.
Teraz patrzę na nią, czy już słucha.
Widzę w grudzie szpary, leczę śliną.
Jest mój język, Twoje suche usta
Kiedyś były równie chłonną gliną.
Wojaczek Rafał List spod celi II
Choćbyśmy sobie przed snem długo je powtarzali
Twoje imię jest ścieżką co nigdzie nie prowadzi.
I sen wreszcie sie waha czy wybrać znów tę stronę
dokąd przez niebo idą tylko gwiazdy bose.
I tak we śnie lecz bez snów leżymy do rana
jakby nas skopano na niełaskawe dno.
A jest nas dziewięciuset i w naszych celach mdłą
mgłą szyby zadymi porannej śmierci zapach.
Twoje imię jest ścieżką co nigdzie nie prowadzi.
I sen wreszcie sie waha czy wybrać znów tę stronę
dokąd przez niebo idą tylko gwiazdy bose.
I tak we śnie lecz bez snów leżymy do rana
jakby nas skopano na niełaskawe dno.
A jest nas dziewięciuset i w naszych celach mdłą
mgłą szyby zadymi porannej śmierci zapach.
Wojaczek Rafał * * * [Ludzie kł...
Ludzie kładą się spać
Przed snem dobrze zjeść jabłko
Ja książe Akwitanii
wspinam się na drzewo
w najlepszym wyjściowym ubraniu
Podglądam sąsiadkę
rozbierającą się do snu
Dżuma zniosła sądy wartościujące powiada
inny Francuz też szalony
Lewa pierś sąsiadki
jest nieco większa od prawej
Zwichnięta symetria
to właśnie to
Potem spadłem z drzewa
Przed snem dobrze zjeść jabłko
Ja książe Akwitanii
wspinam się na drzewo
w najlepszym wyjściowym ubraniu
Podglądam sąsiadkę
rozbierającą się do snu
Dżuma zniosła sądy wartościujące powiada
inny Francuz też szalony
Lewa pierś sąsiadki
jest nieco większa od prawej
Zwichnięta symetria
to właśnie to
Potem spadłem z drzewa