Stanislaw
Wyspianski
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Wyspianski Stanislaw Do Wilhelma Feldm...
Kochany Panie Redaktorze!
Nienawidzę - więc daru przyjąć nie mogę, jako daru.
W zamian gdyby choć parę gałązek
znad brzegu Wilii lub z brzegów Wilejki,
gdyby choć jaki strzęp, z głowy zawiązek,
jaki Litwinki noszą lub Rutejki,
gdyby choć kostur ledwo ociosany,
na wzór kostura owego Lizdejki,
gdyby kamyczek ze ścian owej wieży,
gdyby garść piasku, lecz byle z tej ziemi,
gdzieśmy przysięgli w jedności żyć z niemi.
Lecz z dalsza nic.
Nienawidzę - więc daru przyjąć nie mogę, jako daru.
W zamian gdyby choć parę gałązek
znad brzegu Wilii lub z brzegów Wilejki,
gdyby choć jaki strzęp, z głowy zawiązek,
jaki Litwinki noszą lub Rutejki,
gdyby choć kostur ledwo ociosany,
na wzór kostura owego Lizdejki,
gdyby kamyczek ze ścian owej wieży,
gdyby garść piasku, lecz byle z tej ziemi,
gdzieśmy przysięgli w jedności żyć z niemi.
Lecz z dalsza nic.
Wyspianski Stanislaw Gdy przyjdzie mi ...
1
Gdy przyjdzie mi ten świat porzucić,
na jakąż nutę będę nucić
melodię zgonu ma wyprawną?
Rzuciłem przecież go już dawno.
2
Już dawno się przestałem smucić
o rzeczy mile mnie stracone.
Miałyżby smutki moje wrócić,
kraść, co już dawno ukradzione.
3
Przecież już dawno się wyzbyłem
marzeń o utraconym raju.
żyję, by zwało sie, że żyłem...
nad jakąś rzeką, w jakima kraju...
4
Nad jakąś rzeką, w jakimś mieście,
gdzie ślubowałem ślub niewieście,
gdzie dom stworzyłem jej i sobie
z myslą o jednym wspólnym grobie.
5
A na tym grobie, wspólnym domie,
niechże mi wiatr gałązki łomie,
gałązki zeschłe, zwiedłe, kruche
w jesienną deszczną zawieruchę.
6
Tak samo będę słuchał w grobie,
jak deszcz po świecie pluszczę sobie,
jak słucham deszczu za ta ścianą -- --
i wiem, ze znów się zbudzę rano.
7
Niechże mi rano słońce świeci,
niech świeci jasno, mocno grzeje.
Nad grób niech przyjdą moje dzieci
i niech się jedno z nich zaśmieje.
Gdy przyjdzie mi ten świat porzucić,
na jakąż nutę będę nucić
melodię zgonu ma wyprawną?
Rzuciłem przecież go już dawno.
2
Już dawno się przestałem smucić
o rzeczy mile mnie stracone.
Miałyżby smutki moje wrócić,
kraść, co już dawno ukradzione.
3
Przecież już dawno się wyzbyłem
marzeń o utraconym raju.
żyję, by zwało sie, że żyłem...
nad jakąś rzeką, w jakima kraju...
4
Nad jakąś rzeką, w jakimś mieście,
gdzie ślubowałem ślub niewieście,
gdzie dom stworzyłem jej i sobie
z myslą o jednym wspólnym grobie.
5
A na tym grobie, wspólnym domie,
niechże mi wiatr gałązki łomie,
gałązki zeschłe, zwiedłe, kruche
w jesienną deszczną zawieruchę.
6
Tak samo będę słuchał w grobie,
jak deszcz po świecie pluszczę sobie,
jak słucham deszczu za ta ścianą -- --
i wiem, ze znów się zbudzę rano.
7
Niechże mi rano słońce świeci,
niech świeci jasno, mocno grzeje.
Nad grób niech przyjdą moje dzieci
i niech się jedno z nich zaśmieje.
Wyspianski Stanislaw Habt acbt! - Mars...
Habt acbt! - Marschieren, Zug marsch! - - - Idą - - step miarowy. -
Odeszli, schodząc w do} przez drogi zbocze,
a On nad nimi rósł za nimi w podobłocze,
coraz górniejszy, rozległy, przestrony,
rósł w grzywy dachów, rósł w baszt dziwne głowy
i wołał w Miasto, aż het za łan polny
z iglic i szczytów wież we wszystkie strony:
"Otom jest wolny, wolny, wolny, wolny!"
O, niechaj ci, co czcić chcą dumę twoją,
dziś uszanują święte twe pustkowie;
niechaj witając cię w witalnej mowie,
imion niemiłych nie wnoszą w podwoje.
Dymitr z Goraja kapryśnej dziewczynie
onego czasu topór wydarł z dłoni
i pchnął do komnat - zawstydzoną w czynie
tę - co jak Święta zmarła w tej ustroni.
Nie upodlenie to, kto w walce pada,
czyli zwyciężon przemocą czy zdradą;
lecz ci, podobni do owczego stada,
co stopę cudzą na kark własny kładą.
Oni, zaiste, nie widzą nic złego,
ze biorą tego, którego chcą, pana, -
wszakże aż trzeba było Zamoyskiego,
by precz Cesarza zgnal Maksymiliana.
Odeszli, schodząc w do} przez drogi zbocze,
a On nad nimi rósł za nimi w podobłocze,
coraz górniejszy, rozległy, przestrony,
rósł w grzywy dachów, rósł w baszt dziwne głowy
i wołał w Miasto, aż het za łan polny
z iglic i szczytów wież we wszystkie strony:
"Otom jest wolny, wolny, wolny, wolny!"
O, niechaj ci, co czcić chcą dumę twoją,
dziś uszanują święte twe pustkowie;
niechaj witając cię w witalnej mowie,
imion niemiłych nie wnoszą w podwoje.
Dymitr z Goraja kapryśnej dziewczynie
onego czasu topór wydarł z dłoni
i pchnął do komnat - zawstydzoną w czynie
tę - co jak Święta zmarła w tej ustroni.
Nie upodlenie to, kto w walce pada,
czyli zwyciężon przemocą czy zdradą;
lecz ci, podobni do owczego stada,
co stopę cudzą na kark własny kładą.
Oni, zaiste, nie widzą nic złego,
ze biorą tego, którego chcą, pana, -
wszakże aż trzeba było Zamoyskiego,
by precz Cesarza zgnal Maksymiliana.
Wyspianski Stanislaw I ciągle widzę ...
Kochany Panie.
I ciągle widzę ich twarze,
ustawnie w oczy ich patrzę -
ich nie ma - myślę i marzę,
widzę ich w duszy teatrze.
teatr mój widzę ogromny,
wielkie powietrzne przestrzenie,
ludzie je pełnią i cienie),
Ja jestem grze ich przytomny.
Ich sztuka jest sztuką moją,
melodię słyszę chóralną,
jak rosną w burzę nawalną,
w gromy i wichry się zbroją.
W gromach i wichrze szaleją
i gasną w gromach i wichrze -
w mroku mdlejące i cichsze -
już ledwo, ledwo widnieją -
znów wstają - wracają ogromne,
olbrzymie, żyjące - przytomne.
Grają - tragedię mąk duszy
w tragicznym teatru skłonie,
żar święty w trójnogach płonie
i flet zawodzi pastuszy.
Ja słucham, słucham i patrzę -
poznaję - znane mi twarze -
ich nie ma - myślę i marze,
widzę ich w duszy teatrze!
I ciągle widzę ich twarze,
ustawnie w oczy ich patrzę -
ich nie ma - myślę i marzę,
widzę ich w duszy teatrze.
teatr mój widzę ogromny,
wielkie powietrzne przestrzenie,
ludzie je pełnią i cienie),
Ja jestem grze ich przytomny.
Ich sztuka jest sztuką moją,
melodię słyszę chóralną,
jak rosną w burzę nawalną,
w gromy i wichry się zbroją.
W gromach i wichrze szaleją
i gasną w gromach i wichrze -
w mroku mdlejące i cichsze -
już ledwo, ledwo widnieją -
znów wstają - wracają ogromne,
olbrzymie, żyjące - przytomne.
Grają - tragedię mąk duszy
w tragicznym teatru skłonie,
żar święty w trójnogach płonie
i flet zawodzi pastuszy.
Ja słucham, słucham i patrzę -
poznaję - znane mi twarze -
ich nie ma - myślę i marze,
widzę ich w duszy teatrze!