Stolat.pl

Wiersze znanych

Sortuj według:

Cisło Maciej O Tobie

Ani


1

Deszcz. Wszystko zmyje, czerwone włosy dziewczyny
wylot ulicy. I myśli. Myśli. Boże
czy ty nim żyjesz -- życiem? Tak bez adresu
tęskniłem tylko w dziec""""iństwie. Samotność --
jakbyś rankiem spojrzał w okno
i obłoki dojrzał szybujące
w pustce,
i nic więcej.


2

C h c ę --
chcę ciebie! która tak od nie-
chcenia
siebie posiadasz!

Chcę mieć wszystkie ciała
twego kosmosu, jak w śmierci
gdy się ma
myśli drzew chmur
i kamieni -- przesuwane na Liczydłach
poezji:

ciała niebieskie
róż makijaż
i nagie, giętkie.
-- -- -- -- -- -- --


3
Złoto-biel, sandał
na wysmukłej szpilce
stopa w cieniutkich paskach-balans
bioder-ramię: weź!
mnie.
Usta język-zęby; zjedz!
i te dwie, sterczące zaczepnie
zezujące rozbieżnie -- o!
esownice profilu.

4
"Pochylają się nad głębokimi studniami
przykładają sobie ucho do piersi, ciekawi
czy tam wewnątrz nie usłyszą
szponów wielkich niespokojnych drapieżców
szarpiących się wściekle w ich klatkach.
Jedynie po to by czuć jak drżą wzajemnie
i żeby się przerażać swą samotnością.
Ponad mrocznymi, palącymi jak piętno głębiami"

5
B y ć s o b ą

...i być kimś!
Samoświadomość świata to Inny.
Męski
mężczyzna, kobieca kobieta dziecinne
dziecko --- jedno namiętnie pożąda drugiego;
żywe życie

śmieje się ze słowa "zdrada", życie zdradzić
można tylko ze śmiercią.
...Masz okno okrężne
w pokoju, wokół okna,
przez które widać brakujący krajobraz.

6

żeńska -- rzeka
łania łąka noc
poezja --
to są wszystko siostry
mojej żony.

Jej bratem, ludzkim,
był może Cezar! Kepler
sam Bóg.
Ale to przecież im bardziej
nie on --
a rzeka -- tym bardziej ona.
Ona dla mnie.


7

Chłodna kropla światła łza
na policzku dziecka o świcie.
Śnił mu się Strach -- a przecież ono
jest naszą Najodważniejszą
przenośnią -- przenoszącą nas
w nieskończoność --
więcej

Corso Gregory Na Akropolu

Na Akropolu siedziałem ja krótkotrwały
Wśród Czasu nieubłaganie kruszącego kamień,
Słyszałem jak przeszyty Październik zakrzyknął
Gdy Cztery Wiatry rozrzuciły z hukiem
Płatki skamieniałego śniegu.
Widziałem spowitą w białe płótno Nike
Zwiniętą jak zwierzę kopalne
- Jej powiewną szatę, rozwiązany sandał,
Zachód słońca ogrzewał stogi siana;
Rozpostarła się szata ziemi,
A Kariatydy stały w powietrzu
Podtrzymując niebo,
Wokół nich jutrznia i bursztyn,
Jak jedwabiste trąbki walczące o przewagę.

Jak bogaty w sen o miłości
Tam byłem, O wysokie miasto!
Dumny i pyszny, że właśnie ja,
Zaledwie młodzieniec
Mogłem nakryć stół dla Zeusa -
Obrus, zastawę srebrną i pokarm
Położono na stalowym stole
W małej izbie.
A teraz siedziałem w bezmiernej twej ekspansji w czasie
Dziękując Bullfinchowi i Will Durantowi
Ich Atenie i Siedzącej Demeter,
I wszystkim dawcom snów
że Olimp to nie miejsce
Gdzie młodzież tylko usługuje
A w starości nie siada za stołem.

Noc była odpowiednia!
Włączono chyba wszystkie wtyczki nieba
Noc była czarna i biała -
A księżyc jak pierś kobiety
Karmił Partenon do syta.
Szybko krążyłem wśród filarów
Jak duch wijący się w przód i w tył,
Szczęśliwy tygrys Sambo, magnes trzymany przez niebo -

Bez tchu stałem w kolumnę zmieniony przez księżyc,
Słuchając lamentu Sofoklesa w dole.
Teatr się świecił! A chór zawodził -
Widma! Widma w dwu szarych rzędach
Kiwające się w przód i w tył i wbiegające
By pochwycić coś i uciec; to cofające się znów,
Bełkoczące i sylabizujące prastarą skargę
- To wszystko z młodych płuc na parterze.
z twarzą wciśniętą w filar płakałem
Płakałem za mym cieniem tym wiernym strażnikiem
Rozpryśniętym na najpiękniejszej posadzce świata.
więcej

Corso Gregory Pisane na stopnia...

Prawda ogranicza człowieka
Prawda nie da mu pójść dalej
Świat się zmienia
Kwiat w i e że się zmienia
Ciężki jest smutek dnia
Starzy mają wzrok potępionych
Młodzi mylnie odczytują swój los w tym wzroku
Oto prawda
Lecz nie c a ł a prawda
życie coś znaczy
Lecz ja nie znam tego znaczenia
Nawet gdy czułem że może być bez sensu
Ufałem i szukałem jakiegoś sensu
To nie była zabawa w poezję
Tam były długi do płacenia
Wzywając Śmierć i Boga
Miałem śmiałość o Nich mówić
Śmierć bez życia nie miała znaczenia
Tak świat się zmienia
Lecz Śmierć jest ta sama
Usuwa człowieka z życia
Jedynego sensu który zna
I zwykle to smutna sprawa

Śmierć
Byłem niewinny Byłem poważny
Humor ratował mnie od amatorstwa w filozofii
Mogę zaprzeczyć swym przekonaniom
Mogę mogę

Ponieważ chcę znać sens wszystkiego
Lecz siedzę jak pokonany
Jęcząc: Och, jakąż odpowiedzialnością
Obarczyłem ciebie, Gregory
Śmiercią i Bogiem
Ciężko jak ciężko

Nauczyłem się - życie to nie sen
Nauczyłem się - prawda oszukuje
Człowiek to nie Bóg
życie trwa stulecie
Śmierć chwilę
więcej

Corso Gregory Uccello

Oni nigdy nie umrą na tym polu bitwy
ani cień wilków czyhających, na łup wojenny nie zagarnie
ich skarbów jak oblubienic spod wszelkich horyzontów
Nie będzie zmarłych, by ścisnąć ich puste brzuchy
ani stert sztywnych koni by krwią spryskać ich, lśniące oczy
lub przyspieszyć pożeranie zmarłych
Oni woleliby dąsać się oszalałymi z głodu językami
niż uwierzyć że na tym polu nikt nie umrze
Oni nigdy nie umrą walczą tak objęci
oddech przy oddechu oko obok oka nie można umrzeć
ani drgnąć blask się nie sączy ramię bez maczugi
tylko koń dyszący obok konia tarcza błyszczy
przy tarczy promienna błyskiem ska spod hełmu
ach jak trudno wpaść między te splecione lance
I te chorągwie ! gniewne lśniące godłami w poprzek
wytartego nieba
Myślałbyś że namaluje armie na rzek mroźnych brzegu
rzędy żelaznych czaszek błyskających w mroku
Myślałbyś że tu Dukt nie umrze
usta wszystkich rycerzy są jak zamek pieśni
każda żelazna pięść senny gong cep dzwoniący o cep
jak szczęk złota

o, jak bym chciał się znaleźć w takiej właśnie bitwie !
srebrny człowiek na czarnym koniu z czerwonym sztandarem
i pasiastą
lancą nigdy nie umrze lecz wiecznie trwać będzie
jak złoty książę malowanej wojny
więcej
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję