Wiersze znanych
Sortuj według:
Stabro Stanisław Spij moja miłoś...
Śpij moja miłości
niepotrzebne ci już
dom ani obietnice
ani dziecko
uciekające po skrzypiących schodach
śpij moja miłości
która nigdy nie otwierałaś
żył
ani nie odwiedzałaś kliniki
zbyt szczelnie ukrytej w parku
śpij moja miłości
w tamtym mieście
innym niż to które krwawi
śpij bez lęków
chociaż tutaj
ktoś płacze cichutko
niepotrzebne ci już
dom ani obietnice
ani dziecko
uciekające po skrzypiących schodach
śpij moja miłości
która nigdy nie otwierałaś
żył
ani nie odwiedzałaś kliniki
zbyt szczelnie ukrytej w parku
śpij moja miłości
w tamtym mieście
innym niż to które krwawi
śpij bez lęków
chociaż tutaj
ktoś płacze cichutko
Staff Leopold Rzęsa
W starym, zapuszczonym parku
Stałem nad stawem
Pokrytym grubym kożuchem rzęsy.
Myśląc,
że woda była tu kiedyś przejrzysta
I dziś by być taka powinna.
Podjętą z ziemi suchą gałęzią
Zacząłem zgarniać zieloną patynę
I odprowadzać do odpływu.
Zastał mnie przy tym zajęciu
Mędrzec spokojny
O czole myślą rozciętym
I rzekł z łagodnym uśmiechem
Pobłażliwego wyrzutu:
"Nie żal ci czasu?
Każda chwila jest kroplą wieczności,
życie mgnieniem jej oka.
Tyle jest spraw arcyważnych".
Odszedłem zawstydzony
I przez dzień cały myslałem
O życiu i o śmierci,
O Sokratesie
I niesmiertelności duszy,
O piramidach i pszenicy egipskiej,
O rzymskim Forum i księżycu,
O mamucie i wieży Eiffla...
Ale nic z tego nie wyszło.
Wróciwszy nazajutrz
Na to samo miejsce,
Ujrzałem nad stawem,
Pokrytym grubym, zielonym kożuchem,
Mędrca z czołem wygładzonym,
Który spokojnie,
Porzuconą przeze mnie gałęzią,
Zgarniał z powierzchni wody rzęsę
I odprowadzał do odpływu.
Wkolo szumiały cicho drzewa,
W gałęziach śpiewały ptaki.
Stałem nad stawem
Pokrytym grubym kożuchem rzęsy.
Myśląc,
że woda była tu kiedyś przejrzysta
I dziś by być taka powinna.
Podjętą z ziemi suchą gałęzią
Zacząłem zgarniać zieloną patynę
I odprowadzać do odpływu.
Zastał mnie przy tym zajęciu
Mędrzec spokojny
O czole myślą rozciętym
I rzekł z łagodnym uśmiechem
Pobłażliwego wyrzutu:
"Nie żal ci czasu?
Każda chwila jest kroplą wieczności,
życie mgnieniem jej oka.
Tyle jest spraw arcyważnych".
Odszedłem zawstydzony
I przez dzień cały myslałem
O życiu i o śmierci,
O Sokratesie
I niesmiertelności duszy,
O piramidach i pszenicy egipskiej,
O rzymskim Forum i księżycu,
O mamucie i wieży Eiffla...
Ale nic z tego nie wyszło.
Wróciwszy nazajutrz
Na to samo miejsce,
Ujrzałem nad stawem,
Pokrytym grubym, zielonym kożuchem,
Mędrca z czołem wygładzonym,
Który spokojnie,
Porzuconą przeze mnie gałęzią,
Zgarniał z powierzchni wody rzęsę
I odprowadzał do odpływu.
Wkolo szumiały cicho drzewa,
W gałęziach śpiewały ptaki.
Słonimski Antoni Sąd
Wiejska biedota bezrolna,
Co śpi pod polną mogiłą,
Ci, co walczyli za wolność,
Której w ojczyżnie nie było.
Z Bema, z Grochowa i z Wolskiej
Bracia, co padli krwią zlani,
Ci, co walczyli za Polskę,
Choć Polska nie była dla nich
Nie usną snem sprawiedliwych
Ukołysani legendą
I z mogieł powstaną - żywi,
I oni sądzić nas będą
Co śpi pod polną mogiłą,
Ci, co walczyli za wolność,
Której w ojczyżnie nie było.
Z Bema, z Grochowa i z Wolskiej
Bracia, co padli krwią zlani,
Ci, co walczyli za Polskę,
Choć Polska nie była dla nich
Nie usną snem sprawiedliwych
Ukołysani legendą
I z mogieł powstaną - żywi,
I oni sądzić nas będą