Wiersze znanych
Sortuj według:
Wojaczek Rafał Wiem kto to jest
Wiem kto to jest
ale bez wzruszenia
Nie p a t r z ę na niego
ale go o g l ą d a m
Już tylko wiedza oschła
Teraz
kiedy wisimy obaj
na jednej belce
pod zaciągniętym niebem
strażnik może zaświadczyć
między nami jest nic
ale bez wzruszenia
Nie p a t r z ę na niego
ale go o g l ą d a m
Już tylko wiedza oschła
Teraz
kiedy wisimy obaj
na jednej belce
pod zaciągniętym niebem
strażnik może zaświadczyć
między nami jest nic
Wojaczek Rafał * * * [Mów - a j...
Mów - a ja z Twoich słów kolczyki zrobię
Śnij - z Twoich snów sukienkę ślubną skroję
Myśl - z Twoich myśli los wykroję sobie
żyj - uprzytomnię śmierć
I bij - od razów rozum we mnie wejdzie
Idź - będą czekać kiedy znów przyjść zechcesz
Jedz gdy podaję bo na łeb wyleję
O przebaczenie proś
Śnij - z Twoich snów sukienkę ślubną skroję
Myśl - z Twoich myśli los wykroję sobie
żyj - uprzytomnię śmierć
I bij - od razów rozum we mnie wejdzie
Idź - będą czekać kiedy znów przyjść zechcesz
Jedz gdy podaję bo na łeb wyleję
O przebaczenie proś
Wojaczek Rafał Pod ścianą
Nie widzieliśmy jej nigdy lecz gdy czasem zwęszymy
smak naszej śliny jest smakiem jej śliny.
Kiedyś musieliśmy pić z kropelki jej śliny
mowią nam nasze sklejone plastrem wargi.
Lecz nie wiemy kim jest: może jest nami -
jej gwiazda jesli spada w głąb nieba spada.
Jest mieszkaniem naszej śmierci, co odrasta
ciągle od nowa jak włosy pod pachami.
smak naszej śliny jest smakiem jej śliny.
Kiedyś musieliśmy pić z kropelki jej śliny
mowią nam nasze sklejone plastrem wargi.
Lecz nie wiemy kim jest: może jest nami -
jej gwiazda jesli spada w głąb nieba spada.
Jest mieszkaniem naszej śmierci, co odrasta
ciągle od nowa jak włosy pod pachami.
Wojaczek Rafał Piosenka uliczna
O godzinie porannej
Lecz nie rześkiej jak krzyk
Nowo narodzonego
Tylko mdłej jak konanie
że idącemu nawet
Odgłos mojej nędzy
Wśród świtających domów
Zdawał się nie powstawać
Choć tak zazwyczaj donośny
I nie było mi zimno
Choć wracałem z czuwania
Odprawiwszy pociągi
Do Ultima Thule
A także podmiejskie
Już nawet nie bolejąc
Nad przymusem powrotu
Do zakisłej rozpaczy
Wynajętego pokoju
Tyle wiedząc że kolej
Ma zawsze ciągłość sezonu
I kiedy tak wracałem
Bez radości wściekłości
Już prawie obojętnie
Przechodząc obok luster
Też obojętnych szyb
I nie mówiąc do siebie
I nie czując parzenia
Opuchniętych stóp
Bowiem wcześniej wypiłem
Niedużą buteleczkę
Taniego
kosmetyku
By sprowokować serce
Do żywszego działania
Gwoli pokonania
Tej mojej smutnej drogi
I gdy wszedłem na rynek
I szedłem dalej mimo
Jego architektury
Opiewanej w każdym
Szkolnym podręczniku
Wtedy stało się właśnie
To o czym teraz donieść
Chcę z dbałością o szczegół
Snując pilną litanię
Więc gdy prawie za sobą
Miałem rynek z ratuszem
Do którego umyślnie
Podążają pielgrzymki
Szkolnych wycieczek
Kiedy
Przeszedłem przed wystawą
Magazynu mód
męskich
Gdzie za szybą stał Czarny
Zaklęty w manekin
I rządził wszystkimi
Wtedy
Ile kamieni w bruku
- tak właśnie pomyślałem -
Ile kamieni w bruku
Tyle kobiet ujrzałem
Tylu kobiet doznałem
Na pustym rynku
I wszystkie były Panią
Lecz nie rześkiej jak krzyk
Nowo narodzonego
Tylko mdłej jak konanie
że idącemu nawet
Odgłos mojej nędzy
Wśród świtających domów
Zdawał się nie powstawać
Choć tak zazwyczaj donośny
I nie było mi zimno
Choć wracałem z czuwania
Odprawiwszy pociągi
Do Ultima Thule
A także podmiejskie
Już nawet nie bolejąc
Nad przymusem powrotu
Do zakisłej rozpaczy
Wynajętego pokoju
Tyle wiedząc że kolej
Ma zawsze ciągłość sezonu
I kiedy tak wracałem
Bez radości wściekłości
Już prawie obojętnie
Przechodząc obok luster
Też obojętnych szyb
I nie mówiąc do siebie
I nie czując parzenia
Opuchniętych stóp
Bowiem wcześniej wypiłem
Niedużą buteleczkę
Taniego
kosmetyku
By sprowokować serce
Do żywszego działania
Gwoli pokonania
Tej mojej smutnej drogi
I gdy wszedłem na rynek
I szedłem dalej mimo
Jego architektury
Opiewanej w każdym
Szkolnym podręczniku
Wtedy stało się właśnie
To o czym teraz donieść
Chcę z dbałością o szczegół
Snując pilną litanię
Więc gdy prawie za sobą
Miałem rynek z ratuszem
Do którego umyślnie
Podążają pielgrzymki
Szkolnych wycieczek
Kiedy
Przeszedłem przed wystawą
Magazynu mód
męskich
Gdzie za szybą stał Czarny
Zaklęty w manekin
I rządził wszystkimi
Wtedy
Ile kamieni w bruku
- tak właśnie pomyślałem -
Ile kamieni w bruku
Tyle kobiet ujrzałem
Tylu kobiet doznałem
Na pustym rynku
I wszystkie były Panią