Stolat.pl

Adam Jerzy
Czartoryski

1970-01-01 - 1970-01-01

Sortuj według:

Czartoryski Adam Jerzy Zapach portfela

Powiedzieć zapachu się nie da.
Znając zapach, jaki ma bieda
przez czas rozczarowań codzienny,
to portfel ma zapach odmienny.
Może spróbuj, poprzez papierek,
poznać, jaki smak ma cukierek.
więcej

Czartoryski Adam Jerzy Zapłata palacza

Płacę haracz
petem. Palacz
więcej

Czartoryski Adam Jerzy Zapowiedź zmiany

Taka mnie naszła myśl... smarkata.
Chcę zmienić światopogląd świata.
Gdy zapytacie mnie: dlaczego?
Odpowiem, że wam nic do tego,
że to z wieczora, czy z poranka,
taka mnie naszła wprost... zachcianka.
Chcę to przedstawić w takiej wersji,
by być nie mogło kontrowersji.
By jednoznacznie wskazać na to,
co prawem, prawdą jest i za to,
nie ja odpowiem dziś przed wami.
To wy pomyślcie nad tym... sami!
Wolnymi będąc, swe umysły
otwórzcie, by złudzenia prysły.
Odnajdźcie w sobie tę odwagę,
by rzeczywistość wziąć w rozwagę
i nie żyć dalej wciąż w złudzeniu.
Myślę o takim przemienieniu,
które pozwoli świat zobaczyć
takim, jak jest i co ma znaczyć.
Bez uciekania się do chęci.
Choć ta wygoda łatwa, nęci,
to, nie zadawszy sobie trudu
dojść, nie dojdziecie prawdy cudu,
większej, niżeli wam się zdaje.
Można się schronić: w obyczaje,
w tradycyj moce, wiek za wiekiem.
Ja zamierzyłem być człowiekiem,
a nie przedmiotem posłuszeństwa.
W tym ma istota... człowieczeństwa.
Jedno mam życie krótkie, małe,
bez złudzeń chcę je przeżyć całe.
Mieć doskonałość z zaistnienia.
Więc tego nikt mi nie pozmienia,
nikt nie zamieni białe w czarne.
Nauki wierzeń dla mnie marne,
kapłańskie też autorytety.
Prawa mi droższe są, niestety!
Teraz tak myślę, jak i zawdy,
że mi najdroższe prawo prawdy.
więcej

Czartoryski Adam Jerzy Zaproszenie ...

Nic nie jest takie samo ... zawsze,
a oko twoje, niełaskawsze.
Dziś patrzy na mnie też odmiennie.
Czy widzi to, co wciąż jest we mnie?

Pamiętam pierwsze zaproszenie.
Choć było dawno, dla mnie w cenie.
Wtedy się "author" podpisałem.
Tym, kim się staję, stać się chciałem.

Przez wszystkie lata, wiele razy,
cieszyłem się. Kolejne frazy
składałem rymem na papierze.
Pragnąc, by zawsze były świeże,

ciepłe i dobre, i prawdziwe.
I żeby zawsze trwały ... żywe.
Dzisiaj nie jestem i w połowie
twórczości, która w mojej głowie

ewoluuje w magię życia.
Dla myśli tych ja słów pokrycia
szukam. Umysłem tam docieram,
gdzie inni gubią, tam ja zbieram.

Z pierwszym spotkaniem, zaproszeniem,
kapelusz Cię przysłaniał cieniem.
Wtedy nadzieją wiedzieć chciałem,
że Ją, właściwą tą spotkałem.

Rozmowę dziś kończyłaś z żalem,
więc źle się czuję. Czarnym szalem
Twój żal owija moją duszę.
Lecz piszę. Robię to, co muszę.

Taki się przymus we mnie rodzi
i wiem, że nikt mi nie przeszkodzi.
Ja nie porzucę już pisania.
Jakie są Twe oczekiwania?

Nie chcesz, bym pisał coraz więcej?
Już Twe uczucia, oczy, ręce
nie chcą wspomagać mojej weny.
Czy mam zrozumieć zmianę sceny?

Cóż, ja nie zejdę już z tej drogi,
co wyboista i wymogi
nieznane na niej do przebycia.
Czy starczy czasu, starczy zycia?

Tego dziś nie wiem przecież jeszcze.
Nie przerażają mnie złowieszcze
drogi przełomy i wyboje.
Pójdę nią sam. Chciałem we dwoje.

Dobrze kobietę mieć przy boku,
łatwiej się stawia krok po kroku.
Może nie jestem tego wart,
nie każdy ma swą Lalle Ward.
więcej
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję