Stolat.pl

Wiersze znanych

Sortuj według:

Ważyk Adam Fotografia

Dziecko stulecia, chmuro wspomnień,
mój smutku niepodobny do mnie,
twoje nieskromne oczy chłopca
zapadną w serce nic wiem komu,
ja z tobą mówić nie potrafił;,
milcząc oglądam fotografia,
która dziewczynka mi przyniosła
spod gruzów warszawskiego domu.
Oszczędź mi swojej opowieści
czulej i wątlej bardzo treści,
która za życia obumarła,
to z rumowiska i wspomnienia
przeszłość buduje nam więzienia.
O latach nic mów mi serdecznych,
o zimach prawie przeszłowiecznych,
wiem, komu lekarz pustą łyżką,
a komu zajrzał głód do gardła.
Ty znasz niepokój, ja wiem wszystko,
i uśmiech twój, jak skromną schedę
po zmarłych, wkładam do portfelu,
uśnij w zanadrzu, tyś był jeden...
Wśród smutnych dzieci dwóch stuleci
tyś był, mój chłopcze, jeden z wielu.
więcej

Ważyk Adam Hotel

Proszę mnie zbudzić o piątej trzydzieści
Odjeżdżam rannym pociągiem
Okno jest uchylone pokój jest przegrzany
trzeba zamknąć kaloryfer ale nic ma klucza
Zanim doszedłem do pokoju pamiętam skręcałem trzy razy
stara kobieta w szlafroku kiwała na mnie palcem
Czy byt pan kiedyś w Czorsztynie
ran przypomina mi kogoś kogo tam poznałam
i kto dawno nie żyje
Nie ma klucza do słów staruszki
Nic ma klucza od kaloryfera
W ciemności widzę anonimowe oczy
Może to moje oczy to na pewno moje
1'rzcwracam się na prawy bok
Przewracam się na lewy bok
Przewracam się na trzeci bok
więcej

Ważyk Adam Katarynka

O, lata wzgardy, młode lata!
Przy katarynce Katarzyny
my upłynnialiśmy ruiny
zamków i mgieł waszego świata.
O, lata zgiełku! Nikt nie wierzył
naszej piosence niewyraźnej.
Nic liczcie, ruin tych bankierzy,
na niemoc naszej wyobraźni,
dlatego że przez młode lata
gra katarynka Katarzyny
i wzlata śliczna Małgorzata
na zaręczynach snu i drwiny.
O, młode lata, płyńcie, lata!
Nie my, to przyjdą po nas inni,
materia nowa, dzisiaj twarda,
jutro w ich słowach się upłynni,
z waszego tyle będzie świata,
ile uniosła nasza wzgarda
przez tamte lata! Płyńcie, lata,
graj, katarynko Katarzyny,
niech lata śliczna Małgorzata!
Myśmy zerwali zaręczyny.

więcej

Ważyk Adam Kłótnia ze śmi...

W Tatarii, porzucony przez fałszywych przyjaciół,
siedziałem na kamieniu nad cichym nurtem Karny,
gdzie obraz mój stargany ostatnie ciepło tracił,
kłóciłem się ze śmiercią, że nic tu się spotkamy.

Zanim rzeka zamarzła, o tej porze fatalnej,
słowem obcym i groźnym ścigany - lodokołem,
ja - pasażer na gapę w osowiałej bawialni,
wyrwałem się na statku wołżańskim i wpłynąłem
do mroźnego Kazania i do sali szpitalnej.

Stoczyłem się w gorączkę, a na przestrzeni wielkiej
na zieleń nic powiędła śnieg padał siwą troską,
szli ludzie, jak przekleństwa - tak rzucali butelki
pod gąsienice czołgów i ginęli pod Moskwą.

Nie dla mnie śmierć walecznych, drażniących ją okrzykiem,
dla mnie sala szpitalna i gorycz wyobraźni
w zlodowaciałych parkach, w ciepłuszce nad piecykiem,
wśród cierpliwych Uzbeków, śpiących w przedsionku łaźni,
dla mnie słowo ubogie, nic przełamane z nikim,
słodki uśmiech Rosjanki w niewyraźnej przyjaźni.

Tylko w pustej rozgłośni, kiedy wołam do kraju,
w zielonym Saratowie czy nocą w Kujbyszewie,
do tych, co milczą, głowę przechyliwszy - słuchają
na szubienicach, wołam i spopielam się w gniewie.
Przez jakiekolwiek miasta przejdę bezdomną stopą,
będę dźwigał ruiny wtulone w cień powieki
i gryzący siup kurzu, mój glos nad Europą,
i obraz swój nieludzki, czerpany z obcej rzeki,
aż powrócę do śmierci, jak się wraca z urlopu.
więcej
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję