
Tadeusz
Boy- Żeleński
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Boy- Żeleński Tadeusz Dwie są rzeczy m...
Dwie są rzeczy mniej smutne niż inne
na tym świecie przepojonym łzami:
albo rymy dobierać niewinne,
lub usteczek dobierać nutami;
albo wgryzać się z radosnym znojem
w myśli tkankę i sok z niej wysysać,
albo serce drgajace na swojem
słów kłamliwych pieszczotą kołysać.
Boy- Żeleński Tadeusz Dziadzio
Raz maleńka Fryderyka
Miała dziadzię tabetyka.
A że stąpał dość niezdarnie,
Dziecię pusty śmiech ogarnie.
"Przestań - rzecze jej na to staruszek łagodnie -
I ja biegałem niegdyś żwawo i swobodnie;
A że mi dziś chodzenie idzie jak po grudzie,
To dlatego, żem w pracy żył ciężkiej i trudzie".
Dobre dziecię, zawstydzone,
Poszło płakać aż na stronę;
Odtąd zawsze w czci głębokiej
Podpirało starca kroki.
Pamiętajcie, drogie dziadki,
Nie żartować z ojcam matki,
Bo paraliż postępowy
Najzacniejsze trafia głowy.
Miała dziadzię tabetyka.
A że stąpał dość niezdarnie,
Dziecię pusty śmiech ogarnie.
"Przestań - rzecze jej na to staruszek łagodnie -
I ja biegałem niegdyś żwawo i swobodnie;
A że mi dziś chodzenie idzie jak po grudzie,
To dlatego, żem w pracy żył ciężkiej i trudzie".
Dobre dziecię, zawstydzone,
Poszło płakać aż na stronę;
Odtąd zawsze w czci głębokiej
Podpirało starca kroki.
Pamiętajcie, drogie dziadki,
Nie żartować z ojcam matki,
Bo paraliż postępowy
Najzacniejsze trafia głowy.
Boy- Żeleński Tadeusz Gdy kto kupi sobi...
Gdy kto kupi sobie placyk,
Aby zbudować pałacyk,
Czym najlepszy gust okaże?
Wprawiając szybko witraże.
Gdy kto pokumał się z biesem
I duszę zgubił z kretesem,
Czym przewiny swoje zmaże?
Fundując wielkie witraże.
Gdy odwieczny wróg bez sromu
Gnębi nas we własnym domu,
Czym żywotność swą okażem?
Tylko Wawelskim witrażem.
Urzędnik - nie wie, co zrobić,
Chciałby domek przyozdobić,
Ale ma zbyt szczupłą gażę -
Daję na spłaty witraże.
A jeżeli mam grobowiec,
Jak tu go przystroić, powiedz?
Jak uwiecznić zmarłych twarze?
Daj te gęby na witraże.
Gdy się ma fabryczkę własną,
W Europie trochę ciasno,
W Ameryce się pokażę -
Do you kauf the uaiteraże?
Patrzą Indian dzikie szczepy
Ściskając w rękach oszczepy,
Cóż im niosą blade twarze?
Wybieraj: śmierć lub witraże!
Pożar zniszczył kościół cały,
Tylko gruzy się zostały.
Cóż przetrwało po pożarze?
Beton, mozaika, witraże.
Ale dziś jesteśmy przecie
Między swymi, w kabarecie,
Cóż pan tutaj nam pokaże?
...Trzeba zmienić te witraże...
Aby zbudować pałacyk,
Czym najlepszy gust okaże?
Wprawiając szybko witraże.
Gdy kto pokumał się z biesem
I duszę zgubił z kretesem,
Czym przewiny swoje zmaże?
Fundując wielkie witraże.
Gdy odwieczny wróg bez sromu
Gnębi nas we własnym domu,
Czym żywotność swą okażem?
Tylko Wawelskim witrażem.
Urzędnik - nie wie, co zrobić,
Chciałby domek przyozdobić,
Ale ma zbyt szczupłą gażę -
Daję na spłaty witraże.
A jeżeli mam grobowiec,
Jak tu go przystroić, powiedz?
Jak uwiecznić zmarłych twarze?
Daj te gęby na witraże.
Gdy się ma fabryczkę własną,
W Europie trochę ciasno,
W Ameryce się pokażę -
Do you kauf the uaiteraże?
Patrzą Indian dzikie szczepy
Ściskając w rękach oszczepy,
Cóż im niosą blade twarze?
Wybieraj: śmierć lub witraże!
Pożar zniszczył kościół cały,
Tylko gruzy się zostały.
Cóż przetrwało po pożarze?
Beton, mozaika, witraże.
Ale dziś jesteśmy przecie
Między swymi, w kabarecie,
Cóż pan tutaj nam pokaże?
...Trzeba zmienić te witraże...
Boy- Żeleński Tadeusz Gdy się człowie...
Gdy się człowiek robi starszy,
Wszystko w nim po trochu parszy-
wieje;
Ceni sobie spokój miły
I czeka, aż całkiem wyły-
sieje.
Wówczas przychodzą nań żale,
Szczęścia swego liczy zale-
głości.
I mimo tak smutne znamię,
Straszne go chwytają namię-
tności...
Z desperacją patrzy czarną
Na swe lata młode zmarno-
wane,
W wspomnień aureolę boską
Pręży myśli swoje rozko-
chane...
Z żalem rozważa w swej nędzy
Każde "nicniebyłomiędzy-
nami",
Każdy nie dopity puchar,
Każdy flirt młodzieńczy z kuchar-
kami...
Wspomni z jakąś wielką gidią
Swe gruchania, ach jak idio-
tyczne,
I czuje w grzbiecie, wzdłuż szelek,
Jakieś dziwne prądy elek-
tryczne...
Jakąś gęś, z którą do rana
Szukali na mapie Ana-
tolii,
Jakiś powrót łódką z Bielan,
Jakiś wieczór pełen melan-
cholii...
Gdybyż, ach, snów wskrzesła mara,
Dziergana w rozkoszy ara-
beski.
Gdybyż bodaj raz, ach gdyby
Sycić swą CHUÄ jak sam Przyby-
szewski!...
...I wdecha zwiędłe zapachy
Nad swych marzeń trumną nachy-
lony,
I w letnią noc, w smutku szale
Łzami skrapia własne kale-
sony...
Wszystko w nim po trochu parszy-
wieje;
Ceni sobie spokój miły
I czeka, aż całkiem wyły-
sieje.
Wówczas przychodzą nań żale,
Szczęścia swego liczy zale-
głości.
I mimo tak smutne znamię,
Straszne go chwytają namię-
tności...
Z desperacją patrzy czarną
Na swe lata młode zmarno-
wane,
W wspomnień aureolę boską
Pręży myśli swoje rozko-
chane...
Z żalem rozważa w swej nędzy
Każde "nicniebyłomiędzy-
nami",
Każdy nie dopity puchar,
Każdy flirt młodzieńczy z kuchar-
kami...
Wspomni z jakąś wielką gidią
Swe gruchania, ach jak idio-
tyczne,
I czuje w grzbiecie, wzdłuż szelek,
Jakieś dziwne prądy elek-
tryczne...
Jakąś gęś, z którą do rana
Szukali na mapie Ana-
tolii,
Jakiś powrót łódką z Bielan,
Jakiś wieczór pełen melan-
cholii...
Gdybyż, ach, snów wskrzesła mara,
Dziergana w rozkoszy ara-
beski.
Gdybyż bodaj raz, ach gdyby
Sycić swą CHUÄ jak sam Przyby-
szewski!...
...I wdecha zwiędłe zapachy
Nad swych marzeń trumną nachy-
lony,
I w letnią noc, w smutku szale
Łzami skrapia własne kale-
sony...