Stanisław
Baliński
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Baliński Stanisław O tamtej...
Z tamtą było kapryśnie i było niepewnie,
Gdy prosiłeś o serce, drwiła z ciebie płocha,
A gdy chciałeś porzucić, wzywała cię rzewnie,
Trudno ją było lubić, trzeba było kochać.
Ta nigdy nie jest zmienna i nie jest powiewna,
Ma uśmiech pogodniejszy i słowa łaskawsze,
Możesz jej ufać wiernie, nie zdradzi -- rzecz pewna,
A kiedy powie słowo, dotrzymuje zawsze.
Tamta mnie opuściła, tamtej nie ma ze mną,
Ta przyszła i uściskiem objęła serdecznie,
I chociaż mi z nią dobrze i chociaż bezpiecznie,
Za tamtą mi jest smutno, za tamtą mi ciemno...
Gdy prosiłeś o serce, drwiła z ciebie płocha,
A gdy chciałeś porzucić, wzywała cię rzewnie,
Trudno ją było lubić, trzeba było kochać.
Ta nigdy nie jest zmienna i nie jest powiewna,
Ma uśmiech pogodniejszy i słowa łaskawsze,
Możesz jej ufać wiernie, nie zdradzi -- rzecz pewna,
A kiedy powie słowo, dotrzymuje zawsze.
Tamta mnie opuściła, tamtej nie ma ze mną,
Ta przyszła i uściskiem objęła serdecznie,
I chociaż mi z nią dobrze i chociaż bezpiecznie,
Za tamtą mi jest smutno, za tamtą mi ciemno...
Baliński Stanisław Antyromantyzm
Nie kochac nam, nie marzyc, nie usychac w biegu,
Nie roztkliwiac sie gwiazda, nie poddawac smutkom,
Nie odplywac od zycia, jak lodka od brzegu,
Bo ani zycie brzegiem, ani sen jest lodka.
Nie isc nam, niepoprawnym, w ogrody szczes1iwe
Miedzy drzewa, zbyt piekne aby byly zywe.
Nie sluchac nam podszeptow, ktorych chce sie sluchac,
Gdy plynie cichy wieczor, gdy noc plynie glucha.
Nie ufac nam melodiom, slyszanym z daleka,
Nie dowierzac ksiezycom, czarow nie wywlekac,
Nie wczytywac sie w ogien, nie szukac w popiele,
Nie kochac nam, nie marzyc, nie tesknic tak wiele.
Baliński Stanisław Antyromantyzm
Nie kochac nam, nie marzyc, nie usychac w biegu,
Nie roztkliwiac sie gwiazda, nie poddawac smutkom,
Nie odplywac od zycia, jak lodka od brzegu,
Bo ani zycie brzegiem, ani sen jest lodka.
Nie isc nam, niepoprawnym, w ogrody szczes1iwe
Miedzy drzewa, zbyt piekne aby byly zywe.
Nie sluchac nam podszeptow, ktorych chce sie sluchac,
Gdy plynie cichy wieczor, gdy noc plynie glucha.
Nie ufac nam melodiom, slyszanym z daleka,
Nie dowierzac ksiezycom, czarow nie wywlekac,
Nie wczytywac sie w ogien, nie szukac w popiele,
Nie kochac nam, nie marzyc, nie tesknic tak wiele.
Nie roztkliwiac sie gwiazda, nie poddawac smutkom,
Nie odplywac od zycia, jak lodka od brzegu,
Bo ani zycie brzegiem, ani sen jest lodka.
Nie isc nam, niepoprawnym, w ogrody szczes1iwe
Miedzy drzewa, zbyt piekne aby byly zywe.
Nie sluchac nam podszeptow, ktorych chce sie sluchac,
Gdy plynie cichy wieczor, gdy noc plynie glucha.
Nie ufac nam melodiom, slyszanym z daleka,
Nie dowierzac ksiezycom, czarow nie wywlekac,
Nie wczytywac sie w ogien, nie szukac w popiele,
Nie kochac nam, nie marzyc, nie tesknic tak wiele.
Baliński Stanisław Los
Szedl spozniony romantyk. Niosl walizke z wierszami.
Walizka mu sie rozsypala
I wszystkie wiersze wypadly...
Wiatr je rozniosl, mgla je rozszlochala
Atmosferyczna kurzawa -
Wiersze buntu przeciw sobie i swiatu,
Wiersze wyznan z kwiatami i bez kwiatow,
Wiersze, ktore mialy byc slawa,
Kiedys heroiczine, dzis przeklete,
Kiedys proste, dzis niepojete...
Rozsypalo sie wszystko, rozwialo
I przepadlo, jak bijaca w zycie
Przekora.
Byl zmierzch, a nazajutrz o swicie
Ostala sie na drodze jedna, jedyna
Ocalona metafora:
Byla w ksztalcie liliowej galazki
Bzu, spiacego na listkach zieleni.
Ktos ja znalazl. Schowal do kieszeni.
Walizka mu sie rozsypala
I wszystkie wiersze wypadly...
Wiatr je rozniosl, mgla je rozszlochala
Atmosferyczna kurzawa -
Wiersze buntu przeciw sobie i swiatu,
Wiersze wyznan z kwiatami i bez kwiatow,
Wiersze, ktore mialy byc slawa,
Kiedys heroiczine, dzis przeklete,
Kiedys proste, dzis niepojete...
Rozsypalo sie wszystko, rozwialo
I przepadlo, jak bijaca w zycie
Przekora.
Byl zmierzch, a nazajutrz o swicie
Ostala sie na drodze jedna, jedyna
Ocalona metafora:
Byla w ksztalcie liliowej galazki
Bzu, spiacego na listkach zieleni.
Ktos ja znalazl. Schowal do kieszeni.
- Poprzednia
- 1