Stanisław
Barańczak
1970-01-01 -
Barańczak Stanisław
Śnieg VI
Ten biało farbowany lis, ten świat, ten wilk
w owczej skórze śniegu, niewartej wyprawy
w głąb, do żywego mięsa ziemi - kilka chwil
wystarczy przeciez, aby ten kożuch, wyprany
i tak chemicznie ze Wszystkiego, Niczym
stał się, kiedy ciepły wiatr dobierze mu się do skóry,
kiedy z niej mało zieleń nie wyskoczy; niszczy
wierzchnie okrycia, zrzucą wciąż skórę ten wilk,
ten lis, ten świat przebrany, nieprzebrany, który
w nieczystej walce z czystością, wytrwały
drapieżnik, zawsze błysnie naigim, tajemniczym,
pstrokatym ciałem fiołków, rdzy, błota i wilg.
â Wstecz
w owczej skórze śniegu, niewartej wyprawy
w głąb, do żywego mięsa ziemi - kilka chwil
wystarczy przeciez, aby ten kożuch, wyprany
i tak chemicznie ze Wszystkiego, Niczym
stał się, kiedy ciepły wiatr dobierze mu się do skóry,
kiedy z niej mało zieleń nie wyskoczy; niszczy
wierzchnie okrycia, zrzucą wciąż skórę ten wilk,
ten lis, ten świat przebrany, nieprzebrany, który
w nieczystej walce z czystością, wytrwały
drapieżnik, zawsze błysnie naigim, tajemniczym,
pstrokatym ciałem fiołków, rdzy, błota i wilg.
â Wstecz