
Iwan
Bunin
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Bunin Iwan
Ра-ĐСиŃиŃ, вНадŃка Đ´Đ˝Ń Đ¸ ŃвоŃа,
мваНа Ńойо! ĐŻ, йОг ĐżŃŃŃŃни, ĐĄĐľŃ,
ĐĐžŃĐśŃŃŃ Đ˛ŃагОП: ŃŃ, ĐżĐžĐąĐľĐśĐ´Đ°Ń ĐĄĐľŃа,
РогО ŃŃŃано ŃаŃиН ĐżŃŃŃ ŃŃŃŃŃ ĐťĐľŃ.
Đ˘Ń ŃĐťĐ°Đ˛ĐľŃ ĐąŃĐť, ŃĐ˛ĐžŃ ĐťĐ°Đ´ŃŃ Đ˛ĐžŃпоŃа
ĐŃНа ŃŃОкŃаŃ. ĐĐž Са НадŃоК вОŃНод
ШоН йОг ĐżŃŃŃŃĐ˝Ń, йОг Đ´ŃовногО СавоŃа -
РвОŃ, Đž Ра, ĐżĐťĐžĐ´Ń ŃĐ˛ĐžĐ¸Ń ĐżĐžĐąĐľĐ´:
ĐоСнОŃŃĐš ŃŃĐ¸Đ˝ĐşŃ ŃŃоди пОНоК ĐĐ¸ĐˇĐľŃ Đ°,
ĐонивŃĐš ĐиН да гНŃĐąŃ ĐżĐ¸ŃаПид,
Đ ŃĐ¸Đ˝Ń Đ¤Đ¸Đ˛, гдо ĐłŃНкО ĐąŃĐžĐ´Đ¸Ń ŃŃ Đž,
Đа пиŃŃПона в ĐşŃŃки ŃаСйиŃŃŃ ĐżĐťĐ¸Ń,
Đа ОйоНиŃĐş в йНоŃŃŃŃоК пОНиŃŃŃĐľ,
Đа ĐżŃĐťŃ ĐżĐľŃкОв на пНаПоннОК НаСŃŃи.
мваНа Ńойо! ĐŻ, йОг ĐżŃŃŃŃни, ĐĄĐľŃ,
ĐĐžŃĐśŃŃŃ Đ˛ŃагОП: ŃŃ, ĐżĐžĐąĐľĐśĐ´Đ°Ń ĐĄĐľŃа,
РогО ŃŃŃано ŃаŃиН ĐżŃŃŃ ŃŃŃŃŃ ĐťĐľŃ.
Đ˘Ń ŃĐťĐ°Đ˛ĐľŃ ĐąŃĐť, ŃĐ˛ĐžŃ ĐťĐ°Đ´ŃŃ Đ˛ĐžŃпоŃа
ĐŃНа ŃŃОкŃаŃ. ĐĐž Са НадŃоК вОŃНод
ШоН йОг ĐżŃŃŃŃĐ˝Ń, йОг Đ´ŃовногО СавоŃа -
РвОŃ, Đž Ра, ĐżĐťĐžĐ´Ń ŃĐ˛ĐžĐ¸Ń ĐżĐžĐąĐľĐ´:
ĐоСнОŃŃĐš ŃŃĐ¸Đ˝ĐşŃ ŃŃоди пОНоК ĐĐ¸ĐˇĐľŃ Đ°,
ĐонивŃĐš ĐиН да гНŃĐąŃ ĐżĐ¸ŃаПид,
Đ ŃĐ¸Đ˝Ń Đ¤Đ¸Đ˛, гдо ĐłŃНкО ĐąŃĐžĐ´Đ¸Ń ŃŃ Đž,
Đа пиŃŃПона в ĐşŃŃки ŃаСйиŃŃŃ ĐżĐťĐ¸Ń,
Đа ОйоНиŃĐş в йНоŃŃŃŃоК пОНиŃŃŃĐľ,
Đа ĐżŃĐťŃ ĐżĐľŃкОв на пНаПоннОК НаСŃŃи.
Bunin Iwan Ra-Ozyrysie, wła...
Ra-Ozyrysie, władco dnia i świata,
Składam ci pokłon - ja, Set, pustyń bóg,
Któregoś pobił , w któregoś przez lata
Panował kraju, lecz godnyś mnie wróg.
Wyznawcy twoi łódź wyśpiewywali
Twoją po stokroć. Lecz za łodzią w ślad
Szedł bóg pustyni, Set, bóg starej wiary,
I oto zwycięstw twych owoce, Ra:
W Gizie beznosy sfinks wśród pól spalonych,
Bezruch wód Nilu i piramid brył,
Teby w ruinę smętną obrócone,
I hieroglify roztrzaskane w pył,
I obeliski w lśniącej politurze,
I tuman piasku w płomiennym lazurze.
Składam ci pokłon - ja, Set, pustyń bóg,
Któregoś pobił , w któregoś przez lata
Panował kraju, lecz godnyś mnie wróg.
Wyznawcy twoi łódź wyśpiewywali
Twoją po stokroć. Lecz za łodzią w ślad
Szedł bóg pustyni, Set, bóg starej wiary,
I oto zwycięstw twych owoce, Ra:
W Gizie beznosy sfinks wśród pól spalonych,
Bezruch wód Nilu i piramid brył,
Teby w ruinę smętną obrócone,
I hieroglify roztrzaskane w pył,
I obeliski w lśniącej politurze,
I tuman piasku w płomiennym lazurze.
Bunin Iwan Sabaoth
Pamiętam arkad cień, kamieni chłód,
W środku światełko i lśniącą atłasu
Czerwień w obiciu starych carskich wrót,
Gdzie złoty błyszczał mur ikonostasu.
Pamiętam granat kopuły, gdzie Bóg,
Z rozpostartymi rękoma na boki,
Mając pod sobą biedny, ciemny tłum,
Wśród gwiazd panował spowitych w obłoki.
Był wieczór, marzec, błękit migał w tle
Z wąziutkich okien w kopule przebitych,
Martwo dźwięczały starodawne słowa.
Wiosenny odblask znaczył śliskie płyty,
A tam, nade mną, groźna, siwa głowa
Wśród gwiazd płynęła gasnących we mgle.
W środku światełko i lśniącą atłasu
Czerwień w obiciu starych carskich wrót,
Gdzie złoty błyszczał mur ikonostasu.
Pamiętam granat kopuły, gdzie Bóg,
Z rozpostartymi rękoma na boki,
Mając pod sobą biedny, ciemny tłum,
Wśród gwiazd panował spowitych w obłoki.
Był wieczór, marzec, błękit migał w tle
Z wąziutkich okien w kopule przebitych,
Martwo dźwięczały starodawne słowa.
Wiosenny odblask znaczył śliskie płyty,
A tam, nade mną, groźna, siwa głowa
Wśród gwiazd płynęła gasnących we mgle.
Bunin Iwan Saturn
Porozsiewane ogniste nasiona
Rosną w przestrzeni, której granic brak.
Wobec gwiazd milknie dusza zadziwiona:
Jak pojąć wieczne dzieło Stwórcy, jak?
Lecz przed północą gdzieś na nieba skraju
Wschodzi trup Saturn i jak ołów lśni
Dzieła Twe, Panie, litości nie znają
I wieszczą straszne dni.
Rosną w przestrzeni, której granic brak.
Wobec gwiazd milknie dusza zadziwiona:
Jak pojąć wieczne dzieło Stwórcy, jak?
Lecz przed północą gdzieś na nieba skraju
Wschodzi trup Saturn i jak ołów lśni
Dzieła Twe, Panie, litości nie znają
I wieszczą straszne dni.